Ubierz się. W buty!
„Niby nic, a jednak czasem myślisz tak”, gdybym jakieś fajne buty miał… Dbając o nogi, dbamy też o swój komfort i samozadowolenie. Niebo gwieździste niech będzie nad nami, ale daleko zajdziemy tylko z suchymi skarpetkami!
Kilka miesięcy temu, po artykule do „Sprzęciacha”, moja redakcyjna koleżanka stała przed faktem zakupu nowych butów. Wiadomo, jak harcerka, to muszą być trekkingi, można by pomyśleć. Nie jestem za takim uogólnianiem, ale podpiszę się pod każdą petycją o uznanie butów trekkingowych za wygodne i solidne buty również na co dzień.
Czemu niektóre są toporne?
Lata temu, takie lata, które pamiętamy tylko z wyblakłych zdjęć, buty do chodzenia po górach były takie same – na Bieszczady, na Tatry i na jeszcze wyższe góry. Solidny but z jednego gigantycznego kawałka skóry z solidną podeszwą. Współczesne buty niewiele się zmieniły. Niektóre wyglądają nawet równie topornie.
Solidny but do chodzenia po górach i po chodnikach musi być oparty o trzy ważne składowe: porządną podeszwę, porządny materiał z membraną i porządne szwy. Te trzy komponenty gwarantują sukces i oszczędność na wiele lat. Śmiej się, śmiej, mój osobisty znajomy nadal nosi (choć już nie na co dzień) buty, które kupił 7 lat temu. Tylko to taki model, co nadal jest trendy. ;)
Zaczynając analizę od spodu, obracamy buty. Najczęściej również po to, żeby zobaczyć, na ile ten szalony producent wycenił nasz wymarzony egzemplarz papci, albo żeby zobaczyć czy bieżnik będzie ładnie prezentował się na śniegu, jak będziemy szli przed dziewczyną, na której chcemy zrobić wrażenie. Pamiętajcie – kolor żółtych podeszew na śniegu nie zostaje!
Tam gdzie dotarł już sprzedawca z ceną.
Żeby dojść dokładnych różnic w poszczególnym „ogumieniu” buta musielibyśmy wejść w chemię. Nie powiem, w jaką jej dziedzinę, bo moje pojęcie o chemii ogranicza się do przeciętnej, no może do „dostatecznie”-przeciętnej, wiedzy chemicznej Polaków.
Producenci chcąc ulepszyć swoje buty, a jeszcze pewniej – zminimalizować koszty fabrykowania tychże, stosują różne rodzaje materiałów sztucznych. Różnią się twardością (czyli amortyzowaniem nierówności) i ścieralnością (czyli maksymalną żywotnością). Niektóre są do tego kwaso- i wszystkoodporne. Dochodzi jeszcze bieżnik, który może nam bardziej przydać się w górach, gdzie będzie więcej nierówności i kamieni, albo (w innym kształcie) na chodniku, gdzie wymagana jest płaska podeszwa, bo i przyczepność nie musi być taka niesamowita jak w górach.
Niekwestionowanym liderem produkcji podeszew do trekkingów jest firma VIBRAM. Ich produkt jest wykorzystywany i przez topowe firmy, i przez te, które nie są topowe, ale mogą sobie pozwolić na podeszwy z żółtym znaczkiem na środku. Stosowany już od wielu lat, przyczynił się do zdobycia kilku szczytów – tych wielkich „gdzieś tam daleko” i tych naszych, mniejszych i większych. Vibramowe podeszwy dla ciekawostki są stosowane nie tylko w butach trekkingowych, ale miejskich, skiturowych itd.
Czego nie widać?
To tytuł farsy Frayna, która pokazuje, że to, co jest w teatrze ważne – nie zawsze widać. Tak samo z butem. „Gdzieś tam w środku” znajduje się, lub warto żeby się znajdywała, MEMBRANA. O membranach i ich działaniu pisałem już, pisali już inni. Tak, oddychalność i wodoodporność buta jest ważna. Tym bardziej, kiedy dodamy do tego fakt, iż noga w bucie ociera się nieustannie, jeśli do tego zmoknie – pojawiają się odciski, odparzenia, krew i łzy. Kiedyś w relacji z któregoś biegu AR czytałem „zdjąłem buty i wylałem z nich krew”. Nie tylko woda powoduje takie obrażenia, ale niesamowicie się przyczynia do ich powstawania!
Uznanymi na rynku membranami stosowanymi w butach są oczywiście Gore-tex, Sympa-tex, ale też np. Texapore Jacka Wolfskina. Niektóre firmy produkują swoje membrany, są nawet tacy, którzy uważają, że te membrany działają – wszystko zależy od nas samych – do czego but będzie nam potrzebny, jak go użyjemy i w jakich warunkach.
A co widać?
Widać buta, który jest zbudowany z trzech możliwych kombinacji – skóry, skóry z materiałem (najczęściej cordurą) i materiału. Wszystkie rozwiązania mają swoje plusy i minusy – jedne są bardziej wodoodporne, ale słabiej oddychają; jedne są bardziej elastyczne, ale lepiej oddychają – drugie są wytrzymalsze na uszkodzenia, ale lubią pękać (skóra); jedne mają więcej nici, które mogą się popruć (mix) – inne mają nici mniej, ale noga się bardziej poci.
Najlepiej, gdybyście porozmawiali ze znajomymi, którzy mieli na sobie już wszystkie z tych 3 rodzajów butów.
Niby nic, a do szału cię doprowadzi!
Co najbardziej doprowadza do szału, drodzy użytkownicy butów? Ano, sznurówki! Często stosowane rozwiązania to linki alpinistyczne, włókna itp. Ale nie to świadczy o rozwiązywaniu się naszych małych przyjaciół. Salomon poszedł krok dalej i w modelach do AR proponuje zaciąganie buta linką kevlarową. Dla tradycjonalistów proponujemy zwykłe sznurówki. Ale wybierajcie te płaskie, nie o przekroju okrągłym – drobny trick, ale jak ułatwi i umili Wam życie! Gwarantuję! :)
No ale ich jest tyyleee…
No jest i zawsze będzie – taki przywilej naszej gospodarki. Inna sprawa, że na większość przeciętny wędrownik sobie nie może pozwolić. Jeszcze inna sprawa, że przecież nie mamy przeciętnych wędrowników ;)
Polecam głównie firmy z Italii, znowu z Italii – oni tam po prostuwiedzą, jak się robi i dobry sprzęt górski, i dobre buty. A do tego zdobrym designem – jak te, co mój osobisty kolega nosi od 7 lat… ;)
Kuba Król – szef działu Wydrzenia Na Tropie, drużynowy 144 Poznańskiej Drużyny Harcerskiej "SZANIEC", członek Zespołu Promocji Hufca Poznań PIAST, członek sztabu Wyprawy Wędrowniczej, student pedagogiki na poznańskim UAM i cwaniak spędzający za dużo czasu na forum ZHP.