Wstęp do wędrownictwa
Próba wędrownicza jest narzędziem niewykorzystanym. Traktując ją jako jeden ze stopni gubimy jej pierwotny zamysł. Tymczasem prawidłowo rozumiana próba wędrownicza realizuje zupełnie inne cele, niż stopień harcerski. I stwarza możliwości, które warto wykorzystywać.
Warunki próby wędrowniczej nigdzie nie są zapisane. To wy sami w drużynie określacie jej wymagania A dlaczego? Bo to wy najlepiej wiecie, z jakich środowisk i z jakimi doświadczeniami przychodzą do was ludzie. Inne wymagania postawi drużyna, która pozyskuje z liceum ludzi nie mających wcześniej nic wspólnego z harcerstwem, na co innego nacisk będą kładli ci, którzy „przechwytują” harcerzy starszych wyrastających z tego samego szczepu. Określając warunki próby, starajcie się sformułować je tak, by możliwie najpełniej wprowadzała ona harcerza w świat wędrownictwa. By miał szansę poczuć, że zaczyna się w jego harcerskim życiu jakiś nowy etap. To jednak nie oznacza, że czas próby ma być przyspieszonym kursem z metodyki. Ma być zapowiedzią czegoś nowego, trochę tajemniczą, bo przecież najlepsze dopiero przed nami. Słowo „próba” można w tym przypadku rozumieć bardzo dosłownie. Harcerz ma spróbować, sprawdzić na czym polega wędrownictwo.
Próba wędrownicza nie jest jednym ze stopni. Choć słowo „próba” czy „wymagania” dość jednoznacznie się kojarzą, jest ona narzędziem, które zupełnie do czego innego służy wędrownikowi. Rozwijać się w sferze fizycznej, umysłowej i duchowej będzie zdobywając stopień HO, realizując próbę w myśl symboliki trzech płomieni. W oparciu o trzy polana – służbę, pracę nad sobą i poszukiwanie miejsca w społeczeństwie – będzie pracować zdobywając stopień HR. Tym razem jeszcze nic nie zdobywa. Ma dopiero dowiedzieć się, o co w gruncie rzeczy chodzi w wędrownictwie i zdecydować, czy taki sposób na życie mu odpowiada. Oznaką tej wiedzy oraz decyzji jest naramiennik wędrowniczy, przyznawany przez grono wędrowników, które uzna, że jest do tej drogi gotowy. Warto pomyśleć, czy na pewno jedynym i najlepszym sposobem na zweryfikowanie owej gotowości jest zaliczenie zadań w karcie próby.
Rozumiana jako „wstęp” próba nie może trwać za długo. Nie może też przerażać przytłaczającą ilością wymagań („jeśli to dopiero wstęp, to co będzie potem…?”). Ma być czasem na posmakowanie tego, co dopiero czeka wędrownika w drużynie. Czasem na podjęcie decyzji, czy chce on świadomie przyjąć harcerski styl życia. Oczywiście harcerz, którzy wyrósł z drużyny harcerskiej, potem starszoharcerskiej, doskonale wie, co to takiego służba, pewnie dokonał niejednego wyczynu. Być może nigdy nie nazwał tego siłą ciała, ale przecież dbał o swój fizyczny rozwój. Czas go jednak postawić przed pytaniem, czy to także jego sposób na życie. Nie tylko to na zbiórkach, nie tylko w mundurze, ale też, a nawet przede wszystkim w swoim coraz bardziej samodzielnej i niezależnej codzienności.
Ważnym elementem próby jest zapoznanie ze środowiskiem działania. Drużyny wędrownicze to często grupy oparte na bardzo bliskich, przyjacielskich relacjach. Nie zawsze łatwo jest się w takiej grupie odnaleźć, zresztą nawet najsympatyczniejsza i najbardziej otwarta drużyna nie musi się okazać tą wymarzoną grupą dla mnie. Niech to będzie czas, w którym harcerz przychodzący do drużyny pozna was i wasze zasady. Nie tylko czytając konstytucję, ale zwyczajnie z wami przebywając. Nie zdziwiłoby was, że w ramach powitania w nowej, rzekomo przyjacielskiej ekipie, otrzymujecie spis zasad? Pozwólcie mu zrozumieć, dlaczego ją spisaliście, dajcie mu się w tych waszych ustaleniach odnaleźć. W końcu już niedługo będzie ją podpisywał, poświadczając tym samym, że to także jego zasady.
Próba wędrownicza jest mimo wszystko indywidualna. Bardzo ważne jest, by przyszły wędrownik, z pomocą drużynowego lub opiekuna, miał znaczący wpływ na to, co się w niej znajdzie. To przecież on sam musi potem określić, czy już „czuje bluesa”. Dlatego pod koniec próby, ważniejsze od pytania: czy udało Ci się zrealizować zadania, wydaje się pytanie: czy czujesz się wędrownikiem? A od rozkazu drużynowego formalnie zamykającego próbę, ważniejsza wydaje się rozmowa, w której wspólnie z opiekunem, drużynowym, czy też radą drużyny harcerz podsumuje ten czas i stwierdzi, czy dalej w to wchodzi.
phm. Monika Marks – zastępczyni redaktora naczelnego Na Tropie, namiestniczka wędrownicza hufca Warszawa-Żoliborz, była drużynowa 127 Warszawskiej Drużyny Wędrowniczej "Plejady". Geograf, klimatolog. Pracuje w międzynarodowej organizacji ekologicznej WWF. |