Z muzoteki dużego fotoedytora – Martin Jondo.

Archiwum / 05.02.2012

Wyjazd do Chorwacji przyniósł mi sporo nowych muzycznych doświadczeń. Jednym z ciekawszych jest na pewno Martin Jondo. Poznałem go zupełnie przez przypadek. W jednym z klubów usłyszałem piosenkę, która bardzo mi się spodobała – jednak nikt nie był w stanie powiedzieć mi, co to za utwór.

Zacząłem szukać i tak dotarłem do piosenki Jah Gringo. Na jakiś czas zawiesiłem dalsze poszukiwania i zacząłem się zapoznawać z twórczością Martina. Potem już do nich nie powracałem..

 

Martin Jondo jest synem Koreanki i Niemca. Wychowywał się w Berlinie, tam też pierwszy raz zetknął się z ruchem rastafari. Postanawił odszukać swoją własną drogę. W tym celu wziął gitarę i grał reggae na leśnej polanie. W końcu znalazł ją: azjatycka transcendencja, religijny mistycyzm i polityczna walka o wolność – od teraz te wartości będą kształtować jego oraz jego muzykę.

 

Najważniejszy moment w jego karierze nadszedł w 2002 roku, w którym to poznał Gentlemana (tak przy okazji – rewelacyjnie zagrał na Woodstocku), który był zafascynowany jego głosem i zaproponował mu udział w jego trasie koncertowej. Podczas niej Martin pierwszy raz wykonał swój utwór Rainbow Warrior. Po zakończonej trasie ścieżki dwóch wielkich współczesnych piosenkarzy rozeszły się. Martin chciał iść swoją drogą. Pisał i komponował własne utwory. W 2005 roku młoda berlińska wytwórnia Homeground – Records wydała „Rainbow Warrior EP”.

Rok później ukazał się doskonały album „Echo&Smoke”. Został on uznany najlepszym albumem reggae roku i doceniony przez wielu krytyków. Wyraźnie słychać w nim zainteresowania Martina, zwłaszcza spirytualizmem. Do moich ulubionych piosenek należy wcześniej już wymieniony Jah Gringo oraz Hold You. Na płycie gościnnie wystąpił Gentleman w utworze Clearly. Jak widać ich ścieżki nie są aż tak odległe. Po wydaniu albumu Martin wystąpił w wielu miejscach i zdobywał coraz większą popularność.

Tribute to Martin Jondo – Jah Gringo from elias on Vimeo.

Trzy lata później wydał swój drugi album, „Pure”. Tym razem wydawcą został Four Music, z którą to wytwórnią Jondo zostanie już pewnie na stałe. Płyta wzbudziła powszechny zachwyt, gdyż jest w wersji akustycznej. 10 piosenek zachwycających wspaniałym brzemieniem gitary i śpiewem artysty. Do najlepszych kawałków należą na pewno Good Girl i Ten Milion Miles.

 

Rok później ukazał się „Sky Rider” i jest to jak dotąd jego ostatnia płyta. Klimat zdecydowanie jest inny niż w pozostałych wydawnictwach. Żywszy, teksty jednak, pozostają nadal znakomite. Martin tak jak każdy artysta dojrzewa i zmienia się. Na szczęście- na plus. Moją ulubioną piosenką jest zdecydowanie Cherry.

 

Martin Jondo – Cherry from Four Music on Vimeo.

 

 

Jeśli szukacie muzyki, przy której można się zrelaksować, ale nie interesują Was infantylne teksty piosenek. Wymagacie od ich autorów czegoś ponad śpiewanie o dniach tygodnia, to MJ jest dokładnie dla Was. Porywające teksty i muzyka na długo zapadająca w pamięć to jego atuty. Nie musisz lubić reggae, żeby pokochać Martina – chociaż wtedy jest to łatwiejsze.

Polecam!