Wizja ideału

Archiwum / 23.10.2006

Zanim po raz kolejny zaczniemy narzekać na słabnącą atrakcyjność harcerstwa, rozejrzyjmy się wokół. Starania o poprawę wizerunku warto zacząć od własnego podwórka. Nikt za nas tego nie zrobi, nikt też szybciej nie odczuje efektów naszego działania.



phm. Monika Marks

Gdyby zapytać pięć osób o to, kim jest wędrownik idealny, prawdopodobnie otrzymalibyśmy co najmniej piętnaście odpowiedzi. Nic dziwnego, nie istnieje przecież (i całe szczęście) żadna ścisła definicja ani profil osobowości wędrownika. Można się jednak pokusić o pytanie, jak chcemy być postrzegani. Kim ma być wędrownik w oczach otoczenia? Jakie cechy powinniśmy eksponować i dlaczego?
Wygląda na to, że powinien być uosobieniem złotego środka. Nowoczesny, idący z duchem czasu, ale też szanujący i kultywujący tradycję. Optymista, z nadzieją patrzący w przyszłość, a równocześnie realnie podchodzący do swoich planów. Życzliwy ludziom, otwarty na świat. Profesjonalista i specjalista w swojej dziedzinie. Wytrwale i konsekwentnie realizujący koncepcję swojego życia. Brzmi nieźle…

… a w praktyce?

Niestety okazuje się, że te wymarzone cechy jakoś nie biją od nas na każdym kroku, a wręcz przeciwnie – przypisuje się nam inne, których wcale byśmy sobie nie życzyli.
Nieraz zapewne zdarzyło się Wam słyszeć, że harcerze tylko biegają po lesie w kamuflażu? Że bawią się w wojsko? Komu z Was nie przyszło nigdy przekonywać niedowiarków, że Prawo Harcerskie, to dla nas coś więcej niż zbiór archaicznych zasad, których i tak nikt nie przestrzega? Albo że harcerska robota to w gruncie rzeczy amatorszczyzna? Lista harcerskich stereotypów jest długa. Jak sprawić, by nie były one tak powszechne?

Oglądać się za siebie…

Temat omawiany już na wszystkie sposoby. Nie ma nas bez niej. Tradycja, którą „widać” to nie tylko mundur i odznaczenia, nie tylko te same, od dziesięcioleci śpiewane piosenki, umiejętność chodzenia w szyku czy też obecność na wszelkich możliwych rocznicach. Najważniejsze elementy tradycji tkwią przecież w nas. To te same, niezmienne od lat wartości, gotowość do podjęcia służby. To także wyjątkowość bratniego kręgu i wieczorna chwila zadumy przy ognisku.
Konieczne jest jednak postawienie granicy pomiędzy warstwą tradycyjną a tą, w której pozostawanie w tyle się nie opłaca. Oczywiście hymn harcerski, bratni krąg czy też pozdrowienie „Czuwaj” należą do warstwy tradycji niezmiennej. Tej, która nas spaja, stanowi wspólne korzenie ale też nadaje jeden, konkretny tor naszym działaniom. I wcale nie spotykają się z krytyką, jako przestarzałe. Z kolei w przypadku systemu stopni i sprawności, albo umundurowania, pojawia się wątpliwość – na ile sztywno powinniśmy trzymać się wciąż tych samych wersji?
Niezależnie od tego, jak daleko posuwamy się w swoim tradycjonalizmie, podstawowe pytanie, na jakie trzeba sobie odpowiedzieć brzmi: czemu to służy? Wszak mądrze stosowane elementy tradycji odgrywają dużą rolę w kształtowaniu postaw. Dają solidne podstawy, by iść do przodu, by realizować myśl stale nam towarzyszącą – harcerstwo awangardą społeczeństwa. Nie powinny nas jednak w tym rozwoju krępować.

… ale też patrzeć w przyszłość

Ponad 70% osób poniżej 24 roku życia korzysta z internetu. Wydaje się oczywiste, że jest to najprostsza droga, jaką możemy do nich dotrzeć. Jeśli jednak ktoś z Was myśli, że stroną prezentującą skrypty technik harcerskich, historię harcerstwa żywcem przepisaną z encyklopedii i zbiór ulubionych, najśmieszniejszych piosenek drużyny zrobi swojej drużynie dobrą reklamę – jest w błędzie. Szczegółowe profile harcerzy, koniecznie ze znakiem zodiaku, stopniem, stażem, datą mianowania na funkcję proporcowego i rozmiarem rogatywki niespecjalnie chyba interesują szczęściarzy, którym udało się trafić na naszą stronę. Współczesny, także harcerski, internet to blogi, filmy reklamowe, gry we flash’u, czy geo-cashing. Najważniejsze, by pamiętać, do kogo chcemy dotrzeć. Inaczej prezentować się będzie gromada zuchowa, której stronę odwiedzać będą rodzice, inaczej zaś ekipa wędrowników, którzy chcą przyciągnąć uwagę licealistów.
Nowoczesne promowanie harcerstwa nie musi odbywać się wyłącznie w domowym zaciszu, na ekranie komputera. To także prezentacje multimedialne, które uatrakcyjnią każdą akcję naborową, to harcerskie programy telewizyjne i audycje radiowe, gry fabularne w lokalnych mediach, harcerskie flashmoby…
Jak i w całej pracy harcerskiej, tak i tu kluczową rolę odgrywa troska o jakość. Zapomnijmy o założeniu, że lepsza kiepska strona niż żadna. Pamiętajmy, że nasi odbiorcy stawiają nam wysokie wymagania. Musimy im sprostać.

Od każdego z Was zależy sposób, w jaki młodzi ludzie postrzegać będą harcerstwo. Dla nich nie liczy się numer drużyny czy kolor chusty. Harcerstwo w ich oczach, to Wy. Mając to na uwadze, stajecie się najważniejszymi i najskuteczniejszymi „ludźmi od promocji”. Korzystajmy z tego.

phm.Monika Marks
– namiestniczka  wędrownicza hufca Warszawa Żoliborz, była drużynowa 127 Warszawskiej Drużyny Wędrowniczej "Plejady", szefowa działu felietonów Magazynu Wędrowniczego Na Tropie, studentka geografii na Uniwersytecie Warszawskim.

Artykuł powstał na bazie wniosków wyporacowanych w czasie konferencji dotyczącej wizerunku harcerstwa "Harcerze głosują nogami", która odbyła się w ramach ostatniej Wędrowniczej Watry 2006.