Większość zależy od nas

Archiwum / 31.01.2007

Wybrany obrazMechanizmy demokracji, by funkcjonowały sprawnie, wymagają, by jej uczestnicy mieli pełną świadomość zarówno przysługujących im praw, jak i ciążących na nich obowiązków. Zasada ta znajduje swoje zastosowanie w życiu również takich organizacji, jaką jest Związek Harcerstwa Polskiego.


 

 phm. Marek Piegat

 

Czasami narzekamy, że ten czy ów nagina lub manipuluje przepisami wewnątrz organizacyjnymi, jednak zapytani, co zamierzamy z tym zrobić, odpowiadamy: „ja się na tym nie znam”, mając jednocześnie nadzieję, że ktoś „mądrzejszy” od nas zajmie się tą sprawą. Wyrzekamy na to, że na zjeździe hufca znowóż wybrano „nie naszych” kandydatów, choć sami nawet nie pofatygowaliśmy się, by na ten zjazd przyjść. Oskarżamy naszych przełożonych o to, że utrudniają nam harcerskie życie, żądając nie wiadomo po co jakichś dokumentów, nie wiedząc zupełnie, że realizują oni jedynie obowiązki wynikające z przepisów wewnętrznych. Często też dajemy się zbywać tym, którzy wykorzystując naszą niewiedzę ograniczają nasze prawa.

 

Gdyby tak zapytać przygodnie spotkanego instruktora czy harcerza o podstawowe zapisy statutu ZHP, w odpowiedzi otrzymalibyśmy milczenie okraszone zakłopotanym uśmiechem odpowiadającego. Nie może być tak, że znajomość podstawowego aktu regulującego działanie naszej organizacji należy do sfery wiedzy tajemnej, dostępnej jedynie nielicznym i to tylko po odprawieniu odpowiednich rytuałów.

 

Nie znając zapisów podstawowych dokumentów związkowych często popełniamy błędy, których można byłoby uniknąć. Często zarzewiem konfliktów w środowiskach harcerskich są kwestie wynikające z nieznajomości przepisów oraz sposobu funkcjonowania naszej organizacji, co prowadzi do niepotrzebnych bojów o sprawy, których wyjaśnienie zajęłoby parę chwil, gdyby tylko ktoś zechciał przeczytać odpowiednie przepisy regulujące sprawę będącą przedmiotem sporu.

 

Brak znajomości zasad i reguł funkcjonowania naszego stowarzyszenia przez znaczną część instruktorów (zwłaszcza młodych), prowadzi nie tylko do destrukcyjnego „narzekactwa”. Prowadzi także do tego, że coraz słabiej takie osoby identyfikują się z ZHP jako organizacją, albowiem po prostu jej nie rozumieją. Nie rozumieją zachodzących wokół nich procesów, które wydają im się zbędne i obce, to z kolei powoduje stopniowe wyłączanie się z życia harcerskiego, aż do momentu rzeczywistego odejścia z ZHP.

 

Poczucie zagubienia obecne, jakże często, u świeżo upieczonych młodych instruktorów potęgowane jest co raz to większym gąszczem otaczających ich regulacji wewnątrzzwiązkowych. Przekłada się to w jasny sposób na ucieczkę od świadomego i odpowiedzialnego udziału w życiu m.in. swojego hufca do „prawdziwej” pracy harcerskiej wyznaczonej zapisami właściwej metodyki i odmierzanej rytmem obozów oraz innych przedsięwzięć realizowanych przez prowadzoną drużynę. Nie ma tu bowiem, żadnych paragrafów, artykułów czy punktów i ustępów, które omotawszy swą siecią ofiarę mogą wyssać z niej „energię harcerską”, jest za to dobrze znany świat stopni, sprawności, rajdów i obozów, który nie wymaga podejmowania zbyt skomplikowanych wyborów.

 

Pisząc o świadomym i odpowiedzialnym uczestnictwie w życiu organizacji, mam na myśli przede wszystkim zaangażowanie się w programowanie jej pracy i wywieranie wpływu na to, jak funkcjonują jej poszczególne organy. Możemy to robić poprzez uczestnictwo w ich pracy, czy też aktywny udział w wyborach do ich grona. Świadome i odpowiedzialne działanie na rzecz organizacji to również umiejętność domagania się swoich praw. Niemniej ważna jest świadomość odpowiedzialności za rozwój ZHP, który nie zależy od jakichś tajemniczych „onych” gdzieś wysoko „na górze”, lecz od nas jako instruktorów mających bezpośredni wpływ na to, jaką drogą podążymy.

 

Często uciekamy od odpowiedzialności, ograniczając się jedynie do zabezpieczenia swoich praw i roszczeniowej postawy, która zasadza się na przekonaniu, że wszystko mi się należy, a niczego oprócz entuzjazmu nie muszę dać, by organizacja mogła funkcjonować. Narzekamy na różne niedostatki działania odmawiając jednocześnie przyjęcia odpowiedzialności za poprawienie takiego stanu rzeczy.

 

Mimo to wierzę, iż „ta dzisiejsza młodzież nie jest już taka sama jak kiedyś”. Gdy tylko dać jej odpowiednie narzędzia i wiedzę możliwe jest odbudowanie zaangażowania w życie organizacji i aktywnego udziału w jej funkcjonowaniu.

 

Ps. Po przeczytaniu ostatniego akapitu zreflektowałem się i pragnę napisać, że całe szczęście, że „ta dzisiejsza młodzież nie jest już taka sama jak kiedyś”, bo dzięki temu nasz Związek nie będzie przypominał skansenu. Dzięki temu w dalszym ciągu możemy aspirować do miana organizacji pozostającej w awangardzie przemian, bo dzięki temu nasza wędrówka ciągle prowadzi po nowych szlakach, ratując nas od zgnuśnienia.

 

Wybrany obrazphm. Marek Piegat – kierownik Zespołu Wędrowniczego Wydziału Metodycznego GK ZHP, były redaktor naczelny Na Tropie, kierownik referatu wędrowniczego Chorągwi Wielkopolskiej, komendant Wyprawy Wędrowniczej 2007. Pracuje w Wielkopolskim Urzędzie Wojewódzkim w wydziale spraw obywatelskich, ukończył aplikację prokuratorską.