Zimowa Wędrownicza Watra 2007
Spotkali się na szczycie. Dotarli na niego różnymi ścieżkami. Wszyscy tak samo wyczekiwali śniegu. Jedno wiedzieli na pewno – spotkają Leona!
phm. Leon Suski
Pierwsze obawy
W tym roku zaryzykowaliśmy przeprowadzić watrę poniżej 1000 m npm. Z moich wyliczeń wynikało, że śnieg powinien być. I przez wiele dni obiecywałem wszystkim, że będzie. Po wyjściu z pociągu w Andrychowie okazało się że śniegu ani widu ani słychu. Do wysokości 500 m npm. Wierzyłem, że będzie. Później pojawiły się obawy. Dopiero powyżej 700 okazało się że jest! No i w ten sposób okazało się że watra zimowa odbędzie się w warunkach zimowych.
Jedna Watra jeszcze trwa, a w głowie już kołacze druga
Przed dojściem na szczyt, tak jak większość watrowiczów, odwiedziliśmy schronisko. Siedząc w ciepełku przy gorącym posiłku doszliśmy do wniosku, że w ten sposób ta impreza traci swój urok.. Rozpoczęła się dyskusja gdzie rozpalimy watrę w przyszłym roku tak by śnieg był na pewno (powyżej 1000 m npm) no i żeby było daleko od cywilizacji. Padło wiele propozycji, między innymi by to był Jałowiec. Na szczycie po wymianie wielu racji doszliśmy do wniosku, że jest to najlepsza decyzja. Będzie ciężko, dużo śniegu, no i daleko od schroniska. Z tą myślą przystąpiliśmy do rozpalania watry.
Kto potrafi rozpalić ognisko?Nie było łatwo, bo nawet suche patyczki po chwili pokrywały się warstwą lodu. Do pracy przystąpili niemal wszyscy uczestnicy imprezy. Ktoś znalazł korę brzozy, ktoś zbierał drewno lub zdrapywał lud z oblodzonego chrustu ktoś inny chronił stos przed wszędobylską mgłą własnym ciałem. Szymon wraz z kilkoma ochotnikami stanęli na wysokości zadania i bez żadnych syntetycznych dopalaczy przy pomocy 1 zapałki zapłonęła watra.
Są wszyscy!
Jak co roku krótka gawęda, później przedstawienie się patroli. W tym roku byli harcerze ze wszystkich stron Polski. To oczywiście cieszy. Nie było tylko reprezentantów Polski Północno Zachodniej. Czekamy w przyszłym roku.
Rozmowy w tym roku zakończyły się przed północą (chyba się starzejemy).
Rano nie wszyscy wstali do zdjęcia – 8:15 okazało się dla niektórych za wcześnie. Następnie zwijanie biwaku, a w tym roku bez wielkiego mrozu było to dziecinnie proste. Jeszcze zapisanie się na liście i koniec IV ZWW. Mgła troszkę rozpuściła papier z danymi uczestników. Udało się rozszyfrować tylko 100 osób.
Kto był?
Jeszcze około 20 nazwisk uczestników Watry jest do zidentyfikowania. Tak więc apel do wszystkich, by sprawdzili czy znajdują się na liście a jeśli nie – zgłosili braki organizatorom.
Nadal czekamy na foto- i teksto-relacje, żebyśmy mogli je wszystkie zamieścić na stronie.
phm. Leon Suski HR – ten, co to zamieszanie wymyślił