Warsztaty Wyprawy

Archiwum / 13.04.2006

Mieszkańcy Krotoszyna kładli się tego wieczora do łóżek, niczego nie podejrzewając. Kto mógł przypuszczać, że tajemniczy osobnicy, pojedynczo lub w grupkach przemykający przez miasto, w kierunku leśniczówki, mają w głowach tak niecne zamiary. Nikomu nie przyszło do głowy, że oto do tego niewielkiego miasta w Wielkopolsce zjeżdżają się ludzie ze wszystkich stron kraju, połączeni jednym wspólnym planem.



W pobliskim lesie długo w nocy świeciły okna harcerskiej leśniczówki. Krotoszynianie dawno już spali. Nie słyszeli opowiadania o wyprawie traktorem przez Amerykę. Nie widzieli psa, który jako pierwszy w historii popłynie kajakiem do Wielkiej Brytanii. Nie dotarły do nich opowieści o dalekich rejsach i całkiem niedalekim spływie tratwą.
I nawet gdyby tej nocy ktoś przechodził przypadkiem koło leśniczówki, nie przyszło by mu do głowy, że wszystko to odbywało się przy zgaszonym świetle. Od okien bił blask rozświetlający nocny las, ale nie były to światła lamp. Świeciły szeroko otwarte oczy ludzi, którzy z wypiekami na twarzach słuchali wspomnień z wypraw po całym świecie. W ich głowach zaczynał kiełkować plan.
Następnego dnia leśniczówka nadal świeciła. Wędrownicy z Poznania, Olsztyna, Warszawy, Włocławka, Dąbrowy Górniczej i innych miast Polski, stopniowo uświadamiali sobie, że mogą wszystko. Przez całą sobotę, w ramach warsztatów Wyprawy Wędrowniczej 2007, poznawali odpowiedź na pytanie: jak?  Jak tym wszystkim pokierować? Jak pozyskać sponsorów? Jak się wypromować?
Znalazłam się i ja wśród nich. Chyba nie ma tu sensu szczegółowe opisywanie zajęć. O tym, czego się nauczyliśmy, każdy będzie mógł już niedługo przeczytać w materiałach na stronie Wyprawy. Podzielę się tylko kilkoma wrażeniami. Co tu dużo gadać – cieszę się, że tam byłam. Zajęcia, nie dość, że ciekawe, poprowadzone w sposób profesjonalny, to, co najważniejsze, przydatne, nie tylko przy organizacji wyprawy. Tajniki zarządzania projektami czy promocji imprez harcerskich odnosiły się  wszakże do wszystkich przedsięwzięć dowolnej drużyny. Ale przecież w każdej innej sytuacji, kiedy przyjdzie nam pokierować grupą ludzi, także warto wiedzieć, czy zastosowaliśmy dobry styl kierowania, czy jesteśmy elastyczni i skuteczni, nad czym powinniśmy jeszcze popracować. Nie muszę chyba tłumaczyć jak cenna jest umiejętność pozyskania sponsorów. Teraz już pewnie każdy z uczestników układa w myślach listę firm i instytucji do których się zwróci. Przed nami niejeden obóz zagraniczny, być może nie tylko harcerski. Pięć kroków do jego organizacji będzie wtedy jak znalazł. Umiejętności zdobyte na warsztatach były uniwersalne i – co istotne – oparte na doświadczeniach prowadzących. Te doświadczenia były wprost nieocenione, bo sprawiły, że mogliśmy przewidzieć określone sytuacje, nie tylko potencjalne problemy. Było inspirująco. Konkretnie. Nie zabrakło miejsca na nasze pomysły, sugestie, wątpliwości. Także na nocne wędrowników śpiewy i rozmowy. Warto było.
Kiedy następnego dnia pierwsi uczestnicy warsztatów opuszczali leśniczówkę, mieszkańcy Krotoszyna dopiero budzili się ze snu. Wędrownicy wracali odmienieni. Zapaleni do działania. Wiedzieli, że są ludzie, którzy zrobią wszystko, żeby im pomóc. Że razem mogą wszystko. Poczułam, że mogę i ja.

                                 
Monika Marks