Macedonia. Kraj kontrastów

Wyjdź w Świat / Michał Dyderski / 27.10.2019

Gdyby ktoś mi powiedział kilka lat temu, że Macedonia to wspaniały pomysł na wakacje, to… musiałbym najpierw sprawdzić na mapie, gdzie ona się znajduje. Nigdy nie spodziewałbym się, że tak docenię ten kraj.

Wędrówkę w te nieco mniej znane rejony Europy planowałem już od roku. Pierwszy raz jechałem tak daleko od domu i organizowałem ten wyjazd wraz ze swoją dziewczyną całkowicie samodzielnie, więc czułem na sobie ciężar odpowiedzialności. Na szczęście znałem kilku życzliwych ludzi, którzy mi w tym pomogli.

Jadąc tam miałem trochę oczekiwań względem ludzi, jedzenia, poznania innej kultury, zbadania możliwości pisania pracy naukowej na studiach. Wszystkie zostały spełnione po stokroć.

wszystkie zdjęcia: Michał Dyderski

To całkiem daleko, prawda?

Prawda, opcje transportowe są dwie – samolot lub autokar. Ze względu na chęć przywiezienia dużej liczby pamiątek, wybraliśmy autokar, który wcale takim dobrym pomysłem nie był (ręka do góry, kto spędził kiedyś w autokarze ponad 20 godzin). Taki rodzaj podróży jest męczący, szczególnie, gdy na miejsce dociera się o 6 nad ranem, a zameldować się w hostelu można dopiero od 13. Tak dotarliśmy do stolicy.

Wybudowano także bardzo dużo budynków imitujących antyk

Skopje wywiera groteskowe wrażenie. Władze Republiki Macedonii Północnej (bo tak od niedawna brzmi oficjalna nazwa tego kraju) postanowiły przeznaczyć ogromne kwoty na rewitalizację miasta w 2014 roku, skutkiem czego jest to miejsce o największej liczbie pomników na metr kwadratowy na świecie. Wybudowano także bardzo dużo budynków imitujących antyk. Dawało to uderzający kontrast w połączeniu ze śmieciami i bezdomnymi psami na ulicach. Niestety, nie mogliśmy zwiedzić tego fascynującego miasta w pełni, ponieważ byliśmy w nim tylko przez jeden dzień, który w większości przespaliśmy.

Z dala od wielkomiejskiego zgiełku

Dalej udaliśmy się do Prilepu, czwartego największego miasta Macedonii, które okazało się mimo to dość niewielkie. To chyba tutaj najmocniej i najbardziej poczuliśmy klimat spokojnego życia i serdeczność ludzi. Trafiliśmy na wspaniałych gospodarzy, którzy bardzo chętnie nam pomagali. Zabrali nas na wycieczkę, w miejsce gdzie w życiu sami byśmy nie dotarli – nad jezioro w opuszczonym kamieniołomie marmuru. Właśnie w Prilepie zajadaliśmy się smaczną i śmiesznie tanią – w porównaniu do cen w Polsce – kuchnią. Długie spacery połączone z jedzeniem (tavce gravce, kebapi, pljeskavica…) i zwiedzaniem zabytków, bardzo wpłynęły na odbiór tego miejsca i refleksje. Choćby poranna wyprawa do piekarni po burek (rodzaj ciasta z np. serem w środku), gdzie spotyka się uśmiechniętą panią, wyjmującą z pieca ciepły wyrób – no jak tu od rana pozytywnie się nie nastrajać?

Z powrotem do turystycznego zgiełku

Legenda głosi, że w mieście w szczytowym momencie znajdowało się 365 różnych cerkwi!

Następnym punktem programu był Ochryd – najbardziej turystyczna miejscowość Macedonii. Na szczęście nie było aż tak tłoczno, jak mogłoby się wydawać, że będzie. Fakt – na miejskiej plaży (miasto leży nad najgłębszym jeziorem w Europie) raczej próżno było szukać spokoju, ale kawałek za miastem na dzikiej plaży znaleźliśmy prawdziwą sielankę. Zachwyciła nas tam także bałkańska kuchnia. Szczególnie zestaw baklava (bardzo słodkie ciasto oblane bardzo słodkim syropem) i herbata po turecku, który mogliśmy nabyć za równowartość około 3-4zł na deptaku najbardziej turystycznego miasta! W mieście tym dosłownie potykaliśmy się o cerkwie i świątynie. Legenda głosi, że w szczytowym momencie znajdowało się tu 365 różnych cerkwi! I nie zdziwiłoby mnie specjalnie to, gdyby faktycznie tak było. Obecnie jest ich około 50. No i kilka meczetów. Katolicki kościół też się znajdzie. Mimo natłoku turystów cały czas robiło to wrażenie i nietrudno było dostrzec urok tego miasta.

Może to zakonspirowany odłam harcerski?

I podczas jednego z wielu spacerów natrafiliśmy na bardzo ciekawą wlepkę: połączenie harcerskiego zawołania z piwem i marihuaną budziło we mnie różnorakie wyobrażenia i teorie. Może to zakonspirowany odłam harcerski z o wiele luźniejszym podejściem do Prawa Harcerskiego? Prawda okazała się bardzo prosta. Po krótkim śledztwie i pomocy ludzi na Facebooku udało mi się ustalić, że byli to po prostu kibice klubu sportowego Czuwaj Przemyśl. Klub ten został założony w 1918 roku przez harcerzy z Gimnazjum im. Kazimierza Morawskiego w Przemyślu i pierwotnie nazywał się Harcerskim Klubem Sportowym Czuwaj. Ostatnio klub zremisował 1:1 z Roztoczem Narol w klasie okręgowej (szósta pod względem hierarchii klas piłkarskich w Polsce) i zajmuje siódme miejsce w tabeli.

My tu jeszcze powrócimy…

Macedonia nas urzekła. Pokazała nam zupełnie inną od naszej kulturę, styl bycia, zachowania, odkryła swoje oblicze. I wiem, że jeszcze może nas zaskoczyć. Nie raz.

 

Przeczytaj też:

Michał Dyderski - członek 93 Poznańskiej Drużyny Wędrowniczej, szef Referatu Kwatermistrzowskiego Hufca Poznań-Wilda. Student bałkanistyki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pasjonat wspinaczki.