Zjedz ziemniaczki, zostaw mięsko

Na Tropie Środowisk / Julia Gierasimiuk / 13.11.2022

Diety wykluczające produkty odzwierzęce wciąż zyskują na popularności, również w środowisku harcerskim. Z jakimi problemami borykają się wege-ludzie na wyjazdach harcerskich i jakie rozwiązania znalazły na to środowiska?

Jeszcze parę lat temu znalezienie produktów przeznaczonych dla wegan, było niczym odnalezienie świętego Graala. I tak najczęściej była to paczka kotletów sojowych, jeden rodzaj jogurtu sojowego i karton napoju roślinnego, oczywiście sojowego. A to wszystko za niebotyczną cenę. Dzisiaj półki uginają się od różnorodności. Ba, jest mnóstwo zamienników tradycyjnych produktów (np. sera, szynki, parówek, mięsa), które to coraz częściej są nie do odróżnienia smakiem od oryginału. Burger King prowadzi w Austrii program pilotażowy, gdzie kotlety w kanapkach mają być domyślnie w opcji bezmięsnej. Od grudnia 2020 roku wszystkie szpitale w Nowym Jorku są zobowiązane przez stanowe prawo do wprowadzenia wegańskich posiłków (z możliwością wyboru mięsa, tylko trzeba to zgłosić). Jest to element programu profilaktyki przeciw otyłości i cukrzycy typu 2,  gdzie przedstawiony model promuje zdrowsze nawyki żywieniowe.

Po co jeść coś, co smakuje jak mięso, a nim nie jest? Jedni rezygnują z produktów odzwierzęcych ze względów etycznych – nie chcą dokładać się do cierpienia zwierząt, hodowanych w okropnych warunkach przemysłowych, a później zabijanych. Inni dodatkowo oprócz względów etycznych biorą pod uwagę ekologię. Badania pod kierownictwem Josepha Poore’a z Uniwersytetu w Oksfordzie przeprowadzono w 119 krajach. Wykazały one, że produkcja wołowiny pochłania aż 36 razy więcej terenów rolnych i emituje 6 razy więcej gazów cieplarnianych niż produkcja białka roślinnego.

Jest też jeszcze jedna opcja. Komuś zwyczajnie nie smakuje mięso i tyle. No i nie zapominajmy o ludziach, którzy ze względów zdrowotnych muszą ograniczać produkty odzwierzęce (np. osoby nietolerujące laktozy, chorzy na dnę moczanową).

To co oni jedzą?

To zależy od tego, jaką dietę ktoś praktykuje. Weganie, jak i wegetarianie nie jedzą mięsa i produktów odzwierzęcych: mięso, drób, ryby, żelatyna, smalec – te produkty są kategorycznie wykluczone z jadłospisów obu tych grup. Weganie są jednak o wiele bardziej restrykcyjni. Rezygnują również z wszelkiego rodzaju nabiału, jajek, masła, czy nawet miodu. Większość wegan praktykuje weganizm nie tylko w kontekście diety, ale i stylu życia. Wtedy etyczny wymiar, wychodzi poza zwykłe wybory żywieniowe. Wybierając ubrania czy kosmetyki, weganie muszą być pewni, że przy ich produkcji nie ucierpiało żadne zwierzę. Rezygnują zatem z części garderoby wykonanych ze skóry, jak obuwie czy torebki, a kosmetyki wybierają tylko z certyfikatem nietestowania na zwierzętach.

Fleksitarianizm polega na okazjonalnym spożywaniu posiłków zawierających mięso lub ryby

Ja za to utożsamiam się jako fleksitarianka. Fleksitarianizm polega na okazjonalnym spożywaniu posiłków zawierających mięso lub ryby np. poza domem, na przyjęciach, u przyjaciół lub rodziny. Na co dzień staram się opierać dietę na produktach roślinnych i nabiale, używać zamienników produktów odzwierzęcych. Nie jestem jednak gotowa na tak radykalną zmianę, jaką jest całkowita rezygnacja z mięsa, a tym bardziej z nabiału. Plus, nie ukrywam, lubię zjeść na śniadanie jajecznicę, czy gołąbki u babci. Wolę w takim razie ograniczyć spożywanie mięsa do minimum, stawiając krok w stronę dobrej zmiany, jednocześnie nie czując przytłoczenia narzucanymi sobie restrykcjami.

Dieta roślinna w szeregach

Skoro ja staram się wybierać dietę wege, mam znajomych wege, to na pewno znajdą się też osoby wege w niejednej drużynie. I kogo problem diety roślinnej na wyjazdach nie dotyczył, ten pewnie nawet nie wie, ile z tym kiedyś było kłopotów.

Pamiętam lata, gdzie osoby wege dostawały przeterminowane pierogi z truskawkami z dyskontu trzeci dzień z rzędu, albo makaron z cukrem. Wtedy najczęściej podbierały jedzenie od osób mięsożernych, bo tam były ziemniaki czy sałata – mówi Julli z VI Szczepu Pangea.

Teraz świadomość wzrasta, ale większość osób, z którymi rozmawiałam o ich doświadczeniach, wspomina właśnie o obiadach w stylu to nie dostaniesz schabowego, tylko same ziemniaki z surówką. Równie często we wspomnieniach przewijały się kotlety rybne (które są mięsem zwierzęcym!), czy dania tak prymitywne, że nie ma mowy o zapewnianiu podstawowych potrzeb żywieniowych. W jaki sposób można stworzyć zbilansowaną, smaczną dietę, która też nie będzie warta miliony? Wbrew pozorom to nie jest trudne – wystarczą chęci.

Na Watrze gotowaliśmy sami – całkowicie bezmięsnie

Hm. Piotr Brzyski i jego 13 Drużyna Wędrownicza Filantroperzy wzięli kuchnię w swoje ręce. Pierwszy obóz zrobiliśmy pół na pół. Przygotowywaliśmy dania wegetariańskie i do nich wrzucaliśmy kurczaka dla mięsożernych. Na drugim obozie wszyscy jedliśmy już tofu jako zamiennik mięsa. A na Watrze gotowaliśmy sami – całkowicie bezmięsnie i prawie bez nabiału. Wszystko na zasadzie sky is the limit. Oczywiście za każdym razem gotowaliśmy sami i nie z najtańszych składników. Pomysłodawczyniami były moja przyboczna oraz moja siostra, które są wegetariankami. Reszta dziewczyn to poparła i tak zostałem bez prawa głosu. Dziewczyny rozpisały jadłospis i podjęły się gotowania z jednym wyjątkiem – kto chce mięso, sam musi je sobie przygotować.

Kinga Dobek, drużynowa 163 Białostockiej Drużyny Harcerskiej Ludo Sen Fino, jako weganka, również angażuje swoich podopiecznych poprzez działanie. Na biwakach drużyny do tej pory samodzielnie robiliśmy makaron, ryż w sosie pomidorowym z tofu, tortille (ciasto również każdy sam sobie ugniatał i piekł). Dzięki temu harcerze przekonują się, aby przynajmniej spróbować wegańskiej kuchni.

Jak mamy uczyć podopiecznych zdrowych nawyków, sami nie dając przykładu?

Przepisem na zdrową i zrównoważoną dietę na wyjazdach jest odrobina zastanowienia nad jadłospisem, niezależnie od produktów, które planujemy uwzględnić. Uważam, że jedzenie przez cały biwak, lub nawet obóz (z czym niestety miałam styczność) na każde śniadanie i kolację białego chleba z podejrzanej jakości szynką, najtańszym dżemem z dyskontu, plasterkiem sera i jak się poszczęści to resztkami pomidora lub ogórka nie jest najlepszym rozwiązaniem. Jak mamy uczyć podopiecznych zdrowych nawyków, sami nie dając przykładu? No tak, jak nie dojesz na takim posiłku, to zawsze możesz przylecieć po wrzątek na zupkę chińską, lub skorzystać z zapasu słodyczy przywiezionych z domu. Po prostu świetny plan. A może zamiast tego, wystarczy przygotować więcej warzyw, różnych past czy hummusów do posiłków, lub stały dostęp do owoców (np.  karton z jabłkami)?

To jest serio smaczne

Cytując klasyk z Tiktoka: przyprawa do kurczaka nie naśladuje smaku kurczaka, tylko go nadaje; więc jeśli wege mięso smakuje tak jak kurczak przez to, że ma przyprawę do kurczaka, to dokładnie z tego samego powodu, dlaczego kurczak smakuje jak kurczak. Sam kurczak nie ma takiego smaku, jak przyprawa do kurczaka.

Argument o nudności czy nijakości roślinnych dań nigdy do mnie nie trafi. Na jednym z kursów, gdzie catering zapewniała jedna i ta sama firma zakładaliśmy się czy znowu będzie dewolaj, czy schabowy (ponieważ z tej firmy chyba nigdy nic innego mięsożercy nie dostali). No i był schabowy. A tak dokładniej to zestaw: kotlet ze schabu, którego panierkę stanowiło tylko jajko, trochę suchych ziemniaków i surówka z marchewki cieknąca olejem. W tym samym czasie pudełka diety wege zawierały pierogi z serem typu feta, szpinakiem i suszonymi pomidorami. Jak dla mnie, dużo ciekawsza, ale i smaczniejsza opcja. Okej, okej, to tylko mój subiektywny dowód anegdotyczny. Tylko że nie jestem jedyna, która zauważa coraz częściej lepszą jakość dań roślinnych nad mięsnymi.

Raz była dziwna sytuacja, że osoby niewege dostały pierogi z serem, a osoby wege coś innego. Przez przypadek wzięliśmy (my, czyli osoby wege) też pierogi z serem, bo było to dla nas sensowne, że to jest też nasze danie. Nie spodziewaliśmy się specjalnie dla nas oddzielnego posiłku – kontynuuje Juli.

W kuchni roślinnej cenię to, że to właśnie przyprawy zazwyczaj grają pierwsze skrzypce. Do tego substytuty mięsnych zamienników potrafią świetnie dopełniać danie. Trzeba tylko pamiętać o rozsądku. Niestety takie roślinne gotowe burgery, kotlety, czy gyrosy są wysoko przetworzone, co w dłuższym okresie może nie sprzyjać organizmowi. Dania w jakiejkolwiek kuchni czy diecie warto opierać przede wszystkim na świeżych i jak najmniej przetworzonych produktach.

Nie wszystkie roślinne produkty mają udawać smak mięsa

Zachęcam wszystkich do spróbowania roślinnej diety. Nawet zagorzałym mięsożercom w ramach odkrywania smaków, polecam wybrać zieloną pozycję w karcie menu i podejść do tego, nie jak do zamiennika, tylko zupełnie nowego smaku. Nie wszystkie roślinne produkty mają udawać smak mięsa – zazwyczaj mają być smacznym posiłkiem. Może ten artykuł natchnie więcej ludzi i środowisk do, chociażby wegetariańskiej kuchni na wyjazdach.

A kto chce się podzielić swoimi patentami kulinarnymi, bądź przepisami, niech koniecznie zostawi po sobie komentarz i nas oznaczy na przykład na Instagramie @natropie lub Facebooku, chociażby komentując post z artykułem.

 

Przeczytaj też:

Julia Gierasimiuk - instruktorka szukająca miejsca, gdzie jeszcze jej nie ma, a gdzie mogłaby być. Studentka polonistyki zafascynowana mnóstwem rzeczy, ale zbyt podekscytowana nimi, by zdecydować się na tylko jedno. Lubi tylko czerwone dżemy.