Zaufany. Mądry. Wiek nie gra roli

Archiwum / 17.06.2008

Przez forum ZHP przetoczyła się swego czasu burzliwa dyskusja o tym, kto to jest namiestnik, co to jest namiestnictwo wędrownicze i jak powinno funkcjonować. Mój głos w tej dyskusji nie będzie objawiał jedynego słusznego rozwiązania, ale pokaże, jak po kilku latach pracy w namiestnictwie wyobrażam sobie tę funkcję.

 

 

Ja – namiestnik

Mam za sobą kilka lat prowadzenia drużyny. Wiem jakie problemy czyhają na początkujących drużynowych. Dzielę się doświadczeniami i służę radą.

Nie jestem alfą i omegą. Czasem nie mam pomysłu na rozwiązanie, więc zwracam się do różnych mądrych głów, które mogą mi pomóc. Idę na kurs kadry kształcącej, żeby skuteczniej przekazywać swoją wiedzę. Idę na warsztaty dla namiestników, żeby jeszcze lepiej to wszystko zrozumieć. Czytam. Z monitora i z papieru. Zdobywam kolejne stopnie instruktorskie. Biorę udział w konferencjach i spotkaniach instruktorskich.

Nie jestem sama. Mam zespół, w którym doskonale się uzupełniamy. Każdy ma trochę inne doświadczenia i zupełnie inny temperament, przez co świetnie się nam współpracuje.

My – zespół

Dbamy o poziom wędrowniczych drużyn w moim hufcu. O to, żeby działały zgodnie z metodyką, żeby realizowały atrakcyjny program, nie bały się wyzwań i działały profesjonalnie.

Wiemy, co się u nich dzieje. Znamy ich plany pracy, odwiedzamy na zbiórkach, rozmawiamy z drużynowymi i z wędrownikami. Jesteśmy w bieżącym kontakcie. Kiedy drużynowy ma problem, może do nas zadzwonić albo napisać. Może się z nami umówić na kawę i porozmawiać. Nie lubimy słów: kontrola, nadzór, wizytacja. Ani my, ani oni. Więc ich nie stosujemy.

Dbamy o rozwój drużynowych. Organizujemy kursy, albo informujemy o tych, które organizuje ktoś inny. Współpracujemy z zespołem kształcenia. Organizujemy spotkania i warsztaty metodyczne, programowe, inspirujące. Nie prowadzimy ich sami. Wśród drużynowych nierzadko są dużo lepsi od nas specjaliści w danej dziedzinie. Chcemy, aby dzielili się swoimi umiejętnościami i czerpali od siebie nawzajem. Czuwamy nad próbami instruktorskimi, które realizują.

Chcemy, żeby byli zawsze dobrze poinformowani. Żeby wiedzieli, kiedy ukazuje się nowy numer Na Tropie, kiedy mija termin zgłoszeń na Wędrowniczą Watrę, kiedy organizowana jest chorągwiana gra dla wędrowników. Zawsze aktualne informacje znajdą na stronie internetowej, albo we własnej skrzynce mailowej. Kiedy sprawa jest pilna chwytamy za telefon. Zachęcamy ich do udziału w sejmiku wędrowniczym. Namawiamy, żeby chwalili się swoimi przedsięwzięciami, pisali relacje, pokazywali zdjęcia.

Zależy nam na tym, żeby poznali się między sobą. Zabieramy ze sobą w odwiedziny, żeby zobaczyli jak pracują inne drużyny. Organizujemy imprezy dla wędrowników. Wspólnie oglądamy filmy, śpiewamy karaoke, tańczymy.

Dbamy o to, by wędrownicy mieli szansę zabrać głos w najważniejszych dla hufca sprawach. Zapraszamy ich na zjazd, by zobaczyli jak są podejmowane decyzje, by mogli rozliczyć władze ze zobowiązań i porozmawiać z delegatami o nurtujących ich sprawach.

Nasze namiestnictwo…

 

…to drużyna drużynowych – w skład zespołu wchodzi namiestnik, instruktorzy namiestnictwa oraz drużynowi. Czasem przyboczni. Taki zespół jest nakierowany na rozwój wędrowniczej kadry. Jest dla nas wszystkich polem do wymiany doświadczeń, dzielenia się swoimi problemami, ale też chwalenia pasjami. Drużyna drużynowych może być świetną „próbką” normalnej drużyny. Drużynowi na własnej skórze doświadczają tego, co potem mają stosować w swoich drużynach. Zamiast organizować warsztaty z pisania konstytucji – spisujemy zasady panujące w naszej ekipie. Zamiast teoretycznych dyskusji o samorządności – doświadczamy jej w praktyce. Zamiast debatować o wyczynie – będziemy go wspólnie realizować. Mamy problemy ze stosowaniem znaków służb – zdobędziemy jakiś w naszym zespole. Stajemy się w ten sposób swoistym laboratorium, w którym testujemy na sobie różne rozwiązania. I wyciągamy wnioski.

A co, jeżeli…

Czyli Frequently Asked Questions dot. namiestnictwa:

W moim hufcu nie ma żadnej drużyny wędrowniczej, więc namiestnictwo nie ma sensu istnienia.

Nic podobnego. To że nie ma drużyny, nie oznacza, że nie ma wędrowników. Trudno by w to było zresztą uwierzyć. Zadaniem namiestnika powinno być animowanie ruchu wędrowniczego. Wyłanianie potencjalnych liderów, organizowanie warsztatów, integracja środowiska wędrowniczego. Brak drużyn często wiąże się z brakiem świadomości wędrowników, że są wędrownikami (przeczytasz o tym kilka numerów temu). Może więc przed namiestnikiem stoi zadanie uświadomienia młodym ludziom, którzy w wieku 15 lat stają się kadrą drużyn, że są też wędrownikami? Taka osoba powinna być przede wszystkim odpowiedzialna za to, żeby młodym ludziom stworzyć pole do dalszego rozwoju. By stworzyć zalążek wędrowniczej wspólnoty, z której mają szansę wyłonić się drużyny.

Namiestnik wędrowniczy to nie „szef wszystkich drużynowych”. Jeśli tak rozumiemy tę funkcję, to faktycznie, w hufcu w którym nie ma żadnej drużyny, albo działa jedna, osoba namiestnika nie jest potrzebna. Jeśli jednak traktujemy namiestnika jako tego, który czuwa nad wędrownictwem w hufcu, to okazuje się, że w każdej sytuacji może się on okazać potrzebny.

W moim hufcu są same silne środowiska, z doświadczonymi drużynowymi. Nie potrzebują namiestnika.

Jeśli drużynowy twierdzi, że w drużynie nie ma żadnych problemów, jest kiepskim drużynowym. Silne środowiska są często samowystarczalne. Nie potrzebują wsparcia programowego ani metodycznego. Rola namiestnika ogranicza się wówczas do koordynowania działań drużyn, inicjowania współpracy pomiędzy drużynowymi i drużynami. Namiestnik powinien dostrzegać bieżące potrzeby wędrowników i na nie odpowiadać.

Namiestnik wędrowniczy, zgodnie z wędrowniczą ideą samorządności powinien być wybrany oddolnie. Ale przec
ież komendant hufca ma prawo decydować, komu powierza tę funkcję?

Na każdym zebraniu jest tak, że ktoś musi zacząć. Na samym początku powinniśmy więc zadać sobie pytanie – po co nam namiestnictwo? I właściwie komu? Wyobrażam sobie sytuację, w której komendant hufca mówi: potrzebuję kogoś, kto zadba o odpowiedni poziom drużyn wędrowniczych w moim hufcu. I powoła namiestnika. Ale równie dobrze instruktorzy wędrowniczy mogą skrzyknąć się i dojść do wniosku, że chcieliby coś wspólnie zrobić. Spotkają się, pogadają i wybiorą osobę, która będzie koordynować te działania. Czy któreś rozwiązanie jest lepsze? Pewnie efektywniejsze i bardziej satysfakcjonujące jest przewodnictwo pochodzące „od ludu”. (Celowo nie używam słowa „władza”, bo namiestnictwo harcerskie, wbrew słownikowym definicjom hasła „namiestnik”, władzą nie jest.)

***

Nie ma innej odpowiedzi na pytanie „jakie namiestnictwo?” niż „wszystko zależy”. Zanim zadecydujemy o jego składzie i formie działania, powinniśmy zadać sobie kilka podstawowych pytań, wśród których najważniejszym jest pytanie o cel.

W jednym środowisku przed namiestnikiem stanie zadanie rozkręcenia wędrownictwa od zera, w innym wzmocnienie drużynowych, w jeszcze innym zacieśnienie więzi pomiędzy już istniejącymi drużynami. Zależnie od potrzeb będziemy dobierać skład zespołu namiestnictwa i planować działania. A po roku obejrzymy się za siebie i wyciągniemy wnioski – czy to dobra droga, czy może warto obrać nieco inny kierunek.

Na zakończenie przytoczę pewien opis.

 

Urząd Namiestnika (w języku quenya Arandur – Sługa króla) został ustanowiony przez Romendacila I. (…) Monarcha wybierał na tę godność człowieka zaufanego i mądrego, zwykle będącego w zaawansowanym wieku. Namiestnik służył monarsze radą, a przed każdą koronacją przekazywał nowemu władcy zwój z informacją o lokalizacji grobu Elendila Wiernego na Amon Anwar. [za: wikipedia.pl: namiestnicy Gondoru / J.R.R. Tolkien „Władca Pierścieni”].

Na wypadek, gdyby komuś przyszło do głowy kierować się podobnymi wytycznymi – uściślę. Zaufany – tak. Mądry – koniecznie. Służy radą – oczywiście. Lokalizacja grobu Elendila – nie dotyczy. Tylko wiek – wiek nie gra żadnej roli.

 

  phm. Monika Marks – zastępczyni redaktora naczelnego Na Tropie, namiestniczka  wędrownicza hufca Warszawa-Żoliborz, była drużynowa 127 Warszawskiej Drużyny Wędrowniczej "Plejady". Geograf, klimatolog. Pracuje w WWF Polska.