Nie jesteśmy aniołami

Archiwum / Ewa Sidor / 18.11.2012

Ni to kobiety, ni mężczyźni. Delikatne rysy twarzy, bez zarostu, subtelne gesty, łagodne spojrzenie. To cechy aniołów, bytów duchowych, które są pozbawione seksualności, wulgarności, płci. Czasami myślę, że znaczna część instruktorów naszej organizacji tak właśnie chciałaby widzieć wychowanków.

Najchętniej nie poruszałaby kwestii intymności, bo harcerstwo to nie jest miejsce na takie sprawy. A guzik prawda! Nie bądźmy hipokrytami. Intymność i seksualność jest taką samą częścią „harcerskiej egzystencji” jak puszczaństwo (zabawne, że słownik Word zawsze zmienia to słowo na „puszczalstwo”) czy praca w grupach.

Seksualność nie istnieje

Wielokrotnie słyszałam pytania: „Po co to robisz?”, „Dlaczego otwarcie prowokujesz te tematy?”. Jedyne co mi przychodzi wtedy do głowy, to odpowiedź: „A jak myślisz?” Wiem, że niegrzecznie jest odpowiadać pytaniem na pytanie, ale denerwuje mnie bezrefleksyjność ludzka. Odpowiedź jest oczywista. Chcę przestać udawać, że w harcerstwie seksualność nie istnieje. Chcę zmusić ludzi do nauczenia się, że trzeba rozmawiać również na tematy tabu.  Nie zachowujmy się jak niektórzy rodzice i ich dzieci, gdzie obie strony próbują udawać, że intymność płciowa nie dotyczy tych drugich.

Gdy wędrownicy widują się na wspólnych przedsięwzięciach, dzielą ze sobą pasje, to oczywiste staje się budowanie między nimi poczucia bliskości. Ale nie tylko bliskości intelektualnej, społecznej, również bliskości fizycznej i emocjonalnej. Nie tylko pokonywanie swoich słabości, praca nad sobą i grupa nas zbliżają. Łączą nas przyjaźnie, fascynacje, a z czasem i coś więcej. To oczywista oczywistość, że spędzając ze sobą mnóstwo czasu, zbliżamy się do siebie.

Bo wygodniej jest udawać, że seksualność nie dotyczy harcerzy.

Większość instruktorów jakich znam, będących w związku, odnalazła swoich partnerów właśnie na „harcerskim szlaku”. Jakoś nie dziwi to nikogo. Gorzej jest, jak zaczyna się myśleć o tych młodszych – naszych wychowankach. Gdy 15/16-latkowie zaczynają się ze sobą spotykać, nikt na pierwszy rzut oka nie widzi w tym nic złego. To najzwyklejsze nastoletnie miłości. Kłopoty zaczynają się, gdy młodzi wymykają się na nocne spacery na obozie albo rozładowują napięcie podczas gier typu „Gwałt”. Kadra instruktorska często udaje, że tego nie widzi. Dlaczego? Bo wygodniej jest udawać, że seksualność nie dotyczy harcerzy. A dla młodych to tylko otwarte przyzwolenie na szamotanie się z „koleżanką”. Instruktorzy nie zastanawiają się nad tym, że w czasie takich gier naruszane są granice niektórych osób. Nie chodzi mi tu tylko o granice cielesne (chociaż te tutaj nie tylko są naruszone, one są tu pogruchotane i zmienione w pył); mam tu  na myśli również granice dobrego smaku czy kultury osobistej.

Jako wychowawcy nie możemy na to pozwalać. Chcemy, by nasi wychowankowie byli prawi, odpowiedzialni, świadomi, kulturalni, a jednocześnie zgadzamy się, by swoją ekspresję wyrażali za pomocą gier kontaktowych pozostawiających wiele do życzenia. Coś mi tu nie gra. Wielokrotnie mówimy na kursach, kominkach czy w zwykłej rozmowie, że metoda harcerska charakteryzuje się naturalnością, ale w tym wszystkim zapominamy, że sfera seksualna jest jednym z najnaturalniejszych komponentów naszego człowieczeństwa. Każdy z nas ma jakąś płeć, każdy z nas ma swoje potrzeby (również seksualne – nie mam tu na myśli „Bóg wie czego”, czasami zwykłe pogłaskanie po głowie czy pocałunek wystarczą), większość z nas chce odnaleźć swoją drugą połówkę i dzielić z nią swoją codzienność (również harcerską).

…odpowiedzialność harcerska to nie tylko bezpieczne zorganizowanie gry na obozie…

Jednak nie zawsze zastanawiamy się nad tym, jak nauczyć wędrowników (a może i harcerzy starszych), że odpowiedzialność harcerska to nie tylko bezpieczne zorganizowanie gry na obozie, to również odpowiedzialność za swoje czyny i gotowość poniesienia ich konsekwencji, to również odpowiedzialność za drugą osobę. Musimy uświadomić sobie, że jeśli jesteśmy na tyle dojrzali, by pójść na nocny spacer z „koleżanką/kolegą”, to powinniśmy być na tyle dojrzali, by być gotowym ponieść konsekwencje z tego wynikające. Nie mówię tu od razu o nieletnich rodzicach, ale chociażby o tym, że  podczas naszej nieobecności nasi wychowawcy mogą podnieść alarm, gdy zorientują się, że nie ma nas w obozie. Czy idąc na taki spacer zastanawiamy się, co mogą czuć nasi zwierzchnicy lub opiekunowie?

Uczmy się wzajemnie odpowiedzialności. Instruktorzy niech mówią, co wolno robić, czego nie wolno. Niech wyznaczają WSPÓLNIE Z WĘDROWNIKAMI granice. Niech pamiętają, że na pewne zachowania absolutnie nie możemy sobie pozwolić, bo zabrania nam tego chociażby prawo karne. Uczmy się otwarcie i szczerze rozmawiać. Uczmy się wzajemnego szacunku. Uczmy się naturalności w harcerstwie.

Ewa Sidor - kierownik wydziału Wędrowniczego GK ZHP, ZOKK, ZOKP. Obszary jej pracy instruktorskiej związane są z wędrownictwem i pracą z kadrą – jest: drużynową 72 WDW Bagno (Hufiec Warszawa Praga Północ im. Wigierczyków), członkinią Komisji Programowej Rady Naczelnej ZHP, instruktorem CSI ds. kształcenia metodycznego. Poza harcerstwem pracuje jako wychowawca przedszkolny i rytmiczka, oraz zajmuje się Edukacją Seksualną.