Właściwy harcerski pogląd
Słuszne oburzenie dostrzegam oczyma wyobraźni na Waszych twarzach. W tej zbitce wyrazów coś chyba nie gra…
Co MOŻEMY przekazać, działając w danej organizacji i reprezentując ruch harcerski?
Dyskutujecie czasami ze swoimi wędrownikami? Zdarza się, prawda? O czym rozmawiacie? Zapewne nie tylko o ostatnim odcinku serialu. Pewnie rozprawiacie trochę o polityce, o tym, co się w świecie dzieje. O problemach społecznych, o religii. W kilku takich dyskusjach, w gronie kadry, brałam ostatnio udział. Powiedzieć, że się nie zgadzaliśmy w naszych poglądach, to nie powiedzieć nic. Było gorąco, ale cóż, duzi jesteśmy. Każdy swoje zdanie ma, wyraził je i tyle. Ale padło też parę słów, zdań, które mocno mnie zastanowiły. Nie dotyczyły bowiem tylko tego, co nam się gnieździ w naszych osobistych mózgach. Chodziło o to, co przekazujemy naszym harcerzom. Zwłaszcza harcerzom starszym i wędrownikom. A raczej o to, co MOŻEMY przekazać, działając w danej organizacji i reprezentując ruch harcerski. Słusznie skądinąd zauważycie – przecież mamy podstawy wychowawcze ZHP, Statut, wreszcie – Prawo i Przyrzeczenie. Czegóż chcieć więcej? No właśnie.
Ile własnych poglądów mogę wyrazić wśród podopiecznych? Których mogę bronić jako zgodnych z harcerskimi wartościami? Co mogę przekazywać? Czy w ogóle mogę?
Powyższe dokumenty nie poruszają wszystkich możliwych kwestii światopoglądowych. Powiem więcej – nie poruszają chyba większości ważnych kwestii. W gruncie rzeczy – bardzo dobrze, bo dzięki temu nasze wartości są uniwersalne, a zarazem dość klarowne, by stanowić istotną życiową wskazówkę. Jednak we wspomnianej powyżej dyskusji padły pytania, na które jednoznacznej odpowiedzi nie znalazłam. Sprowadzały się one do tego, ile własnych poglądów mogę wyrazić wśród podopiecznych. Których mogę bronić jako zgodnych z harcerskimi wartościami? Czy na przykład ekumenizm, tolarancja mniejszości seksualnych to wartości uniwersalne? A antykoncepcja? A tak popularny teraz gender? Co mogę przekazywać? Czy w ogóle mogę? Działam w końcu w ramach jakiejś organizacji, struktury. Muszę respektować fundamentalne wartości, na których się opiera. Działam w organizacji wychowawczej – co mogę uznać za wychowanie, co za indoktrynację, a co za demoralizację?
Choć tego typu rozważania niektórym wydają się zbędne (też uważałam, że niektóre kwestie są oczywiste) to jednak po tamtej dyskusji nie jestem już pewna. Nie ma przecież prawidłowych poglądów (całe szczęście). Być może owe wątpliwości są konsekwencją tego, że niektóre kwestie w ogóle pojawiły się świadomości społecznej i okazało się, że coraz częściej trzeba deklarować, opowiedzieć za czymś. Myślę, że kilkanaście lat temu rzadko pojawiał się problem z treścią Przyrzeczenia Harcerskiego (i obecnością Boga), edukacją seksualną, tolerancją mniejszości seksualnych, modelem rodziny, religijnością w ogóle.
Niezależnie od poglądów – myślę, że jest to kwestia, nad którą warto się czasem pochylić. I być może dla poszerzenia własnego spojrzenia spróbować „dotrzeć do źródeł”, poczytać… Ja jeszcze odpowiedzi nie znalazłam. Jeśli znajdziecie – podzielcie się wiedzą i przemyśleniami.
Tekst został napisany przez jednego z czytelników, do istniejącego wcześniej działu „Na Próbę”.
Magdalena Szwarczewska - załogowa 111 załogi wędrowniczej ZEFIR w 50 Harcerskiej Drużynie Wodnej DRAKKAR. Czas stara się dzielić między dwie pasje – żeglarstwo i jazdę konną, uzupełniając to wszystko spływami i chodzeniem po górach. Bardziej statycznie – książki i języki obce.