Wspinaczka to stuprocentowe harcerstwo

Archiwum / 05.02.2008

Jutro będzie zbiórka z musztry, za dwa tygodnie węzły, a za trzy zrobimy coś specjalnego – historia harcerstwa! Nienajlepszy pomysł na zbiórkę? Na szczęście są takie propozycje programowe, które udają się zawsze. Wyjścia na ścianę nie da się zepsuć.

Czasem zastanawia mnie, jak wyglądają plany pracy drużyn wędrowniczych w różnych środowiskach. Co jakiś czas zdarza się, że ktoś znajomy z innego hufca przyjdzie do mnie z prośbą o pomoc przy pisaniu właśnie planu pracy czy cyklu zbiórek. Jako że podobno nie umiem odmawiać innym pomocy, oczywiście godzę się i wtedy dane jest mi spenetrować nowe środowisko.
 
To, co wtedy widzę, już mnie nawet nie dziwi – drużynowa bądź drużynowy rzuca co jakiś czas, niczym automat do robienia zbiórek, uroczymi propozycjami. Niewinna licytacja zaczyna się dość spokojnie jeszcze jakimiś tematami, które chyba nawet interesują wędrowników, ale to dopiero początek. Potem następuje faza „hit za hitem” i mamy nieśmiertelne znaki patrolowe i węzły na sznurowadłach i historię harcerstwa w formie półtoragodzinnej gawędy. Potem, żeby namiestnik nie robił problemów, dopiszemy jakieś cele wychowawcze i będzie dobrze. I nawet sam już nie wiem, czy tak częsty kontakt z harcerskim automatyzmem to jakaś moja instruktorska kara za krzywe przykręcenie krzyża czy tak (o zgrozo!) jest wszędzie.

A można przecież inaczej – ratownictwo, teatr, prawa człowieka czy może nawet – ściana wspinaczkowa. W gruncie rzeczy każdą z tych zbiórek niejeden król ZHP mógłby zepsuć – zbiórkę z ratownictwa sprowadzić do pokazywania różnych sposobów bandażowania, przy teatrze postawić na wykład o paradygmacie sztuk romantycznych, przy prawach człowieka na wspólne uczenie się powszechnej deklaracji praw człowieka na pamięć.

Jednak są takie propozycje programowe, które wręcz muszą się udać. I może życie mi jeszcze pokaże jak bardzo się mylę, ale na ten dzień mogę powiedzieć, że wyjścia na ścianę nie da się zepsuć.

Oczywistą oczywistością – jak to mawiają klasycy retoryki – jest, że nasz wędrownik będzie chciał coraz więcej. No i co wtedy? Może niech zapiszę się do klubu wspinaczkowego. Otóż jest taki, no i o dziwo harcerski. Harcerski Klub Wspinaczkowy „On – Sight” jest właśnie taką drogą dla harcerzy, którzy postanowią, że to właśnie wspinaczką czy trekkingiem chcą się zająć. Możliwości, jakie niesie za sobą członkostwo są wręcz nieograniczone – można chodzić co tydzień „na sekcję”, gdzie razem z innymi możemy się nie tylko powspinać dobrze się przy tym bawiąc, ale też ułożyć sobie trening indywidualny z trenerem, korzystać z bazy sprzętowej na użytek własnych wyjazdów czy wreszcie razem pojechać na Sardynię czy do Hiszpanii powspinać się po nieco innych skałach niż te polskie. Można też znaleźć sobie pole służby pomagając przy sekcji dziecięcej. Ponadto każdy drużynowy może, korzystając z naszej pomocy, uatrakcyjnić zbiórkę czy biwak wypadem na liny.

Znając specyfikę harcerskiego internetu (piszę ogólnie, żeby nie dotykać takiego ekstremum jak forum.zhp.pl, który nieraz każe mi się zastanowić nad granicami sformułowania „za brata uważa każdego innego harcerza”), zaraz ktoś napisze, że to za drogie, że nie wszędzie jest ściana wspinaczkowa, czy poda jakiś inny mało harcerski argument. Otóż na organizowanych przez nasz klub corocznie ogólnopolskich harcerskich zawodach wspinaczkowych „ANTYGrawitacja” każdego razu przekonuję się, że można np. postawić ścianę wspinaczkową. Uprzedzając kolejne pytania, można też tanio wyjechać za granicę powspinać się, korzystając z różnych możliwości dofinansowania, np. opłata uczestnika wspomnianej wyprawy na Sardynię to 200 zł.

O wspinaczce można by jeszcze długo pisać – od kształtowania charakteru (np. zaradności czy konsekwencji), po szczególne przyjaźnie zawierane przez powierzenie swojego życia drugiej osobie, z którą wiążemy się liną. Wspinaczka może być cudownym lekarstwem na wiele bolączek drużynowych – jednym pociągnięciem rozwijamy siłę ducha, siłę rozumu, siłę ciała, znajdujemy pole służby, pracujemy nad sobą, możemy sobie poradzić z wędrownikami w drużynie wielopoziomowej czy przyciągnąć ludzi do drużyny. No i to, co dla mnie jest najważniejsze – możemy się nauczyć, że tak naprawdę możemy wszystko.

Obrazek: http://www.krakow.ptt.org.pl/archiwum/wolanie/nr32/Images/i185%20wspinaczki%20nad%20Mokiem.jpg

  pwd. Jacek Mazurczak – instruktor referatu wędrowniczego Chorągwi Wielkopolskiej, członek zarządu Klubu Wspinaczkowego "On-Sight" przy Komendzie Chorągwi Wielkopolskiej ZHP, instruktor HSR, student politologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.