Wędrownicze akcje i obligacje

Archiwum / Zuzanna Zaleska / 02.11.2009

Czym różnią się akcje od obligacji? Na czym właściwie polega obecny kryzys finansowy i czy można na nim zarobić, a jeśli tak, to w jaki sposób? I wreszcie: czy inwestycja w obligacje to coś, na co może być stać wędrownika?

Nieco ponad rok temu upadłość ogłosił amerykański bank Lehman Brothers. Wydarzenie to jest uznawane za początek światowego załamania finansowego, choć tak naprawdę było dopiero jego pierwszym spektakularnym objawem.

Zwiększenie konkurencji na rynku usług bankowych, chęć pobudzenia gospodarki nowymi inwestycjami, a wreszcie zbytnia swoboda w przyznawaniu kredytów hipotecznych osobom, które nie mogły ich spłacać, sprawiły, że słowo kryzys powtarzane jest jak mantra, ilekroć mamy do czynienia z wielkimi finansami.

W Polsce kryzys jest mniej odczuwalny niż w innych krajach świata. Stało się tak dlatego, że u nas trudniej było otrzymać kredyt hipoteczny (bo trafniej oceniano możliwość spłaty długu przez kredytobiorcę), a także dlatego, że nasza gospodarka jest mniej uzależniona od zewnętrznych rynków zbytu (rodzime przedsiębiorstwa mogą sprzedać towary i usługi na rynku krajowym, bez konieczności szukania klientów za granicą). Ponieważ jednak finanse i gospodarka światowa to system naczyń połączonych, które są od siebie wzajemnie uzależnione, także w Polsce odczuliśmy spowolnienie gospodarcze i – jako zwykli obywatele – zaczęliśmy ostrożniej przyglądać się temu, w co inwestujemy pieniądze.

Spektakularne bankructwa wielkich firm przyczyniły się do znacznych strat kapitału wśród ich akcjonariuszy, ponieważ cena akcji jest bezpośrednio uzależniona od kondycji finansowej przedsiębiorstwa. Inwestorzy zaczęli przychylniej patrzeć na bezpieczniejsze instrumenty finansowe, takie jak obligacje, czyli papiery dłużne. Kupując obligację, udziela się pożyczki emitentowi. Obligacja nie daje wprawdzie posiadaczowi prawa decydowania o losach przedsiębiorstwa (jak to jest w wypadku akcji), ale stanowi prawne zobowiązanie emitenta do zwrócenia określonej kwoty posiadaczowi po upływie terminu ważności. Dodatkowo emitent zobowiązuje się do wypłacania określonych kwot posiadaczowi przez cały czas „życia” obligacji. Można zatem łatwo przewidzieć, jaki zysk przyniesie konkretna inwestycja. Okazało się, że w niepewnych, kryzysowych czasach, obligacje to bardzo dobra – bo bezpieczna – lokata kapitału. Nawet w wypadku niewypłacalności emitenta, posiadacze obligacji, jako jego dłużnicy, otrzymują maksymalny zwrot zainwestowanego kapitału.

Największym zaufaniem cieszą się obligacje emitowane przez rządy państw i inne instytucje publiczne, bo w ich wypadku ryzyko plajty jest najmniejsze. Stały dopływ kapitału mogącego zabezpieczyć spłatę obligacji zapewniają bowiem podatki i inne obowiązkowe opłaty wnoszone do budżetu. Oceną wiarygodności emitentów komercyjnych zajmują się wyspecjalizowane agencje – takie jak Moody’s, Fitch czy Standard and Poor’s. Dzięki temu inwestując pieniądze w konkretną obligację, możemy się zorientować, jakim ryzykiem jest to obciążone.

Czy jednak inwestycja w obligacje to coś, na co może być stać wędrownika? Wbrew pozorom – tak! Zakup wielu obligacji możliwy jest już od stosunkowo niewielkich kwot, a niektóre banki, tak jak BRE Bank, oferują prowadzenie wygodnego konta inwestycyjnego. Dzięki niemu można handlować papierami wartościowymi sprzed komputera i swobodnie zarządzać swoim portfelem inwestycyjnym.

Jeśli jednak brakuje Ci pewności w podejmowaniu tak ważnych dla osobistych finansów decyzji, powierz swoje pieniądze specjalistom. Fundusze inwestycyjne oferują wiele rozmaitych planów inwestycyjnych. Z ich opisów dowiesz się, co będzie działo się z Twoimi pieniędzmi: jaka część zostanie przeznaczona na zakup akcji, a jaka na obligacje oraz jakiego typu będą to papiery wartościowe. Dzięki temu możesz mieć wpływ na bezpieczeństwo swojej lokaty oraz pośrednio decydować o tym, ile zysku przyniesie Ci inwestycja.

Niezależnie od decyzji – nie warto trzymać pieniędzy w skarpecie. Pozwalając gotówce pozostać w obiegu, sprawiasz, że nie tylko nie traci na wartości (ze względu na inflacje), lecz także przy odrobinie wprawy i szczęścia – może przynieść Ci zysk. A od dobrze ulokowanego kapitału bardziej cieszy tylko wyprany banknot znaleziony w kieszeni dawno nienoszonych spodni.