Graj, biegaj, pamiętaj

Na Tropie Środowisk / Bartek Sobkowiak / 07.11.2018

Miejska uliczka, druga w nocy, deszczowy środek listopada. Piątka ludzi ubranych w intrygujące połączenie munduru i stroju do triathlonu. W okolicy od paru godzin biega takich jeszcze kilkuset.

Nocny tryb życia dla każdego, kto chociażby otarł się o harcerstwo, nie jest niczym specjalnym. Znalezienie kolejnego punktu, dotarcie do niego biegiem, chodem czy ledwo się czołgając… Bieg Nocny to poznańska gra miejska po punktach. Brzmi… typowo harcersko.

Jest po 4 w nocy, nie śpisz od około dwudziestu paru godzin

Ale przestaje być typowo, gdy orientujesz się, że razem z twoją ekipą od dłuższego czasu spacerujesz jezdnią wyludnionych ulic, zapominasz o istnieniu pasów, przebiegasz przez środek rond i skrzyżowań. Oglądasz wszystkie napotkane studzienki w poszukiwaniu małej białej kartki albo widzisz gdzieś na horyzoncie grupę biegnących osób absurdalnie zadowolonych z faktu, że przez kolejny tydzień dostaną nieodpłatny urlop dla dolnych kończyn. I po pięciu godzinach, w ciągu których udało wam się wyrobić średnią zwiedzania poznańskich zabytków na cały przyszły rok, wchodzisz do wielkiej sali. Duża część z pięciuset uczestników Biegu naraz śpiewa i gra na gitarach, wsuwa wysokokaloryczne batony lub popija ciepłą herbatę próbując przywrócić sobie krążenie. Po kolana zakopana w stosie śpiworów, karimat i butów. Jest po 4 w nocy, nie śpisz od około dwudziestu paru godzin i chwilowo masz w sobie tyle energii, że oznajmiasz, iż właśnie w tym momencie czas zmieniać świat. I bynajmniej nie jesteś jedyny. Pomijając fakt, że niedługo potem śpisz już jak kamień przez zawrotne trzy kwadranse, bo zaraz pobudka, sprzątanie oraz łojeju-gdzie-jest-mój-mundur-apel, to ta noc zawsze jest zaskakująco pozytywną miniprzygodą.

Nie śpij, zwiedzaj

Idea jest prosta. Przypomnieć sobie, że istnieje coś takiego jak historia miasta, że można ją czasem zobaczyć i dotknąć oraz wiadomo – spotkać innych ludzi. Oczywiście w nocy, bo w dzień nikt nie ma na to wszystko już czasu. Organizowany przez Hufiec Poznań Siódemka bieg nie różni się specjalnie od biegów na orientację, biegów przełajowych czy biegów ekstremalnych. Oprócz tego, że w środku znanego sobie świetnie miasta nie bardzo jest po co używać mapy i kompasu, z momentów przełajowych najgroźniejsza jest chyba krzywa kostka brukowa na Starym Rynku, a ekstremalnie robi się tylko wtedy, gdy zgubimy długopis do zapisywania punktów.

Są zawieszone punkty, które trzeba po kolei odnaleźć, są sprytne zagadki na znalezienie lokalizacji punktu następnego, są wreszcie punkty za te punkty i aktywna rywalizacja (na punkty oczywiście) okraszona całkiem dużą liczbą nagród rzeczowych dla najszybszych lub najinteligentniejszych.

Tegoroczna edycja przypomni Powstanie Wielkopolskie

Styl jest stale zmienny. Podczas ostatnich lat Bieg Nocny był okazją do przypomnienia sobie całej palety poznańskich dziejów – od przemysłu i PRL-u, po sport i Poznań akademicki. Tegoroczna edycja zgrabnie wpisuje się w rok stulecia wszystkiego i przypomni jeden z ważniejszych regionalnych tematów – Powstanie Wielkopolskie. Dzięki temu Bieg nie ogranicza się do harc-wiedzy czy harc-treści i w listopadową noc po mieście błąka się również wiele ekip, które nie są złożone z harcerzy.

Od kuchni i od podwórka

No dobra, wszystko fajnie – spacer pod latarniami, roześmiani harcerze, jakieś nagrody i solidnie zakamuflowany walor edukacyjny. Brzmi, jak miód na uszy każdego organizatora, nic tylko brać i robić. Łatwo, prosto, przyjemnie! Tak jest w istocie.

Przygotowań jest dużo, bo przede wszystkim trzeba znaleźć na mapie miasta około dwustu punktów, najlepiej niepowtarzających się w żadnej z poprzednich trzydziestuparu edycji (spoiler: powtarzają się), w miejscach, które nie są objęte zakazem przywieszania (przecież nikt nie uwzględnia mandatów w preliminarzach) i które nie mają w okolicy ludzi zadających skomplikowane pytania w stylu: dlaczego szukacie jakichś kartek z rebusami akurat na moim płocie?

Przygotowaniem Biegu Nocnego zajmuje się kilkanaście osób

Po wybraniu punktów trzeba w zmyślny sposób znaleźć miejsca ich zawieszenia, tak by nie były zarówno widoczne dla zwykłego śmiertelnika, jak i zbyt oczywiste dla uczestników szukających białych zalaminowanych prostokątów, oznaczających biegowe punkty. Śmietniki, wspomniane studzienki deszczowe, drzewa, krzaki, kraty, okna, mury, murki, ławki, a nawet rowery miejskie – punkt może wisieć praktycznie wszędzie. Przygotowanie Biegu Nocnego to w dużej mierze kilkanaście osób gapiących się w monitory i przemierzających kolejne ulice w StreetView, a potem biegających z taśmą i sznurkiem, by punkty  przywiesić.

Kolejnych kilkunastu śmiałków  próbuje włożyć, gdzie się da trochę merytorycznej wiedzy w postaci opisów miejsc (a nuż ktoś to przeczyta!), pytań na punktach i stylowych materiałów dla wiecznie łaknących wiedzy, szczególnie w piątek po godzinie 22, uczestników. Poza biedakami zajmującymi się zatwierdzeniami i rozliczeniem – brzmi zatem zacnie.

Takie małe call-center

Dynamika przygotowań zwiększa się istotnie na tydzień przed Biegiem, a podczas jego trwania mknie już niczym nieskrępowana. Biuro wygląda jak pomieszczenie dla mocno zintegrowanych ze społeczeństwem informatyków. Wszędzie laptopy, drukarki i laminatory, a każdy popijając niezbyt zdrowe napoje, siedzi z telefonem przy uchu odpowiadając na pytania uczestników (jeśli nie uda się rozwiązać zagadki-dojścia lub znaleźć zawieszenia, można zadzwonić – kosztem kilku punktów, ale też zyskując cenny czas) lub też ich skargi (hej! takie miejsce nie istnieje; pobiegliśmy gdzieś i nie wiemy, jak wrócić). Wachlarz komunikatów wprawiających w zaskoczenie jest większy z każdym rokiem. Są plany, by wydać zawierający je tomik. Jest też ekipa PR, czyli kolejne laptopy i mnóstwo wiadomości na fejsie, a także niezliczone rzesze ludzi, którym wisimy niejedną przysługę.

Pobiegaj lub poklikaj

Nie jesteśmy profesjonalistami – czasem punkt zawiśnie w zamykanym na noc podwórzu, czasem trasa poprowadzi piąty raz w tę samą okolicę, czasem na wszystkich banerach wydrukujemy zły numer edycji.

3 trasy, 500 uczestników, 200 punktów, 400 porcji spaghetti, 7 czajników, 1 noc.  Ot, typowy harcerski event. I w tym tkwi chyba cały jego urok.

Jeśli z jakiegoś błahego lub nie-powodu chcesz śledzić nasze tegoroczne losy – daj nam lajka lub odwiedź bieg-nocny.pl. Start już 16 listopada.

 

Przeczytaj też:

Organizujecie wydarzenie wędrownicze i chcielibyście otrzymać patronat „Na Tropie”? Napiszcie do nas: [email protected].

Bartek Sobkowiak - członek komendy Hufca Poznań Śródmieście "Siódemka" ds. promocji. Uważa, że dobry post jest równie ważny, co dobra zbiórka. Lubi pobiegać, tym bardziej w nocy.