Watra bez tabelki

Archiwum / 20.09.2006

Nie o to chyba chodzi, by startować w jakimś konkursie, którego ocena jeśli ściśle skategoryzowana. Bezcelowym jest ujmować w normy to, czego ująć się nie da. Bo przecież, istotą wędrownictwa nie jest gnanie do przodu uzyskując jak najlepszy wynik w rankingu.



phm. Daria Siwka

To było 4 lata temu. Pojechaliśmy z drużyną na Wędrowniczą Watrę organizowaną w Budach Grabskich. Wybaczcie, ale nie pamiętam przez kogo była ona przygotowana. Nie pamiętam być może ze względu na upływ czasu a być może dzięki temu, że nie czuło się wtedy granicy między „uczestnikami” a „gospodarzami” zbiórki. Wszyscy ją tworzyliśmy. Oczywiście czasy były inne, bo idea świeża i mniej patroli. Jednak do dziś pamiętam, że nie rywalizowaliśmy. Przyjechaliśmy tam głównie po to, by przejrzeć się w lustrze, jakim byli dla nas inni wędrownicy, uszczknąć coś od nich, zaprezentować się z jak najlepszej strony i wspólnie coś wypracować. O żadnej punktacji nie myśleliśmy.
I tym bardziej wielkie było nasze zdziwienie, gdy zostaliśmy uhonorowani proporcem „Primus inter Pares”. Właśnie, uhonorowani a nie nagrodzeni. Myślę, że część z nas czuła się jednak niezręcznie trzymając w go w ręku, gdyż wiedzieliśmy ile nam jeszcze brakuje do tych drużyn, które były wtedy z nami. Pamiętam szczególnie 23 „Skaut” z Krotoszyna oraz „Arizonac” z Warszawy. Zazdrościliśmy im świetnie przeprowadzonych zajęć, pasji, z jaką opowiadają o swoich wyprawach i pełnionej służbie. Zatem nie traktowaliśmy tego „tytułu” jako nagrody, do której prowadzi „zaliczanie” kolejnych zadań. Po prostu – wykonaliśmy swoje obowiązki najlepiej jak potrafiliśmy nie wiedząc co i w jaki sposób podlega ocenie. Nie o to też chodziło.


Nadal nie o to chodzi.

Czy naprawdę musimy punktować wykonaną przez patrol flagę? Czy nie ma ważniejszych spraw, na które powinniśmy zwrócić uwagę? Czy nie powinno się raczej akcentować tego, by wędrownicy pełnili stałą służbę (będąc chociażby przybocznym w drużynie harcerskiej), by się rozwijali, zdobywali stopnie i uprawnienia?
Bo co to znaczy „Primus inter Pares” teraz? Znaczy tyle, co drużyna umiejąca zrobić prezentację multimedialną, potrafiąca posługiwać się nicią i igłą, dobrze się prezentująca i prowadząca ciekawe zajęcia? To oczywiście ważne, ale nie stanowi o tym, czy ktoś powinien być wyróżniony. Ważniejsze jest to, czy drużyna wędruje i jak wędruje, czy poznaje nowe zakątki i robi to w sposób godny harcerza.
Efekt zaczyna być taki, że patrzy się na najlepsze drużyny wędrownicze bardziej przez pryzmat umiejętności szycia, niż przez pryzmat „Kodeksu wędrowniczego”. Ważniejsze jest to, jak wykonają raport, niż to, jak się zachowują na szlaku, jak współdziałają, czy się szanują i konstruktywnie potrafią rozwiązywać swoje problemy.
Nie powinno się też wyznaczać tego właśnie kierunku tzw. „Regulaminem zdobywania „Primus inter Pares”.” Nie o to chodzi, by startować w jakimś konkursie, którego ocena jeśli ściśle skategoryzowana. Nie chodzi chyba o to, by ujmować w normy to, czego ująć się nie da. Bo przecież, istotą wędrownictwa nie jest gnanie do przodu uzyskując jak najlepszy wynik w rankingu.
A taki duch rywalizacji czuć było na tegorocznej Watrze; i to niejednokrotnie od strony organizatorów. Przyznam, że  udzielał się on też czasem i „Krzemolom”. Mam jednak nadzieję, że szybko nad ogólnym uwielbieniem, które rodzi się teraz w naszej drużynie, zapanuje pokora i skromność. „Primus” zrodził huśtawkę nastrojów: od uniesienia po totalną samokrytykę, od usprawiedliwień, że nic nie musimy w sobie zmieniać (bo jesteśmy tacy wspaniali) po wyznacznik dalszej pracy nad sobą.
A piszę o tym dlatego, że zaraz po pierwszej fali radości przyszła do naszej drużyny gorzka refleksja, że uzyskaliśmy ten tytuł niejako na kredyt. Zgadza się. Przyznać muszę z ręką na sercu, że dobrze wykonaliśmy przedwatrowe zadania. Ale tylko my wiemy, ile wiele nam jeszcze brakuje do tych, co stali tego lata, na tej Watrze, z nami w kręgu.


phm. Daria Siwka
– rzecznik prasowy Chorągwi Wielkopolskiej ZHP, redaktor naczelna Harcownika Wielkopolskiego, członkini i była drużynowa 44 DW „Krzemień 66” im. hm. F. Marciniaka; Hufiec Gniezno.