W obłokach dzieciństwa.

Archiwum / 07.11.2007

Przykładowy obraz

Prawie każdy mężczyzna, w którymś okresie swojego życia, miał do czynienia z samolotami, a zwłaszcza z ich modelami. Jedni przeglądali książki w poszukiwaniu barwnych ilustracji, inni sklejali kawałek po kawałku modele pięknie prezentujące się później na domowej półce, a jeszcze inni patrzyli jak po niebie szybuje maszyna sterowana przez ich dłonie.

 

 

Zostawiliśmy ten okres swojego życia daleko za sobą, w słodkich wspomnieniach z dzieciństwa. Ale „prawie każdy” nie oznacza wszyscy! Są tacy, dla których fascynacja stała się  sposobem na życie.

Jednym z nich jest Krzysztof Urbański, osiemnastoletni Mistrz Polski w akrobacjach modelami zdalnie sterowanymi,  z którym rozmawia Na Tropie.

 

Alicja Karaluk / Na Tropie: Akrobacje modelami zdalnie sterowanymi to dyscyplina mało znana. Na czym ona polega?

 

Krzysztof Urbański: Zawodnicy muszą wykonać ściśle określony układ figur akrobacyjnych, który zmienia się raz na 2 lata. Jest to sekwencja około dwudziestu figur ściśle ze sobą powiązanych, które muszą być wykonane w ustalonej kolejności. Oceniana jest precyzja ich wykonania oraz układ w tak zwanej „strefie” (odległość +/- 150m, a krańce figur w mieszczącej się strefie ograniczonej słupkami).

Samoloty, którymi latam ograniczone są przepisowo do wielkości 2m x 2m i wagi 5kg.

Do niedawna były napędzane głównie silnikami spalinowymi, lecz od paru lat wypierane są przez silniki elektryczne. Prędkość maksymalna takiego samolotu to około 160-170km/h.

 

Modele są bardzo kosztowne? Sam fundujesz sobie ich egzemplarze czy może je konstruujesz?

 

Koszt takiego samolotu z wyposażeniem to około 10 000 złotych. Zazwyczaj nie buduje się takiego samolotu od samego początku, ponieważ jest to bardzo czasochłonne. Dostępne są zestawy takich samolotów (tzn.: kadłub, skrzydła, stateczniki itp.), przygotowane do składania. Trzeba w nich zamontować silnik, serwomechanizmy, polakierować itp. Dostępne są również samoloty gotowe, lecz ich koszt jest bardzo duży. Można oczywiście samemu zbudować taki samolot od podstaw, lecz trzeba posiadać bardzo dużą wiedzę na ten temat oraz mieć dużo wolnego czasu. Modele F3A są wynikiem wieloletnich badań i aby dorównać swoją konstrukcją do tych najlepszych trzeba włożyć wiele wysiłku w zaprojektowanie takiego samolotu. U mnie przygotowaniem samolotów do lotu zajmuje się głównie mój tata.

 

 

Czyli wszystko zaczęło się od twojego taty?

 

Mój tata zajmował się w młodości modelami samochodów zdalnie sterowanych. Około 8-9 lat temu postanowił powrócić do hobby, lecz teraz zajął się samolotami, potem wciągnął w to mnie. Przez dość długi czas uczęszczałem do modelarni mieszczącej się na łódzkim lotnisku Lublinek. Budowałem tam swoje pierwsze konstrukcje. Po paru latach zacząłem startować w zawodach, najpierw szybowcowych, a potem akrobacyjnych.

 

Twoja kariera zaczęła się bardzo młodo… i jak potoczyła się dalej?

 

Modelarstwem lotniczym zajmuję się od 2000 roku, kiedy to zbudowałem w modelarni Aeroklubu Łódzkiego swój pierwszy motoszybowiec. Loty nim pozwoliły mi opanować podstawy pilotażu, a także zaliczyć pierwsze starty zawodnicze w lokalnych imprezach.

W 2002 roku wystartowałem w rozgrywkach Pucharu Polski. Rok później rozpocząłem rywalizację w F3A razem z seniorami. Podczas ceremonii otwarcia Mistrzostw Świata w Dęblinie miałem okazję pokazać swoje umiejętności wykonując lot pokazowy. W 2003 roku wziąłem udział z powodzeniem w poważnych zawodach międzynarodowych w Lichtensteinie i Austrii, będąc najmłodszym uczestnikiem tych imprez. Rok 2004 to kontynuacja startów w cyklu Pucharu Polski zakończona zdobyciem V miejsca wśród seniorów. Następnie zaliczyłem wiele startów międzynarodowych (pierwsze wygrane zawody F3A w klasyfikacji generalnej – Słowacja, Liptowski Mikulasz) i V miejsce w Mistrzostwach Polski. W roku 2005 zostałem Mistrzem Polski w klasie F3A oraz wystartowałem w Mistrzostwach Świata we Francji, zająłem 81miejsce. W roku 2006 wystartowałem w Mistrzostwach Europy odbywających się w Szwajcarii oraz zająłem 2 miejsce w klasyfikacji Pucharu Polski. Aktualnie udało mi się wygrać Puchar Polski oraz zająć 3 miejsce na Mistrzostwach Polski.

 

Określenie "Mistrz Polski" jest dość zobowiązujące. Masz energię do wzbijania się coraz wyżej i lepiej?

 

Na pewno ten tytuł daje mi bardzo dużo satysfakcji i pewność tego, że stać mnie na wiele, lecz tak naprawdę bardziej liczą się dla mnie wyniki zawodów zagranicznych. W Polsce F3A nie jest jeszcze tak rozwinięte jak na zachodzie Europy i to tam dopiero mam okazje walczyć z najlepszymi na świecie, a jeszcze sporo mi do nich brakuje. Bycie Mistrzem Polski jest zobowiązujące i można powiedzieć, że faktycznie daje mi energię do dalszego rozwoju, ponieważ jako ktoś, kto osiągnął najwyższy tytuł w kraju muszę również pokazać się z dobrej strony poza jego granicami.

 

A co z twoim lub twoimi autorytetami…

 

Mogę powiedzieć, że jest to aktualny mistrz świata Christophe Paysant-Le Roux z Francji. Trzeba mieć komputer zamiast mózgu, aby robić to, co on z samolotem. Oczywistym jest także, żz jest także,molotem. I omi autorytetami.e najbliższym mi autorytetem jest mój tata, który wkłada naprawdę dużo pracy w to, co robimy i stara się, abyśmy robili to doskonale, a przynajmniej najlepiej jak tylko potrafimy.

 

Przyszłość – jak widzisz siebie i
samoloty za parę lat?

 

Nie jest to sport tak popularny jak piłka nożna, aby można było z tego żyć. Są oczywiście ludzie pracujący dla różnych firm modelarskich, lecz jest ich niewielu. Nawet najlepsi zawodnicy na świecie nie traktują tego jako swoją pracę. Jeśli będę miał taką możliwość i nadal będzie mnie to rozwijało i sprawiało przyjemność jak dotychczas, to owszem, będzie to nieodłączną częścią mojego życia. Jednak od około 2 lat nie widzę już niestety takiego wzrostu umiejętności jak to bywało wcześniej. Nie wpływa to mobilizująco, ale może jest spowodowane zbyt dużym natłokiem innych spraw. Ten rok będę musiał trochę odpuścić z powodu matury, a dalej zobaczymy.

 

Teraz najbliższe zawody to 25th FAI World Radio Controlled F3A Aeromodelling Championship Ezeiza  w Argentynie. Pojawisz się na nich?

 

Niestety nie. Są to Mistrzostwa Świata, i do tego dość daleko. Przez pewien czas była koncepcja abyśmy tam pojechali, jednak nie dostaniemy dofinansowania z aeroklubu, a przelot samolotem jest bardzo drogi, szczególnie jeśli chodzi o transport samolotów. Do tego musiałbym zrezygnować ze szkoły na 3 tygodnie, a mój tata z pracy. Dlatego postanowiliśmy, iż nie weźmiemy w nich udziału.

 

Na pewno zdarzają się momenty załamania. Stres, nie te punkty, nie to miejsce… Jak sobie z tym radzisz?

 

Staram się zapomnieć o nich i jakoś wytłumaczyć to niepowodzenie, myślę o tym, że następnym razem na pewno będzie lepiej i staram się zmobilizować.

W przypadku F3A największą rolę odgrywa psychika, a wykonanie dobrego lotu wymaga dużego skupienia. Za niepowodzenie mogę uznać pierwszy start na Mistrzostwach Świata, gdzie zająłem 81 pozycję. Liczyłem, że będzie lepiej. Był to mój pierwszy start na tego typu zawodach i faktycznie trochę nie poradziłem sobie z emocjami. Jedynym sposobem, aby do tego przywyknąć jest częste branie udziału w zawodach na wysokim poziomie oraz nieustanna walka ze sobą.

 

Z tego, co wiem, nigdy nie byłeś i nie jesteś związany z harcerstwem. Jaki masz do niego stosunek?

 

Z hasłem „harcerstwo” zawsze kojarzyły mi się małe dzieci biegające po lesie w mundurkach. Ogólnie mój stosunek do tego jest neutralny. Harcerze to też ludzie, którzy po prostu znaleźli sobie jakiś sposób na spędzanie wolnego czasu i oderwanie się od rzeczywistości. Zawsze tylko, kiedy widziałem mnóstwo ludzi w mundurkach harcerskich, zadawałem sobie pytanie: po co oni to robią? (śmiech)

 

Wybrany obraz

Czy uważasz, że harcerz lub wędrownik (wiek 16-25) mógłby się zająć akrobacją modeli? A nawet całe drużyny?

 

Oczywiście. To sport dla każdego. Jedynym utrudnieniem jest to, że kiedy zaczynasz w młodym wieku, łatwiej wypracowujesz sobie cechy, które są Ci potrzebne. Natomiast, wiadomo, że z biegiem wieku, ciężej jest wypracować coś w sobie. Taki jest mój punkt widzenia. Aczkolwiek jest to przyjemna forma spędzenia czasu, która Cię rozwija, więc nie widzę przeszkód dla nikogo, niezależnie od wieku. Jedyny minus, to to, że jest to bardzo drogie hobby. Jak już wspomniałem, modele kosztują około 10 000 złotych + wyjazdy na zawody czy nawet mistrzostwa. Takie drużyny musiałyby mieć po prostu hojnego sponsora.

 

W jaki sposób sport ten rozwija Ciebie lub mógłby rozwinąć harcerzy?

 

Na pewno uczy skupienia i koncentracji. W danym momencie musisz być skupiony na tym, co teraz właśnie robisz, a z drugiej strony musisz myśleć o tym, co powinieneś wykonać za chwilę na przykład podczas wykonywania figur. Poza tym wymaga on precyzji i refleksu. Precyzja potrzebna jest do dokładnego wykonania figury, bo możesz źle nacisnąć przycisk i figura jest wykonana niepoprawnie, a Ty jesteś jeden krok do tyłu, a nie do przodu. Tak samo z refleksem. Jeśli za późno zorientujesz się, że zbliżasz się do końca „strefy”, wylecisz poza nią i stracisz potrzebne Ci punkty. Ten rodzaj hobby, nie rozwinie Cię pod względem fizycznym. On wymaga pracy nad sobą w sensie pracy nad twoim charakterem. Jeśli mogę tak to ująć, rozwija on psychicznie i wewnętrznie.

 

W harcerstwie, posiadamy coś takiego jak próby. Realizujemy w ich czasie zadania, które pomogą nam walczyć z naszymi wadami, złymi przyzwyczajeniami, rozwijają nasze zainteresowania i poszerzają horyzonty. Czy uważasz, że dobrym zadaniem byłoby zajęcie się akrobacją modeli?

 

Hmm…Wydaje mi się, że to zależy od człowieka. Jak już wspomniałem, ten sport  wymaga pracy nad sobą, a w szczególności opanowania emocji. Jeśli mówisz, że takie zadania mają was rozwijać, to wg mnie, każdy sport w mniejszym lub większym stopniu byłby odpowiedni. Ten akurat jest chyba najlepszy, jeśli chcesz popracować nad swoja psychiką.

 

Na miłe zakończenie, jaką radę dasz wszystkim sięgającym po swoje marzenia?

 

Na pewno nie można się załamywać, jeśli coś będzie szło nie po naszej myśli i trzeba pamiętać, że do celu można dojść tylko ciężką pracą. Przede wszystkim, nie można zniechęcić się po pierwszych niepowodzeniach, tylko iść dalej, przed siebie z dziarską miną. Należy uwierzyć w siebie i w to, że potrafimy zrobić wszystko, nawet przenosić góry. W innym wypadku można od razu dać sobie spokój.

 

Wydawać by się mogło, że zabawa samolotami jest tylko dla dzieci, a później odchodzi w niepamięć. Dla wielu, od razu nasuwa się skojarzenie z harcerstwem. Przecież właśnie harcerstwo jest tylko dla dzieci… W pewnym sensie tak. Przecież mamy w sobie tyle chęci i nadziei jak właśnie małe dziecko, które widzi lalkę na wystawie sklepowej i musi ją mieć za wszelką cenę. Zobaczcie jak łatwo można się pomylić, patrząc na coś z perspektywy
osoby „obok”.

 

 

Alicja Karaluk – drużynowa 36 ŁDsH „Negra”, hufiec Łódź-Widzew