Wyjdź w świat! W wakacje też

Archiwum / 14.06.2008

Wakacje wędrownika – ciekawie, tanio i z pożytkiem. Większość z nas, myśląc o tych dwóch (a dla szczęściarzy nawet trzech lub czterech) miesiącach wolnego, nie planuje bezmyślnego leżenia plackiem na plaży czy wygrzewania fotela przed telewizorem. Pomysłów na atrakcyjne wakacje jest mnóstwo. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby nie rezygnować przy tym z aktywności, służby i rozwoju. Lato się do tego idealnie nadaje.

 

 

 

Przyjemne z pożytecznym, czyli wyjazdowy kurs językowy

Choć to dla wielu może być szokujące, dla mnie zeszłoroczne wakacje były przede wszystkim okazją do… nauki. W moim zawodzie (jestem świeżo upieczoną absolwentką Stosunków Międzynarodowych na UMK w Toruniu) znajomość języków obcych jest w pracy nie tylko cenna, ale także bezwzględnie potrzebna. Niestety, pomimo dwóch języków obowiązkowych, program studiów nie dawał mi możliwości przyswajania języka rosyjskiego w takim wymiarze godzin, jakbym tego chciała. Postanowiłam więc sama zatroszczyć się o swoje kwalifikacje i połączyć jedno ze swoich największych marzeń – podróż do Rosji, z pożytecznym – zdobyciem certyfikatu z rosyjskiego na poziomie B2. Zadanie to nie było oczywiście łatwe, ale też nie było niemożliwe i, co równie ważnie, nie takie drogie, jak mogłoby się wydawać. Podliczając koszty pociągu Warszawa-Moskwa, opłaty za zajęcia i akademik, opłaty za przystąpienie do egzaminu, a nawet koszty żywienia się i zwiedzania obu stolic Rosyjskiej Federacji okazało się, że miesięczny kurs wyniósł mnie około 3500 złotych. Nie jest to mało, ale biorąc pod uwagę, że roczny kurs przygotowujący wraz z egzaminem kosztuje w Toruniu tylko nieco ponad 1000 złotych mniej, a nawet w tanim hotelu w Moskwie czy Petersburgu już tygodniowy pobyt przekroczyłby kwotę 3000 złotych, oferta ta wydaje się niezwykle korzystna. Poza ewidentnie mniejszym kosztem uzyskania dyplomu ze znajomości języka, wielkim bonusem przebywania w Rosji jest również kontakt z żywą kulturą, sztuką i obyczajami tego kraju. Przez trzy lata specjalizacji wschodniej nie dowiedziałam się tyle, ile dał mi ten miesiąc na miejscu. Co więcej, bezpośrednie kontakty z Rosjanami oraz rekrutującymi się z całego świata studentami były także okazją do obalania stereotypów oraz nawiązywania międzynarodowych przyjaźni.

Wyjazdowy rozwój naukowy, czyli grant badawczy

Czas wolny od zajęć dydaktycznych może być także świetną okazją do wzięcia udziału w nietuzinkowym projekcie naukowym. Tak będzie w przypadku Ani, studentki trzeciego roku slawistycznych studiów kulturoznawczych (specjalizacja serbistyka) na Uniwersytecie Warszawskim, która lwią część swoich tegorocznych wakacji zdecydowała się poświęcić na realizację projektu badawczego pt. „Umiranje sela u Srbiji”, czyli wymieranie serbskich wsi. Jak sama mówi, zdecydowała się podjąć to wyzwanie, „gdyż będzie to połączenie wykorzystania w praktyce umiejętności nabytych w czasie III lat studiów, zmierzenie się z organizacją małego przedsięwzięcia kulturalnego oraz wakacyjnej wędrówki po górach, poznawania nowych ludzi, ćwiczenie języka serbskiego”. Celem inicjatywy jest pobudzenie społeczności akademickiej do ogólnej refleksji nad stanem wsi we współczesnym świecie, dlatego też ukoronowaniem przedsięwzięcia będzie wystawa zdjęć serbskich wsi i ich mieszkańców oraz nagrań audio najciekawszych wypowiedzi odnośnie tego, jak widzą problem migracji młodych ludzi do miast. Projekt zostanie sfinansowany w ramach Funduszu Innowacji Dydaktycznych ze środków unijnych, a autorka na przejazd w obie strony, organizację wystawy wraz z wernisażem i koncertem zespołu folkowego otrzymała 2100 złotych. Biorąc pod uwagę koszty podróżowania po Serbii (w zeszłym roku na prawie trzytygodniowy pobyt Ania wydała około 1300-1500 złotych) wydaje się, że unijny grant pokryje przeważającą część wydatków. A ponadto, jak podsumowuje pomysłodawczyni: „wakacyjna przygoda z kulturoznawczymi badaniami terenowymi zdecydowanie poszerza wrażliwość na drugą kulturę i pozwala zdobyć zupełnie nowe doświadczenia, tak różne od zaliczania kolejnych punktów na mapie”. Planując swoje wakacje udało jej się nie tylko znaleźć sposób na rozwijanie własnej pasji, ale także poruszyć ważny społecznie temat, pozytywnie wpłynąć na ludzi wokół siebie.

Rozwój poprzez pracę, czyli workcampy

W ideę harcerskiej służby idealnie wpisuje się także udział w workcampach. Przykładem mogą tu być obozy budowlano-remontowe organizowane od ponad 60 lat przez Międzynarodową Organizację IBO, podczas których uczestnicy nieodpłatnie pomagają budować domy dziecka, domy pomocy społecznej, centra młodzieżowe, domy spokojnej starości, hospicja, schroniska dla bezdomnych, a także odbudowywać kościoły, klasztory oraz domy wielodzietnych rodzin. Od 2 do 6 tygodni ośmiogodzinnego dnia pracy stanowi realną służbę na rzecz walki z biedą i zjawiskiem społecznego wykluczenia (rocznie ok. 180 projektów budowlanych), ale także prawdziwą pracę nad sobą. Dodatkowo, ponieważ workcampy odbywają się w całej Europie i biorą w nich udział wolontariusze z całego kontynentu, są okazją do budowania nie tylko domów, ale i prawdziwych międzykulturowych więzi. Udział w przedsięwzięciu oznacza więc realizowanie idei ogólnoludzkiej solidarności, rozwój umiejętności komunikacyjnych i językowych, a także pobudza kreatywność oraz uczy podejmowania odpowiedzialności. Jest autentycznym zaprzeczeniem popularnej dziś tezy:
"O pomocy często się tylko mówi“… Aktualne oferty workcampów w Niemczech można znaleźć m.in. na stronie Stowarzyszenia Inicjatyw Niemożliwych „Motyka”
(http://motyka.torun.w.interia.pl/workcampy/workcampy.htm ).

Rozwijające wakacje na miejscu, czyli wolontariat

Żeby poznać odmienną kulturę, najlepiej zobaczyć ją z bliska, pojechać do danego kraju, rozmawiać z jego mieszkańcami i zobaczyć jak żyją i co myślą. Niestety, nawet dobrze przemyślane wyjazdy bywają kosztowne, dlatego też sztuką jest wykorzystanie do maksimum możliwości, które mamy na miejscu. Ciekawą propozycją na wakacyjny czas spędzony w stolicy może być chociażby udział w wolontariacie Centrum Inicjatyw Międzykulturowych, które poszukuje osób chętnych do prowadzenia zajęć dla dzieci w Ośrodku dla Uchodźców oraz opieki nad małymi mieszkańcami Ośrodka podczas wakacyjnych wycieczek (więcej szczegółów na: http://www.cim.org.pl ). Podejmując się takiego zadania, można poprzez wymierną pomoc dla drugiego człowieka wiele się od niego nauczyć, poznać kulturę jego ojczyzny, a także otworzyć oczy, swoje i innych, na jej problemy. Jestem przekonana, że podobne propozycje można przy odrobinie dociekliwości znaleźć również w pozostałych miastach Polski.

Opisane powyżej przykłady to tylko przysłowiowy czubek góry lodowej dostępnych obecnie możliwości zorganizowania sobie lata z pożytkiem dla siebie i innych. Internet aż roi się od ofert, takich jak chociażby na Europejskim Portalu Młodzieżowym (http://europa.eu/youth/volunteering_-_exchanges/index_eu_pl.html ). W wielu przypadkach nie potrzeba n
awet specjalnych funduszy, ani umiejętności, wystarczy się rozejrzeć i jak mówi dewiza wędrownicza: Wyjść w świat! Jak widać spędzenie wakacji po harcersku nie musi koniecznie oznaczać obstawienia sześciu turnusów obozów pod rząd…

phm. Lucyna Osińska – komendantka Studenckiego Kręgu Instruktorskiego im. Tony’ego Halika przy UMK

przy pomocy: Anny Swędzioł (127 Warszawska Drużyna Wędrownicza "Plejady")