Zawsze w m(ł)odzie

Archiwum / 07.05.2010

„Jeśli nie wiesz jak, to ubierz się na czerwono” – powiedział kiedyś Bill Blass, amerykański projektant mody. Choć czerwień może być dość ryzykowna, to są jednak takie ubrania, które możesz założyć zawsze, czyli takie, które mogą się dziurawić, przecierać i pruć, ale wobec trendów zawsze będą młode.

 

 

Droga klaso! Dzisiejszy dyskurs na temat „Zawsze w modzie” proponuję rozpocząć od próby zdefiniowania tematu. Zawsze… Słowo obecnie nadużywane, oznacza „w stu procentach przypadków”, „bez wyjątku”, a nawet „wiecznie”. Gdyby temat zajęć traktować dosłownie, musielibyśmy rozważać elementy wspólne kultury od czasów praczłowieka. Doszlibyśmy do wniosku, że zawsze w modzie jest jedzenie, picie i oddychanie.

Moi Drodzy, porzucając szkolno-akademickie wprowadzenie, ustalmy umownie, że „zawsze” to znaczy od zakończenia II Wojny Światowej. Postęp techniczny, dzięki któremu proces przesyłania informacji znacznie przyspieszył – sprawił, że ludzie szybciej mogli asymilować trendy z różnych stron świata. Rewolucja kulturalna zaś powyrzucała z szaf naszym babciom krynoliny czy kreacje odsłaniające tylko dłonie i twarze. Wtedy zaczęła kreować się kultura i sztuka nowoczesna, której moda jest nieodzownym elementem.

Trampki

Trudno sobie wyobrazić dekadę, w której trampki nie byłyby jednym z kluczowych elementów ubioru. W latach 60. chodzili w nich hippisi, dziesięć lat później punkowcy, lata 80. i ruch yuppies – młodych, ambitnych, w garniturach i z trampkami na nogach. Wśród miłośników tego ubioru panuje uwielbienie marki Converse. Czarne trampki za kostkę z charakterystycznym logo w kształcie gwiazdy to do tej pory najbardziej klasyczny przedstawiciel tego obuwia. To właśnie firma Marquisa M. Converse’a na początku XX wieku uszyła pierwsze pary modelu All Star. W założeniu miało być to obuwie dla koszykarzy. Szybka ekspansja na rynku spowodowała, że przed II Wojną weszły one nawet na wyposażenie amerykańskiej armii. Dziś sprzedaje się miliony par trampek rocznie. Różne kolory, fasony, modele (np. model Adidas Run DMC, który nosi się bez sznurówek) oznaczają często przynależność do danej subkultury. Trampki jednak wspięły się ponad kulturowe podziały i dziś pasują do każdej okazji – do garnituru i na boisko.

Ten James Dean…

Buntownikowi z wyboru zawdzięczamy dwie wiecznie modne rzeczy. Dam sobie rękę uciąć, że każdy z was ma w swojej garderobie co najmniej jedną parę jeansowych spodni i jeden T-shirt. Historia jeansów nie zaczęła się jednak od Leviego Straussa. To marynarze z Genui jako pierwsi nosili te spodnie. Ciekawostką jest fakt, jak panowie prali swoje portki – cała załoga wrzucała je do sieci i ciągnęła je przez jakiś czas za statkiem. Marynarze w białych spodniach, których oglądamy na starych ilustracjach, chodzą w pozbawionych przez słoną wodę barwnika jeansach. Historie niektórych marek są niesamowite. Pierwsza para mustangów została uszyta na wzór spodni zdjętych z niezbyt trzeźwego żołnierza amerykańskiej armii. będącego akurat w Niemczech. Levi Strauss wbrew powszechnej opinii nie wynalazł nitów wzmacniających kieszenie – zrobił to jego klient, którego jednak nie stać było na wykupienie patentu. Dziś jeansy noszone są dosłownie wszędzie, tak przez biznesmenów na Wall Street, jak i plantatorów kauczuku w Amazonii. Mnogość kolorów, wzorów, krojów czy ostatnio modnych przetarć sprawia, że są bodaj najbardziej uniwersalnym ubiorem na świecie. Hitem ostatnich kilku lat są spodnie szyte z materiału jeansowego z dodatkiem stretchu. Podkreślają one zalety, ale także wady figury, więc używajcie ich z rozwagą.
Również T-shirty są mylnie uważane za amerykański wynalazek. Do początku XX wieku mężczyźni pod garderobą nosili jednoczęściowe śpiochy zapinane na guziki z przodu. Dopiero na przełomie stuleci, ktoś wpadł na pomysł, że wygodniej byłoby taki sam komplet zakładać oddzielnie. Z tego miejsca ewolucja potoczyła się błyskiem. T-shirty to nie tylko część garderoby, to powierzchnia reklamowa, element ubioru, który może zamanifestować nasze JA. Jak napisała Diane Crane: „Może być twarzą, ale i maską.” Wiele firm produkuje obecnie koszulki z nadrukami, których celem jest manifestacja jakichś wartości, przekonań, poczucia humoru. Najsłynniejszą chyba kampanią tego typu była akcja „Tiszert dla wolności”. Miała ona na celu pokazanie właśnie na T-shirtach, jak wiele jest rzeczy wokół których przechodzimy obojętnie. Nadruki „Mam okres&r
dquo;, „Jestem lesbą” czy „Byłem w więzieniu” owszem szokowały, ale dzięki temu choć na chwilę wyrywały z ulicznej znieczulicy. Koszulki tego typu są noszone przez największych projektantów mody, do dziś Giorgio Armani do garniturów nosi właśnie T-shirt. Nie wyobrażam sobie, by moda na komplet jeansy i T-shirt kiedyś się skończyła.

Na poważnie

Niezliczoną ilość razy można w mediach usłyszeć o „wiecznie modnym czarnym kolorze” czy „klasycznym stroju zawsze na topie”. To prawda, jeśli pokażecie się gdzieś w klasycznym czarnym garniturze/żakiecie, nikt wam nie powie, że jesteście niestosownie ubrani. Czy to do pracy, do szkoły, na imprezę lub nawet na zawody sportowe (oczywiście nie na boisko, choć i takich kaskaderów świat widział). Naturalnie sam krój i dodatki należy odpowiednio dobrać do okazji. Nie pójdziemy na imprezę do klubu w dwurzędowym fraku ze złotymi guzikami, a na egzamin lub rozmowę o pracę – w niebieskim garniturze z podwiniętymi rękawami. Garnituru/żakietu nie należy się bać. Ja zrozumiałem magię tego stroju na balu instruktorskim, na którym dane mi było się bawić. Druhny i druhowie, których znamy na co dzień z oliwkowych bojówek i glanów czy obcisłych jeansów, wyglądają zupełnie inaczej w wersji oficjalnej. Niech tylko, broń Boże, garnitur nie kojarzy się Wam z powagą czy sztywniactwem. Oczywiście taki ubiór zobowiązuje do kulturalnego zachowania, ale to, czy będziecie uśmiechnięci, wyluzowani i serdeczni, zależy tylko od was. Aha, jeszcze jedna rzecz, która wiąże się z wiecznie modną klasyką. Muzyka klasyczna, niesłusznie w Polsce nazywana poważną. Wyobraźcie sobie sytuację, gdy słyszycie często zadawane pytanie „Czego słuchasz?” i odpowiadacie „Muzyki klasycznej”. Nikt ani was nie wyśmieje, ani nie zakpi, nie zadrwi. Nie chodzi mi bynajmniej o wywoływanie sztucznego podziwu w tłumie, ale o to, że jest co najmniej 50 utworów muzyki klasycznej, które każdy z nas powinien umieć rozpoznać. Uważacie, że muzyka klasyczna jest nudna i nie dla was? Poszukajcie w sieci klipów Grupy MoCarta. Ja się wkręciłem!

Na koniec

Na koniec, Moi Drodzy, chciałbym zwrócić uwagę na coś, co zawsze było modne, zawsze będzie modne, choć używa się tego coraz mniej. Kultura osobista. Zawsze będzie na topie. Może to śmiesznie brzmi, ale nawet trzy magiczne słowa – „proszę, dziękuje, przepraszam” coraz rzadziej wybrzmiewają na ulicach. Brak naleciałości językowych, obycie w świecie sztuki i kultury czy zasady savoir vivre’u, to jest „na czasie” w świecie. Co najważniejsze, ten wiecznie modny element, jako jedyny wśród wymienionych, nic nie kosztuje. Dbajcie o to, co mówicie, jak mówicie, kogo przepuszczacie w drzwiach i jak się odnosicie do starszych, a także młodszych. Niech właśnie to nas najlepiej charakteryzuje, a nie posiadanie lub nieposiadanie najmodniejszego modelu telefonu czy zdjęcia z modnego lokalu. Większość trendów zanika po jednym, dwóch sezonach. Kto z was pamięta trend na jo-jo, tama jajko czy białe skarpetki do czarnych butów? Mam nadzieję, że zdecydowana mniejszość…

 

 

  {multithumb thumb_width=100} pwd. Marcin Łojewski – były przyboczny i drużynowy młodszoharcerski w Stowarzyszeniu Harcerskim, były namiestnik pionu harcerskiego w ZHP. Obecnie cywil – pracownik Wyższej Szkoły Zarządzania w Warszawie oraz zawodnik i rzecznik prasowy KS Warsaw Spartans.