Wolność wyrażania przekonań?
Jakiś czas temu miałem przyjemność uczestniczyć w chorągwianym spotkaniu o jednym z Bardzo Ważnych dla Harcerstwa Tematów. Pomijając różne „ciekawe” sprawy, które miały tam miejsce jedna w szczególności przykuła moją uwagę. Była to już końcówka i pod obrady wchodził wniosek mojej chorągwi.
Burzliwa dyskusja trwała dobre 1,5 godziny. Pomijając kilka rozsądnych głosów sprowadzała się do wywlekania zgromadzonych przez lata żali i przykrości. Nie zabrakło ludzi purpurowiejących ze złości jak i plujących się z rozdrażnienia. Oczywiście pojawił się też motyw sprzedaży harcerstwa a kolejni mówcy nakręcali się wzajemnie. Tradycyjna dyskusja instruktorska. Jeden tylko druh wyraził swój sprzeciw ale musiał wyjść przed końcem bo goniły go bardzo ważne sprawy.
Wydawało się, że aktów agresji nie będzie końca a jednak udało się je przerwać i przejść do najważniejszego punktu wieczoru. Rozpoczęło się głosowanie. W górę podniósł się las rąk potwierdzający zdanie komendy a ja zupełnie przez przypadek spojrzałem na druha siedzącego niedaleko mnie. Granatowy sznur, pod krzyżem podkładka a on rozbieganymi oczami rozgląda się po sali. Patrzy i ze strachem zauważa, że tylko jego ręka nie jest w tym głosowaniu uniesiona. Potrzebuje jeszcze tylko kilku spojrzeń na starszych i bardziej doświadczonych aby podjąć decyzję. Po krótkiej chwili jego dłoń pospiesznie wędruje za tłumem do góry. Na twarzy pojawia się ulga. Nikt nie zauważył wahania.
Mój wujek często mówił: „Tylko martwe ryby płyną z prądem”. W naszym stowarzyszeniu gnający w górę rzeki należą do mniejszości. To przykre, że w ZHP wciąż boimy się wyrazić swojego zdania. Często pozostawiamy sprawy ważne osobom starszym stopniem czy funkcją mimo, że moglibyśmy mieć realny wpływ na wiele sytuacji. Dominuje powszechne przekonanie, że nic nie da się zmienić. Każdy mówi jak jest źle jednak na słowach się kończy. Podjąć działanie jest jednak trudno.
Zawsze łatwiej się podporządkować. Pozwolić innym robić trudne i ważne rzeczy. Nie podejmować ciężkich decyzji i nie zabierać głosu w poważnych sprawach. Płynięcie z prądem jest najprostsze. Tyle że w wędrownictwie nie chodzi chyba o wybieranie najłatwiejszej drogi i prześlizgiwanie się przez życie. Wędrownik ma podejmować świadome wybory i jak pisał Baden-Powell „nie stać biernie i uciekać od problemów, ale zmagać się z nimi z determinacją i szukać najlepszego rozwiązania”.
Andrzej Walusiak - członek komendy hufca Poznań-Grunwald; na opisanym głosowaniu jako jedyny zagłosował przeciw i nie spotkało go z tego powodu ani jedno przykre słowo.