Harcerski Dualizm Higieniczny
Uczestniczyłam ostatnio w weekendowym przedsięwzięciu instruktorskim, podczas którego organizatorzy zapewnili dostęp do pryszniców, ale nie było w nich ciepłej wody non stop. Patrząc na nastroje i reakcje uczestników na ten stan rzeczy, wykułam nowe pojęcie – Harcerski Dualizm Higieniczny.
Harcerze niejednokrotnie kojarzeni są z… brudaskami. Kiedyś się bardzo obruszałam, gdy to słyszałam. Z czasem zauważyłam, że niestety zasłużyliśmy sobie na taką ocenę. Brak bieżącej wody na obozach w lesie. Ograniczony dostęp do wspomnianej wcześniej ciepłej wody np. w bazach noclegowych na obozach i rajdach wędrownych. Poranna toaleta w strumieniu. Kąpiele w jeziorze zamiast prysznica. Nie zmieniane koszulki przez kilka dni, szczególnie w trakcie budowania obozowisk. Toaleta kadry po ciszy nocnej, która nie kształtowania postaw higienicznych wychowanków, bo w końcu jest chwila oddechu. To niejednokrotnie nasza harcerska rzeczywistość. Oczywiście mam świadomość, że niektóre kwestie organizacyjne są poza naszymi harcerskimi możliwościami i czasami są utożsamiane z harcerską przygodą. Jednak na pewne kwestie mamy wpływ. Ale o tym później.
Wędrownicy i wędrowniczki chyba na potęgę się kąpią!
Trzykrotnie miałam przyjemność być członkinią komendy Wędrowniczej Watry. Za każdym razem największy koszt organizacyjny pochłaniało zapewnienie odpowiednich warunków sanitarnych. Mam tu na myśli czyste prysznice z ciepłą wodą i odpowiednią liczbę oczek toaletowych. Wędrownicy i wędrowniczki chyba na potęgę się kąpią! Trzeba ich przeganiać na zajęcia z sanitariatów, a jak zapcha się odpływ to potrafią zrobić awanturę na całe obozowisko.
Spotkałam tych, co machnęli ręką, bo do niedzieli dadzą radę
Jakie było moje zdziwienie, gdy na zlocie w Kielcach w 2007 roku w sanitariatach codziennie spotkałam dziewczyny ze sprzętami typu prostownice czy karbownice do włosów, bo suszarka to już raczej standard.
Stąd ten dualizm. Na wspomnianym wcześniej wyjeździe spotkałam tych, co zagryźli zęby i uznali, że wezmą prysznic mimo wszystko w zimnej wodzie, jak i tych, co machnęli ręką i skwitowali sytuację słowami: do niedzieli damy radę. Gdzie w takiej sytuacji jest złoty środek? Na co zwracać uwagę? Jak zadbać o to, by zaspokojone były podstawowe potrzeby higieniczne naszych wychowanków i wychowanek? Jak zadbać o niewytrącanie ze strefy komfortu każdego z nas?
3 minuty to za mało
Po pierwsze, dołóżmy wszelkich starań, by był zapewniony czas i miejsce na czynności higieniczne. Nie zapominajmy o umyciu rąk przed posiłkiem i o przypomnieniu o tym naszym podopiecznym. Organizujmy tak nasze aktywności, by czas na toaletę był adekwatny do tego, co mamy umyć. Jeśli chociażby mamy umyć rano ręce, twarz i zęby, a jesteśmy na obozie, gdzie ciepła woda jest grzana w parniku i trzeba ją sobie donieść w miednicy, to 3-4 minuty na to wszystko (tyle, ile by nam to zajęło w domu) to zdecydowanie za mało! Nie wspomnę o 20 minutach na umycie całego ciała.
Drugą wspomnianą kwestia jest przestrzeń. Nie każdy młody człowiek czuje się komfortowo, gdy ogólnodostępne sanitariaty nie posiadają przegród i trzeba podmyć się przy kolegach czy koleżankach z zastępu. Rozwieszenie plandeki oddzielającej prowizoryczne kabiny nie zajmuje wiele czasu i nie jest aż tak kosztowne, a zdecydowanie poprawia komfort użytkowników.
Własny przykład instruktora
Trzecia kwestia to przykład własny instruktora. Jeśli chodzimy trzeci dzień w tej samej koszulce i jeszcze żartujemy, że takowe można nosić na 4 razy, nie kształtujemy poprawnych nawyków higienicznych. Przypominajmy naszym podopiecznym przed toaletą wieczorną, by nie zapomnieli bielizny na zmianę, szczoteczki do zębów i ręcznika. Pastę ostatecznie pożyczą od nas. Pozostałe akcesoria są jednak już zbyt osobiste. Sami również zorganizujmy się tak, by korzystać z sanitariatów codziennie i uważnie.
Dbajmy o czyste ubranie. Jeśli zależy nam na lekkich plecakach to zapewnijmy czas na przepierkę używanych już ubrań. Suszarnia obozowa nie służy jedynie do suszenia strojów kąpielowych.
Może naszego 7-letniego zucha nadal kąpie rodzic
Ostatnia, ale bardzo ważna kwestia to nauczenie naszych podopiecznych podstawowych zabiegów higienicznych. Być może pierwszy raz w życiu będą oni prać ręcznie ubranie. Jeśli chodzi o najmłodszych to być może trzeba im przypomnieć i utrwalić algorytm mycia. Jest on bardzo prosty: 1) namoczenie, 2) namydlenie, 3) spłukanie, 4) osuszenie. Może się zdarzyć, że naszego 7-letniego zucha nadal kąpie w domu rodzic i jego nieudolność higieniczna wynika z tego, że pierwszy raz w życiu ktoś od niego wymaga samodzielności.
Związek Harcerstwa Polskiego w Polityce ochrony bezpieczeństwa dzieci zobowiązał się, że we wszystkich działaniach bierze pod uwagę w pierwszej kolejności potrzeby i możliwości dzieci i młodzieży; oraz że będzie szanować prawa i uczucia dzieci i młodzieży, z którymi pracuje. W tym wypadku ZHP to my! Kadra wychowawcza, instruktorzy i instruktorki, wędrownicy i wędrowniczki pełniący funkcje przybocznych, zastępowych i patrolowych. Bądźmy cierpliwi w kształtowaniu podstawowych umiejętności, również higienicznych. Nie pozwalajmy na szyderstwa względem innych, ze względu na wzmożony łojotok czy intensywny zapach. To przemoc słowna i emocjonalna. Wzajemny szacunek i rozwaga organizacyjna zagwarantują nam komfort przebywania ze sobą.
Ewa Sidor - harcmistrzyni, członkini komendy hufca Warszawa - Praga Północ, kierowniczka Wydziału Wsparcia Metodycznego GK, instruktorka CSI. Poza harcerstwem nauczycielka, edukatorka seksualna.