Wychowam swojego następcę
Przede wszystkim, dlaczego taki temat? Po pierwsze dlatego, że jest mi bliski. Właśnie przekazałam drużynę przybocznemu. Po drugie, tematu takiego chyba jeszcze nie było. A po trzecie – dlaczego nie?
Zobowiązanie instruktorskie. Każdy druh lub druhna składa je po zakończeniu swojej próby na pierwszy stopień instruktorski, najczęściej w pięknej oprawie, przy ogniu, gawędzie itd. Ale czy przyszły instruktor, powtarzając słowa po swoim patronie, zastanawia się, co przyrzeka? „Wychowam swojego następcę”. Są to słowa, w których kryje się wielka, naprawdę wielka odpowiedzialność.
Samo przekazanie drużyny to tak naprawdę tylko wierzchołek góry lodowej
Ja do rozpoczęcia etapu bezpośredniego wychowywania następcy i przekazania mu obowiązków drużynowego przygotowywałam się właściwie przez rok. Na zeszłym obozie poinformowałam moich przybocznych, że moja praca w charakterze drużynowej zmierza ku końcowi i teraz przyszedł czas na nich. Ostatni rok minął zaskakująco szybko. Aż nastał „ten dzień”. Przygotowałam dla każdego z harcerzy ramkę ze zdjęciem, opisaną zdaniem tylko dla niego. Pożegnaliśmy się na ostatnim ognisku na obozie. Płaczu co nie miara. Ale samo przekazanie to tak naprawdę tylko wierzchołek góry lodowej. Wchodzi tu bowiem w grę słowo Zobowiązania: „WYCHOWAM”. Nie: „przekażę drużynę”. Wychowam.
Wychowanie to proces, który ma na celu przygotowanie młodego człowieka do podjęcia zadania niezmiernie odpowiedzialnego
Wychowanie to ciężka praca, nieustająca, ciągła i wymagająca od wychowawcy wiedzy oraz doświadczenia, a od wychowanka często uporu i samodyscypliny. Dla obu stron jest to pewien proces, który ma na celu przygotowanie młodego człowieka do podjęcia zadania niezmiernie odpowiedzialnego, jakim jest przejęcie obowiązków poprzedniego drużynowego. Zgodnie z definicją odnalezioną w Słowniku Języka Polskiego, wychowaniem jest „ogół zabiegów mających na celu ukształtowanie człowieka pod względem fizycznym, moralnym i umysłowym oraz przygotowanie go do życia w społeczeństwie”[1]. Przekładając to na nasz harcerski język, stwierdzić trzeba, że trzy słowa Zobowiązania: „wychowam swojego następcę” tak naprawdę łączą w sobie wszystkie wartości oferowane przez Związek Harcerstwa Polskiego. Wychowawca musi bowiem kierować się metodą harcerską, we wszystkich aspektach rozwoju swojego wychowanka, w całym procesie przygotowania do prowadzenia drużyny. Co zadaniem prostym z pewnością nie jest. Ale satysfakcja wynagradza wszystkie trudy wychowania. Per aspera ad astra.
Więc drogi Przyszły Instruktorze, zastanów się dobrze, zanim wypowiesz te słowa i zobowiążesz się do wychowania swojego następcy. To nie żarty! Jeśli masz drużynę i Ci na niej zależy (w co szczerze wierzę), zastanów się nad tym, komu ją przekazujesz. Czy osoba, która Cię zastąpi, jest na tyle odpowiedzialna, żeby rozwijać Twoich harcerzy w odpowiednim kierunku? Czy jest w stanie utrzymać w dobrym stanie to, co budowałeś przez swoją kadencję? Czy zrobiłeś wszystko, co mogłeś, żeby Twój następca był tak dobry jak Ty?
Jeśli nie, to poczekaj i zastanów się, jak najlepiej przekazać wiedzę przyszłemu drużynowemu. Nie ma skuteczniejszej nauki niż praktyka. Więc pokaż swojemu następcy, ile tylko możesz, prowadząc drużynę. A jeśli popełnia w powierzonych mu zadaniach błędy, od razu staraj się z nim je poprawiać.
Wysyłaj go na kursy. Wszystkie Twoje rady i wskazówki są oczywiście nieocenione, ale nic nie zastąpi dobrego kursu dla drużynowych, który od strony teoretycznej przygotuje Twojego następcę kompleksowo. Część praktyczna przypada Tobie.
Nagradzaj i chwal swojego następcę, gdy robi coś dobrze. Po pierwsze doda mu to skrzydeł i odpowiednio zmotywuje. Dobra motywacja to podstawa! A po drugie, poprzez nagrodę zapamięta, jak poprawnie coś wykonać.
Cierpliwości! O, tak. Będziesz jej potrzebował, wychowując swojego następcę. Tak jak matka lub ojciec muszą być dla swojego dziecka niezmiernie cierpliwi, tak Ty, Instruktorze, również musisz być opanowany i wyrozumiały dla swojego następcy. Nikt nie jest idealny i nikt nie umie wszystkiego od razu. Każdy mały człowiek, ucząc się chodzić, potyka się wiele razy. Nie można go karcić za upadek, tylko w momencie zawahania chwycić za rękę. I pomóc. Tak jak Twój następca. Potknie się pewnie nie raz, ale pamiętaj, że on przecież dopiero zaczyna raczkować w świecie drużynowych. To Ty musisz pomóc mu stawiać pierwsze kroki.
Wspieraj i rozmawiaj. Bądź obok. Niech zarówno harcerze, z którymi się rozstajesz (im na pewno też będzie ciężko, bo się do Ciebie przywiązali), jak i nowy drużynowy czują, że mogą na Ciebie liczyć. Że stoisz gdzieś za drzewem i bacznie się przyglądasz, służąc dobrą radą.
Nie wtrącaj się! Skoro przekazałeś drużynę, musiałeś wierzyć w to, że następca sobie poradzi. A skoro tak, to znaczy, że mu ufasz. Daj mu więc wolną rękę. Owszem, jak wskazałam powyżej, służ radą, ale nie rób nic za niego. Pamiętaj, że czego młody drużynowy się nie nauczy, tego stary drużynowy nie będzie umiał.
Mam nadzieję, że tych kilka praktycznych wskazówek pomoże Ci nie tylko przekazać drużynę, ale także zrozumieć jak ważny wpływ na życie przyszłego instruktora ma Twoje podejście. Życzę Ci, aby udało Ci się wypełnić słowa Zobowiązania i wychować następcę. Żebyś po latach z dumą mógł powiedzieć: „To ja go wychowałem!”
Na zakończenie chciałabym podziękować wszystkim osobom, które mnie wspierały w drużynowaniu. Szczególnie moim (już nie moim!) Harcerzom oraz Przybocznej – za wszystkie te wspólne lata. Ach, no i oczywiście mojemu NASTĘPCY!
Tekst został napisany przez jednego z czytelników, do istniejącego wcześniej działu „Na Próbę”.
Joanna Ostrowska - studentka prawa, harcerka od niepamiętnych czasów. Obecnie pełni funkcję Zastępcy Komendanta Ośrodka ZHP Puszczykowo ds. Programowych. Nie może żyć bez czekolady i swojej rodziny, a znajomi mówią, że najpierw ją słychać, a potem widać – 154 cm wzrostu.