Vivamus atque amemus! (Żyjmy i kochajmy!)
W okresie gnicia potęgi rzymskiej republiki coraz większa grupa młodych poetów rozwija skrzydła pod opieką wpływowych patronów. Odrzucając wszelkie skrupuły i zahamowania, bez zbędnego patosu piszą o miłości, umiłowaniu swobody i spokoju oraz pogardzie dla wojny i polityki.
Osoby decydujące o losie Rzymu dbają jedynie o własne korzyści. Dowódcy niepotrzebnie przelewają krew w zbędnych potyczkach, senatorzy są chciwi i skorumpowani. Wobec takiego stanu rzeczy naturalne są zmiany tematyczne w łacińskiej literaturze. Odrzucony zostaje patetyczny epos opiewający czyny bohaterów ojczyzny. Górę biorą krótkie formy literackie – wymowne i niezwykle bezpośrednie, niepozbawione oczywistych aluzji politycznych i inwektyw pod adresem rządzących.
„O zyskaniu łask Twoich bynajmniej nie marzę
I nie dbam, czyś jest biały, czy czarny, Cezarze!”
(Catullus XCIII, przeł. A. Świderkówna)
Wzór dla tej twórczości zaczerpnięto z greckiej literatury okresu hellenistycznego. Początki daje grupa tzw. neoteryków (nowicjuszy, żółtodziobów – pogardliwe określenie autorstwa Cycerona). Grecki wzór ubierają oni w charakterystyczną rzymską formę. Wśród neoteryków najwyraźniej jawi się nam poeta Catullus opiewający swą nieodwzajemnioną miłość do niejakiej Lesbii. To właśnie od niego pochodzi wielokrotnie obecny w sztuce późniejszych wieków motyw „od(i) et amo” („kocham i nienawidzę”).
„Kocham i nienawidzę. Jakże się to dzieje? –
Spytasz. Nie wiem, lecz czuje, cierpię i szaleję”
(Catullus LXXXV, przeł. A. Świderkówna)
Catullus pisze o uczuciach, ale nie hamuje się w opisywaniu abs
urdów własnego życia. Prowokuje i obraża. Ciska niewybredne inwektywy także pod adresem niewiernych kobiet, snobistycznej arystokracji i chciwych towarzyszy. Nie oszczędzi nawet innych twórców poezji, którym – w jego ocenie – nie staje talentu:
„Kutas się na Pipleję pnie z trudem i potem,
A Muzy go widłami zrzucają z powrotem”
(Catullus CV, przeł. A. Świderkówna)
Coraz częściej stosowane jest charakterystyczne metrum: dystych elegijny. Następni poeci doprowadzają je do perfekcji, tworząc zbiory elegii, jakie na wieki staną się wzorem dla poezji europejskiej. Wśród elegików dominują różne postawy względem życia i twórczości. Poeta Tibullus, paradoksalnie tworzący pod patronatem wybitnego żołnierza Messali, chwali życie na wsi i głosi pogardę dla walki zbrojnej.
„Popłyńcie beze mnie, Messalo, w mórz ciszę…
Lecz wspomnijcie o mnie, ty i towarzysze!”
(Tibullus I 3, przeł. A. Świderkówna)
Za najwybitniejszego elegika tych czasów uchodzi Owidiusz. Jego dystych zdaje się być najbardziej dopracowany. Z pełną swobodą żartuje on w swoich utworach, łamiąc stereotypy rzymskiej poezji. Oczywiście jego utwory (podobnie jak innych elegików) kierowane są do wykształconego odbiorcy z wyższych sfer. Prosty mieszczuch nigdy nie pozna literackiego kunsztu, nie pojmie poetyckiej aluzji – jak choćby tej w pierwszym utworze z cyklu „Amores”. Owidiusz rozpoczyna utwór w sposób podobny do pierwszych słów „Eneidy” Wergiliusza. Następnie daje jednak do zrozumienia, że obce jest mu pisanie podniosłego eposu w charakterystycznym dla tego gatunku heksametrze.
„Wojska, okrutne boje gromkim wierszem wieścić
Zamierzałem, stosując rytm pieśni do treści.
Wiersze były jednakie, ale psotny chłopiec
Kupido z głośnym śmiechem urwał jedną stopę”
(Ovidius I 1, przeł. A. Świderkówna)
Rzymska liryka miłosna odcisnęła niezwykle poważne piętno na poezji późniejszych epok. Mimo niewybrednej formy czytana była w średniowieczu. W okresie renesansu znalazła dziesiątki wybitnych naśladowców, także wśród polskich twórców (m.in. Jan Kochanowski). Niektóre motywy obecne są w sztuce także dziś. Czytanie tej niezwykłej twórczości przybliża nam obraz życia wyższych sfer w rzymskiej republice. Przed oczami jawią się stosunki społeczne w Wiecznym Mieście. Poznajemy specyficzne słownictwo stosowane w celu wyrażenia czasem dość skrajnych uczuć (i nie chodzi jedynie o słowa typu „mentula” czy „meretrix”, używanych dla dobitnego wyrażenia pogardy…).
Liryka schyłku republiki i początków cesarstwa to matka europejskiej poezji miłosnej. Gdy w licealnej ławce czytamy Petrarkę, Kochanowskiego czy Mickiewicza często zachwyceni kunsztem ich twórczości nie zdajemy sobie sprawy, skąd tak naprawdę czerpali wzorce. Przy poznawaniu ich twórczości gorąco zachęcam do sięgania do źródła, z którego ona wypływa.