O studiach

Jacek Grzebielucha / 10.05.2020

Nie jestem pewien, czy podchodząc do matury w tym roku, dokonałbym tego samego wyboru, co dekadę temu. Czy jest coś, co mogłem zrobić, by wybrać studia bardziej świadomie?

Rok 2010 traktowaliśmy jako wyjątkowy, gdyż mieliśmy być pierwszym rocznikiem (urodzonych w 1991 roku), który jako pierwszy od dawna obowiązkowo pisał egzamin z matematyki. Nie jest to porównywalne z wyjątkowością matur 2020, które ostatecznie przełożono na czerwiec.

Byłem w klasie o profilu matematyczno-biologicznym z podstawami psychologii przez 2 lata. Nauki nie było dużo, poza wspominaną matematyką – nie dość, że szkoła chciała wypaść dobrze, to miasto też – prezydent Gdyni dodał naszemu rocznikowi po dodatkowe 2 godziny matematyki tygodniowo przez całe liceum. Skutek – 10 godzin matmy w tygodniu.

Czuliśmy się silni, dynamiczni

Nie było więc dziwnym, że ja i wiele osób z naszego rocznika ruszyło szturmować politechniki – czuliśmy się silni, dynamiczni. Przed Politechniką Gdańską był jednak wybór bliższy mojemu sercu – psychologia na Uniwersytecie Gdańskim. Niestety nie udało się – miałem za niski wynik z matur.

Wybór

Rok po maturze dostałem się na upragnione studia

Polibuda przekształciła się więc z planu awaryjnego w plan przyjęty do realizacji, a w międzyczasie pojawiła się decyzja o prawie i poprawianiu matur. W związku z tym nie skupiałem się w 100% na studiach inżynierskich – na drugi semestr prześlizgnąłem się z 11-punktowym długiem na 12 możliwych. Ostatecznie w rok po maturze dostałem się na upragnione studia, które (z poślizgami, a jakby inaczej) ukończyłem w 2017 roku. Co mogłem zrobić lepiej?

Dla wielu studia to naturalne następstwo ukończenia liceum. Tu też może czaić się pierwsza pułapka – przekonanie, że bez studiów nie da się funkcjonować na rynku pracy. Otóż da się i znam wiele na to znakomitych przykładów.

Jak żyć?

Tę część dzisiejszego tekstu spróbuję ująć w formułę życzeniową, prezentując wspólne doświadczenia moich koleżanek i kolegów, zaczynając od życzeniowego gdyby – z dedykacją dla was, drodzy maturzyści.

Gdybym był znowu w liceum, pomyślałbym o swojej przyszłości bardziej harcersko – posługując się życiorysami autorytetów żyjących czy zmarłych, patrząc na ich zainteresowania czy dokonania.

Nie ograniczyłbym się do planów A, B i C

Gdybym był znowu liceum, nie ograniczyłbym się do planów A, B i C, ale każdy z nich opatrzyłbym furtkami czy schematami awaryjnymi – gdyby jednak coś po drodze się nie udało.

Gdybym wybierał kierunki studiów, zapytałbym znajomych lub poszukałbym wannabe znajomych, którzy mogliby mi opowiedzieć, co się właściwie na tych studiach robi.

Co z tego, że nazwa kierunku brzmi świetnie, jeżeli przedmioty są nieadekwatne do moich zainteresowań

Gdybym wybierał kierunek studiów, spojrzałbym na siatkę przedmiotów. Co z tego, że nazwa kierunku brzmi świetnie, jeżeli przedmioty na nim wykładane są nieadekwatne do moich zainteresowań (albo po prostu są beznadziejne)?

Gdybym kiedyś zwątpił w wybór kierunku, nie rzucałbym go pochopnie – zawsze można mieć plan awaryjny, a zdanie pierwszego semestru może być pierwszym testem fajności kierunku. No i legitymacja ze zniżkami przyda się na wakacje.

Gdybym był lepszym studentem, korzystałbym ze stypendiów czy form wyjazdowych. Niestety moje wyniki były żenujące (przeciwnie do mojej narzeczonej, która niemal całe studia była w czołówce), więc nie byłem w puli studentów uhonorowanej stypendiami (często jest to np. 10% najlepszych studentów, a czasami próg średniej). Z podobnych względów nie mogłem wyjechać na wymianę krajową (program MOST) ani na międzynarodową (program ERASMUS), gdyż wyniki w indeksie były tam ważne.

Zachęcam do kół naukowych, nawet jeśli nazwa brzmi tak zachęcająco, jak Koło Naukowe Spawalników

Gdybym był znowu na studiach, zaangażowałbym się bardziej w koła naukowe. Gromadziły one pasjonatów, gdzie tworzył się twórczy ferment, można było dzielić się swoimi przemyśleniami, badaniami i zwyczajnie uczyć się od innych. Zachęcam, nawet jeśli nazwa brzmi tak zachęcająco, jak Koło Naukowe Spawalników czy Koło Naukowe Prawa Wyznaniowego.

Gdybym nie dostał się na żaden kierunek w pierwszym roku po maturze, postarałbym się znaleźć zatrudnienie, chociaż minimalnie zbliżone do moich zainteresowań – najlepiej w środowisku absolwentów kierunku studiów, na który chciałbym się wybrać.

Żywe przykłady

Na zakończenie chciałbym polecić wam cykl historii z życia wziętych – opowieści moich koleżanek i kolegów ze środowiska Szczepu Szturwał, gdzie dzielimy się naszymi przygodami po maturze – specjalnie z dedykacją dla tegorocznych maturzystów.

 

Przeczytaj też:

Jacek Grzebielucha - były drużynowy 7 GIDH "Keja", Komendant Szczepu Szturwał, sercem w Chorągwi Gdańskiej - ciałem we Wrocławiu. Prawnik i potencjalny urzędnik, pasjonat za dużej liczby rzeczy. Znawca memów.