Wędrownictwu trzeba dać szansę

Archiwum / 16.09.2007

Wybrany obrazTo wędrownicy wiedzą najlepiej czego potrzebują, przy odpowiednim wsparciu są w stanie znaleźć najlepszą dla siebie drogę rozwoju.

 

Z nową Naczelniczką ZHP hm. Małgorzatą Sinicą o wędrownikach, specjalnościach i komendantach chorągwi rozmawia Kuba Sieczko.

 

Na Tropie : Niespełna trzy godziny temu Zjazd ZHP wybrał druhnę Naczelnikiem  – co, zdaniem druhny, przekonało delegatów?

Małgorzata Sinica: To wiedzą delegaci. Mam nadzieję, że przeważyła nasza wola pojednania.

 

Późno podjęła druhna decyzję o kandydowaniu, na sali padały nawet głosy, że w ostatniej chwili. Co zdecydowało?
Gdy siedziałam dziś na sali zjazdowej, wszyscy kolejni mówcy przekonywali jak ważne jest byśmy stworzyli jeden front i służyli tej organizacji inaczej. To był moment podjęcia ostatecznej decyzji – wiedziałam, że to najlepsza droga. Wszystko co działo się przed XXXV Zjazdem działo się na ostatnią chwilę, a tryb jego zwołania spowodował, że kandydaci nie mieli wiele czasu na przygotowania.

 

Obecnie pełni druhna funkcję komendantki hufca. Jak ocenia druhna pracę wędrowników w Hufcu Gdańsk Śródmieście i czy istnieje sprawdzony sposób na wspieranie wędrownictwa na poziomie hufców?
Wędrownictwo w moim hufcu nie jest najsilniejszym pionem metodycznym, chyba niewiele jest  w Polsce  hufców, w których wędrownictwo działa naprawdę prężnie. Sądzę, że wędrownikom trzeba dać szansę – to oni wiedzą najlepiej czego potrzebują, przy odpowiednim wsparciu są w stanie znaleźć najlepszą dla siebie drogę rozwoju.

 

Co to znaczy, że wędrownictwu trzeba dać szansę?
To zależy od środowiska działania. Przede wszystkim trzeba uzmysłowić wędrownikom, że wędrownictwo to nie jest działanie w pojedynkę. Największy problem wędrowników polega na tym, że nie są skupieni w drużynach wędrowniczych. Zostaje ich dwoje czy troje, a w ten sposób nie sposób realizować metodyki wędrowniczej. Taka sytuacja ma miejsce m.in. w drużynach wielopoziomowych. Wędrownicy w takiej drużynie nie mają szansy na prawidłowy samorozwój, nie rozwijają się także jako instruktorzy. Dajmy wędrownikom szansę na tworzenie drużyn wędrowniczych.

 

W jaki sposób Naczelnik ZHP może sobie zdobyć autorytet wśród wędrowników?
To bardzo dobre pytanie, ale budowania autorytetu się nie planuje. Ja staram się być sobą – mam nadzieję, że mój autorytet zbuduję ciężką pracą.

 

Czy czyta Druhna magazyn wędrowniczy “Na Tropie”?
Teraz nie, kiedyś tak.

 

Kiedy zobaczymy pierwsze efekty pracy nowej Głównej Kwatery?
Poprosilam delegatów o “sto dni otwarcia” – to czas, który chcę poświęcić na zapoznanie sie z aktualną sytuacją organizacji. Dopiero potem możemy podjąć działania. Wszystko wymaga czasu, ale mam nadzieję, że zmianę odczują także wędrownicy. Nie lubię puszczać słów na wiatr – nie chcę określać w tej chwili ram czasowych.

 

Jaka według Druhny powinna być rola specjalności w Związku Harcerstwa Polskiego?
Specjalności – tak, ale pod warunkiem, że będą kończyły się konkretnymi uprawnieniami. Moim marzeniem jest, aby specjalności stały się narzędziem pozwalającym młodym ludziom zdobywać uprawnienia państwowe i stawać się specjalistami w danej dziedzinie. To dobra droga dla wędrowników, ale chciałabym, żeby drużyny survivalowe naprawdę się tym zajmowały, a żeglarze, żeby naprawdę żeglowali i posiadali odpowiednie uprawnienia. Wtedy specjalności bedą doskonałym narzędziem do pracy, a jednoczesnie świetną promocją harcerstwa.

 

Dość nietypowym i zaskakującym rozwiązaniem było zaproszenie do Głównej Kwatery osoby, którą komendanci chorągwi zaproponowali spośród siebie. Skąd taka decyzja?
Majątkiem naszej organizacji zarządzają komendanci chorągwi – to oni w miastach wojewódzkich trzymają rękę na pulsie. Związek jest przed zmianami strukturalnymi, czeka nas przekazanie majątku tym chorągwiom, które uzyskały już osobowość prawną. Ten proces będzie znacznie trudniejszy do przeprowadzenia, jeśli nie skorzystamy z doradztwa i mądrości komendantów choragwi. Zawsze powtarzałam, że ZHP to gra zespołowa – nie ma możliwości działania w pojedynkę. Dlatego siła, a przede wszystkim wiedza komendantów chorągwi pomoże nam przeprowadzić Związek przez to, co dzięki decyzjom poprzedniego zjazdu nieuniknione.

 

Rozmawiał w Bydgoszczy 9 września 2007
pwd. Jakub Sieczko

współpraca: phm. Anna Błaszczak

 

Ponieważ druhna Naczelniczka w natłoku nowych obowiązków nie znalazła czasu, żeby autoryzować wywiad – informujemy, że nie jest autoryzowany.

 

fot. WYDZIAŁ PROMOCJI ZHP