Zimol bez zimy

Archiwum / 31.01.2007

Wybrany obrazSą takie imprezy, które zna każdy wędrownik. Są takie, które zawsze kojarzą się z zimnem i śniegiem. Są takie, gdzie zawsze wszyscy dobrze się bawią. Którego warunku nie spełnił tegoroczny „Zimol”?

 

phm. Szymon Głogowski

Wszystkie drogi prowadzą na Zimol
W czwartek przed Zimolem w całej Polsce szalała wichura, w piątek liczono już straty i nikt nie mówił o nawrocie silnych wiatrów.
W sobotę zjeżdżać się zaczęli wędrownicy z Wrocławia, Świdnicy i Wałbrzycha, aby zdobyć szczyt Dzikowca (836 m) w Górach Kamiennych. Drogę grodziły co jakiś czas powalone drzewa i mgła na szczycie. Nie przerażało to jednak starych harcerskich wyg z trzech miast.
Z Wrocławia przybyła 108 WDS „Czerwone Berety”, która już rano postanowiła, że nie Przykładowy obrazbędzie tak łatwo – postanowili obejść szczyt i zdobyć go od tyłu.
216 WDW „Nietoperze” (Wałbrzych) po noclegu w Ptaszkowie koło Kamiennej Góry doszła do bazyliki w Krzeszowie, gdzie umówili się z redaktorami programu „89 plus”.
Świdnickie „Dęby” do Wałbrzycha dojechały stopem, skąd już tylko rzut beretem do Boguszowa i jako jedni z pierwszych zdobyli szczyt.
1 WDW „Geronimo” (Wałbrzych) noc z piątku na sobotę spędziła w naziemnych częściach Kompleksu „Olbrzym” w Górach Sowich i stamtąd, wędrując od 6 rano, dotarła na Zimola.
Jedyny przedstawiciel pWDW „WRS” z Wałbrzycha poprzez Chełmiec i Boguszów znalazł się na Dzikowcu.
Pozostałe ekipy, nieco mniej oryginalnie, weszły na szczyt bezpośrednio z Boguszowa-Gorc, a były to pWDW „Sajgoon”  i pWDW „Posłańcy Roda”.

Gdzie 2 wędrowników tam 6 różnych poglądów
Drogą leśną z Grząd na Dzikowiec, wraz z ekipą telewizyjną, wchodziły „Nietoperze”. Można by rzec, że droga idealna, gdyby nie kilka powalonych drzew na niej, które trzeba było dużym łukiem omijać. W trakcie takiego obchodzenia jedna z harcerek skręciła sobie niefortunnie kostkę, nie mogła dalej iść. Drużynowy postanowił wezwać GOPR, aby zwieźć ją z gór do chirurga. Nie podjęto się samodzielnego transportu obawiając się powikłań przy ewentualnych problemach z prowizorycznymi noszami i, jak się później okazało, nie tylko prowizoryczne nosze prowadzą do upadkówWybrany obraz poszkodowanej – goprowcom spadała aż 3 razy.
Oczywiście wśród ratowników ZHP rozgorzała dyskusja, czy trzeba było wzywać GOPR, czy decyzja drużynowego była właściwa i jak to niestety bywa, nikt nie przyjął argumentów drugiej strony.

Szczytowanie
W końcu wszyscy znaleźli się na szczycie, z tęsknotą wypatrywaliśmy śniegu, który złośliwie nie przybył. Piękna pogoda pozwoliła nam podziwiać w noc światła miast ze szczytu.
Piekły się kurczaki smagane ogniem, powiewał delikatnie wiatr, popadał chwilę deszcz, a noc minęła w ciepełku i spokoju.

Połamana leży w szpitalu
W jednej z lokalnych gazet ukazała się krótka wzmianka o wypadku – harcerka ze złamaną nogą leży w szpitalu. Próba telefonicznego sprostowania informacji, że to tylko skręcenie i poszkodowana była od razu odesłana do domu oraz szczegółów dotyczących akcji ratowniczej, padły słowa: „a jakie wy macie uprawnienia, aby chodzić po górach?”.
Opadły mi ręce, a w zasadzie słuchawka telefonu – od tej rozmowy już wiem, że w górach powinni znajdować się tylko przewodnicy i goprowcy – harcerzom wstęp wzbroniony.

V edycja ZIMOL-a już w styczniu 2008 r.
Więcej na
www.zimol.walbrzych.pl

Wybrany obrazphm. Szymon Głogowski – szef ZIMOLA, komendant VI Szczepu „ARKONA”, drużynowy 6 WDH „Rzepióry”, z-ca przewodniczącego KRCh