Trzeba tylko chcieć

Archiwum / Radosław Rosiejka / 07.07.2013

Chciałem napisać artykuł o tym, co jedzą wędrownicy. Przed sprawdzeniem jakości wędrowniczych obiadów miałem swoje spostrzeżenia. Niestety, moje obserwacje na zostały potwierdzone przez różne drużyny.

Można zaryzykować stwierdzenie, że obecnie wędrownicy opierają swoją dietę na zupkach chińskich. Przykładem może być zeszłoroczna Wędrownicza Watra. Byłem na trasie, gdzie po pierwszym dniu wędrówki prawie wszyscy zasiedli do spożycia posiłków z proszku. Jak było na zlocie? Po przedpołudniowych zajęciach można było dostrzec kolejkę po wrzątek. Prawie wszyscy w tej kolejce zalewali gorącą wodą swoje zupki instant. W sklepie nieopodal zlotu piętrzyły się kartony po świeżej dostawie ulubionych dań wędrowników z całej Polski. Daje to iście budujący obraz wędrowników.

Na wędrówkach jeszcze nigdy razem z drużyną nie jadłem zupek chińskich. Rok temu, gdy zobaczyliśmy sklep po drugim dniu wędrówki, postanowiliśmy kupić tam kilka składników do naszego obiadu. Zamiast dań typu instant można ugotować makaron. Dodać do niego pomidory, rukolę, pesto, mozzarellę i mieć pyszny obiad. Ugotowanie normalnego posiłku nie zajmuje wiele więcej czasu. Można podzielić się obowiązkami. Gdy część osób z patrolu idzie się myć, inni mogą zacząć gotować wodę na makaron. Gdy jedni będą już czyści i pachnący, mogą przejąć obowiązki od tych, którzy gotowali. Przecież i tak każdy będzie musiał się umyć i coś zjeść, więc można podzielić się zadaniami. Tym sposobem zamiast razem myć się i jeść zupki, można oddzielnie się myć, gotować na zmianę i razem zjeść coś dobrego.

W końcu jesteśmy wędrownikami, a to do czegoś zobowiązuje. Nie powinniśmy iść na łatwiznę. Jeżeli mamy do wyboru dwie opcje, to warto wybrać tę lepszą. W tym wypadku będzie to normalny obiad, a nie zupka chińska o smaku kurczaka, która nawet nie leżała obok kurczaka. Lepiej jest wiedzieć, co się je, a to można osiągnąć tylko wtedy, gdy sami wybieramy składniki do wspomnianego już makaronu. Oczywiście to jest kwestia wyboru. Nie mam zamiaru nikogo zmuszać do jedzenia kiełków rzodkiewki i jeżeli ktoś koniecznie pragnie żywić się makaronem z gumą guar, węglanem sodu czy glutaminianem sodu – to proszę bardzo. Tylko nie zapominajmy, że warto wymagać od siebie, a przygotowywanie posiłków do przesadnie wymagających zajęć nie należy. Jeżeli nie chce nam się nawet ugotować w miarę normalnego obiadu, to prawdopodobnie z ochotą do zajęcia się innymi rzeczami jest podobnie. Czy jest to wina warunków? Nie sądzę, ponieważ okrągłą menażkę można potraktować jak rondelek, a palnik i butlę camping-gazu jak zwykły palnik od kuchenki, jaką wszyscy mają w domu. Te akcesoria powinny wystarczyć do zrobienia nawet więcej niż sześciu obiadów. Jest wiele przepisów, do których użycia wystarczy jeden garnek albo rondel. Okrągła menażka powinna nam zastąpić garnek, rondelek, a nawet patelnię.

Dlaczego mimo to, że mamy możliwość gotowania, nie robimy tego? Nie ma się czego bać. Jeżeli komuś nie będzie smakowało, to następnym razem niech ta osoba zrobi obiad zamiast krytykować. Z gotowania można stworzyć pewnego rodzaju rytuał w swoim patrolu. Zamiast śpiewać piosenkę przed posiłkiem w pięć osób, może warto w te pięć osób razem przygotowywać obiad? Niech zasada „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” znajdzie swoje zastosowanie w porze obiadowej. Razem róbmy, jedzmy i myjmy swoje menażki po dobrych posiłkach.

Czy jest to tylko mój wymysł? Nie sądzę, ponieważ ZHP stworzyło swoją własną książkę kucharską. Brytyjska organizacja skautowa również wydała swoją własną książkę. W tej drugiej znajdziemy przepisy na śniadania, obiady i desery, które przygotowuje się na ognisku. Są tam proste propozycje oraz bardzo wyrafinowane potrawy. Każdy znajdzie tam coś dla siebie. Przykład poniżej:

Indiańskie burgery

  • 1 szklanka drobno posiekanej cebuli
  • 1,4 kg mielonego mięsa wołowego
  • curry w proszku i inne ulubione azjatyckie przyprawy i zioła
  • 3 jajka
  • sól, pieprz

Wymieszać mięso z jajkami i cebulą na jednolitą masę. Dodać curry i inne przyprawy i dobrze wymieszać. Uformować małe placki o grubości 2,5 cm i usmażyć na patelni (w naszym przypadku w menażce). Gotowe!

Jak widać, warto zrobić do jedzenia coś więcej niż zupkę chińską, zwłaszcza że mamy ku temu możliwości. Dookoła nas znajduje się dużo inspiracji i gotowych rozwiązań. Trzeba tylko chcieć.

Radosław Rosiejka - przez dwa lata drużynowy 159 Poznańskiej Drużyny Wędrowniczej z Hufca Piast Poznań – Stare Miasto. Studiuje stosunki międzynarodowe na UAM w Poznaniu.