Wywiad z komendantem WW’20

Jestem w Związku / Maria Korcz / 29.09.2019

Nieodłącznym elementem Wędrowniczej Watry jest jej wspólne pożegnanie ostatniego poranka o wschodzie słońca. Tradycyjnie też jedno z polan ogniska zostaje zachowane, by mogło stać się częścią kolejnej watry. 

Nie inaczej było i tym razem, hm. Wojciech Pietrzczyk wręczył polano hm. Marcinowi Osuchowi. Tak poznaliśmy komendanta Wędrowniczej Watry 2020. Zadaliśmy mu kilka pytań, a on uchylił rąbka tajemnicy o tym, kiedy odbędzie się przyszłoroczna Watra i czego możemy się po niej spodziewać.

Co popchnęło cię do podjęcia wyzwania zostania komendantem Wędrowniczej Watry?

Kiedy ogłoszono konkurs na Komendanta WW 2019, z niewiadomych mi przyczyn co chwilę jacyś moi harcerscy znajomi oznaczali mnie, uważając, że powinienem startować w konkursie, ale wtedy nie byłem gotów podnieść rękawicy i podjąć wyzwania. Gdy w tym roku sytuacja się powtórzyła postanowiłem, że może jednak? W moje dorosłe życie wkradła się monotonia pracy na etacie i swojego rodzaju powtarzalność, więc postanowiłem, że jednak trzeba zrobić jakiś duży projekt… i tak oto jestem.

Czy zachowana zostanie tegoroczna formuła Wędrowniczej Watry?

W gruncie rzeczy tak. Obozy drużyny, nieważne czy stacjonarne, wędrowne czy zagraniczne powinny stanowić stały element pracy wędrowników, a zorganizowanie takiego obozu powinno być szeregiem zadań wykonywanych nie przez kadrę, ale przede wszystkim członków drużyny. Przygotowywane odgórnie trasy odbębniały za nas 95% roboty, wystarczyło ogarnąć dojazd, sprzęt i co będziemy jeść. Osobiście bardzo dobrze wspominam trasy, bo były organizowane w różnych miejscach, można było poruszać się kajakami, na koniach czy ścigając autostopem, a do tego mogliśmy poznać masę ludzi, z którymi potem też spędzaliśmy czas na zlocie i zyskiwaliśmy nowych znajomych. Jednak to obozy powinny być priorytetem. Dla tych drużyn, które nie będą w stanie same zorganizować obozu mamy szereg działań, które w tym pomogą, aby każdy z nas mógł zobaczyć się na przy płonącej Watrze.

Z kim będziesz współpracował w komendzie?

Z samymi niesamowitymi metodykami wędrowniczymi oczywiście! Zbierając swoją komendę, starałem się dobierać ludzi ze swojego najbliższego otoczenia, z którymi miałem już możliwość pracować przy innych projektach lub z którymi na co dzień działam w jakimś zespole, dlatego tegoroczna komenda w znacznym stopniu składa się z instruktorów z Wielkopolski. Oprócz tego mamy jednego reprezentanta Chorągwi Opolskiej i reprezentantkę z Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej. To też po części ukłon w stronę poprzednich Watr, które tworzone były przez referaty wędrownicze. W naszej komendzie aż trójka osób jest z Referatu Wędrowniczego Chorągwi Wielkopolskiej, aczkolwiek przy doborze ludzi kierowałem się głównie świadomością udanej współpracy i profesjonalizmu, na jaki mogę z ich strony liczyć. I uprzedzając pytania – nazwisko jednego z członków to nie jest przypadkowy zbieg okoliczności, mam w swojej komendzie swoją starszą siostrę.

Czy można się spodziewać jakichś nowości?

Oczywiście, że tak! Ale o tym dowiecie się trochę później, nie będę wyciągał od razu wszystkich kart na stół.

Tegoroczne wymagania kwalifikacji na Wędrowniczą Watrę sprawiły, że wielu jednostkom nie udało się na nią pojechać. Co doradziłbyś drużynom, żeby nie powtórzyło się to w kolejnym roku?

W tym roku drużyny trochę poczuły się od razu rzucone na głęboką wodę. Podsumowanie WW’19 jeszcze przed nami, więc dopiero poznamy czynniki, jakie mogły wpłynąć na to, że dużo drużyn odpadło, ale część z tych powodów już znamy i mamy nadzieję, że nasze pomysły na ten rok pozytywnie wpłyną na kwalifikację na Watrę. Przede wszystkim, choć to błaha rada, nie poddawajcie się za szybko. Po drodze kilka rzeczy na pewno nie wypali, ktoś odpadnie, finansowanie nie będzie tak duże, jak chcieliście, ale ostatecznie może się udać! Mierzcie też siły na zamiary. Jeśli nigdy nie robiliście obozu, to zorganizowanie go od razu w Armenii może być zbyt twardym orzechem do zgryzienia i możecie się szybciej zniechęcić. A przecież obóz w Gorcach czy Borach Tucholskich może być równie genialny. I dobry podział zadań! Niesie to ryzyko, że któryś element może nie wypalić, ale z drugiej strony jedna czy dwie osoby nie będą miały ogromu pracy. I jeżeli nie będziecie wiedzieli, co robić, co trzeba załatwić, do kogo uderzyć, to w tym roku będziemy mieli zespół wsparcia, który w środku nocy sprawdzi wam instrukcję HALiZ lub pomoże wybrać najsensowniejszy lot do Rumunii.

Wiadomo już gdzie i kiedy odbędzie się zlot?

Datę zlotu możecie już zapisać w kalendarzach – widzimy się 26 sierpnia, a Watrę żegnamy w niedzielny świt 30 sierpnia. Co do miejsca trwają jeszcze negocjację, ponieważ mamy konkretną wizję bazy, a większość naszych baz nie jest w stanie przyjąć standardowo takiej liczby osób. Myślę, że już wkrótce i tą informacją będziemy mogli się pochwalić.

 

Przeczytaj też:

Maria Korcz - drużynowa 93 Poznańskiej Drużyny Wędrowniczej, studentka ekonomii, w Na Tropie szefowa działu Na Tropie Środowisk.