Zjazd hufca bez Betonu
Zacznę z grubej rury, od tematu, który zdaje się pożerać europejskie media już od co najmniej miesiąca – od uchodźcy z Syrii. Co myślisz, gdy czytasz „uchodźca z Syrii”? Kto staje Ci przed oczami?
Agresywny człowiek, który przychodzi zniszczyć zastany porządek czy pokrzywdzona przez los ofiara wojny? Otrząśnij się na chwilę z tych uproszczeń, z medialnego bełkotu. Przedstawię Ci mojego znajomego, który ma na imię Gelo.
W meczecie był raz w życiu, żeby zobaczyć, o co właściwie chodzi
Gelo wyjechał z Syrii kilka lat temu i został w Antalyi, na południu Turcji. Zajmuje się projektowaniem aplikacji na iPhone’y w stowarzyszeniu Culture Routes Society. Codziennie siada sobie przed ogromnym monitorem, podśpiewuje muzyczne hity, często wychodzi do ogrodu zapalić papierosa. W meczecie był raz w życiu, razem z kuzynami wybrali się tam w dzieciństwie, żeby zobaczyć, o co właściwie chodzi. Jego dziewczyna mieszka w Stambule i pracuje w redakcji gazety. Gelo uwielbia nosić koszulki w trupie czachy, chodzi na plażę, żeby skakać ze skał do wściekle niebieskiej wody Morza Śródziemnego i przyrządza wspaniałe obiady, wykorzystując do tego nierozsądną wręcz ilość pasty sezamowej oraz cytryn.
Kiedy w maju poznałam go i dowiedziałam się, skąd jest, automatycznie nałożyłam na niego kalkę „uchodźca z Syrii”. Oczywiście moje stereotypowe założenia szybko okazały się błędne, a dowiadywanie się o nim kolejnych rzeczy było czasem jak kubeł zimnej wody (co w 40-stopniowych upałach południowej Turcji można uznać za wyjątkową przyjemność).
Przenieśmy się teraz z bajecznie ciepłej, kolorowej Turcji do Polski, w której złota jesień wiąże się w tym roku z wyborami. Będziemy głosować na nową komendę hufca na zjeździe, ale też na partie polityczne w wyborach do sejmu. Zacieramy ręce do skreślania krzyżyków, prowadzimy przedwyborcze dyskusje, pytamy, kto jest kim i kto jest za kim. Wędrowniczy wiek to w końcu czas demokracji! Można się wypowiadać, debatować, decydować. Kto ma za sobą pierwsze zjazdowe doświadczenia, ten wie: na poziomie hufca polityka występuje czasem w formie tak dotkliwej, że aż trudno to znieść. Gdy ponoszą nas emocje, zapominamy, że nasza organizacja ma w ideałach wpisane braterstwo.
Niesprawiedliwość, która sączy się z określenia „Beton”, działa w dwie strony
Czy użyłeś kiedyś określenia „Beton”? Ja tak, wiele razy. Kujmy Beton. Rozwalmy ten Beton. Betonowi instruktorzy. Betonowa władza. Od wielu miesięcy jednak nie wypowiadam tego jako definicji złych, zgnuśniałych układów. W trakcie próby na stopień harcmistrza poznałam wielu wspaniałych ludzi, którzy swoim przykładem pokazali mi różne drogi rozwijania ruchu harcerskiego. Nie warto upraszczać, bo niesprawiedliwość, która sączy się z określenia „Beton”, działa w dwie strony. Młodzi zbuntowani czują, jak walą głową w mur. Osoby, które to określenie opisuje, są nieugięte w swoich postanowieniach czy poglądach, więc nie pozwolą się skuć i rozwalić. Kto wytrzyma? Kto pierwszy odpuści? Kogo bardziej rozboli od tej wojny?
I co ma w takim razie Gelo , uchodźca z Syrii, do zjazdu hufca i do „Betonu”?
Uchodźca z Syrii może być po prostu znajomym, który ma imię, ulubione potrawy czy piosenki
Zasada jest bardzo prosta, a zarazem niezwykle niebezpieczna dla różnorodności – to dzielenie świata na „my” i „oni”. W okolicznościach wyborczych notorycznie coś upraszamy. Przez to rodzą się nieporozumienia, które łatwo przechodzą w konflikty. Używając określenia „Beton”, zamykamy sobie samym drogę do zrozumienia innych instruktorów. Być może w ich środowisku czy szczepie robi się harcerstwo inaczej, to nic strasznego. Czyjeś konserwatywne lub liberalne poglądy nie są zaraźliwe, nawet jeśli wydają nam się na pierwszy rzut oka głupie. Może uchodźca z Syrii nie musi być zagrożeniem ani imigrantem ekonomicznym, może nawet nie być zdjęciem z internetu czy kadrem z reportażu w telewizji. Może być po prostu znajomym, który ma imię, ulubione potrawy czy piosenki. Tak jak osoba z innego środowiska, czyli z kategorii „oni”, bliżej poznana, okaże się kimś naprawdę wyjątkowym, kto ubogaci instruktorską wspólnotę hufca. Albo będzie po prostu kolegą, którego na hufcowych imprezach nie trzeba obchodzić szerokim łukiem. Uzbrój się jednak w cierpliwość, bo stawka jest wysoka. Walki szczepów o władzę na terenie miasta to opowieści, których słucha się z zapartym tchem, zekranizowane mogłyby pobić popularność „Gry o tron”.
I w tym wszystkim jesteś Ty. Instruktorze, wędrowniku, masz w ręce mandat do głosowania na zjeździe? Nie zakładaj niczego z góry. Poznaj ludzi, nie decyduj o wyborze, patrząc tylko na kolor czyjejś chusty. Z okazji zbliżających się zjazdów proszę Cię: wykreśl ze swojego słownika słowo „Beton”. Pomyśl chwilę o pozytywności, a będziesz wiedział dlaczego. Możesz nauczyć się od świata dużo więcej, niż się spodziewasz.
Kasia Rożek - absolwentka grafiki na UMK w Toruniu. Event manager w agencji reklamowej X5 Productions. Była szefowa Zespołu Harcerstwa Akademickiego, instruktorka Zespołu Wędrowniczego w Wydziale Wsparcia Metodycznego GK, znana głównie z pracy z akademikami oraz wędrownikami w Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej. Komendantka Wędrowniczej Watry 2012. Rysuje komiksy na blogu www.kasiarozek.pl.