Poznajmy się! Agata Kamlińska
Agatę mogliście mieć przyjemność spotkać na tegorocznej Wędrownczej Watrze. Na tejże Watrze otrzymała również sznur kierowniczki Referatu Wędrowniczego ZHP Chorągwi Białostockiej Pierwsza Iskra.
Podharcmistrzyni Agata Kamlińska na co dzień pełni funkcję zastępczyni komendanta Hufca Sokółka ds. programowych. Od niedawna jest też kierowniczką referatu. Prawdopodobnie, gdyby ktoś kilka lat temu powiedział tej szarej myszce, że w przyszłości to z jej ramienia (naprawdę) będzie zwisał złoty sznur – nigdy by nie uwierzyła.
Jak zaczęła się twoja przygoda z harcerstwem i jak się potoczył los prowadzący do referatu?
W drużynie wędrowniczej widziałam wielką siłę, moc i zaangażowanie
W 2010 roku zostałam zwerbowana do drużyny przez moją koleżankę ze szkoły. Był to czas, w którym szukałam czegoś dla siebie, a opowieści o biwakach, zlotach czy zbiórkach sprawiły, że chciałam spróbować tej ścieżki. Po trzech latach miałam wrażenie, że stoję w miejscu, nie czułam więzi z drużyną, więc podjęłam decyzję o odejściu. Jednak dosyć szybko zatęskniłam za harcerstwem i postanowiłam dać szansę drużynie wędrowniczej. Tam poczułam się dobrze – widziałam wielką siłę, moc i zaangażowanie w ludziach, którzy szczerze chcieli tworzyć wspólnotę. W tym czasie zostałam członkiem Rady Namiestnictwa Wędrowniczego w moim hufcu, co było ogromnym krokiem w moim harcerskim życiu, a przede wszystkim bardzo rozwijającym wędrowniczo. Zaczęłam poznawać wędrownictwo od trochę innej strony niż wcześniej, to z własnego podwórka.
Pierwsze moje zetknięcie z referatem było podczas kursu drużynowych wędrowniczych, a następnie na jednej z Iskrownic (spotkaniu kadry wędrowniczej – przyp. red.) Byłam wtedy dosyć cichą i wydaje mi się, że mało zauważalną osobą. Rozmywałam się w tłumie. Odbierałam w tamtym czasie referat, jako zespół superdoświadczonych specjalistów wędrowniczych, którym nigdy nie dorównam. Tym bardziej poczułam się bardzo doceniona, gdy niedługo przed II Zlotem Drużyn Wędrowniczych naszej chorągwi zostałam poproszona o poprowadzenie w zastępstwie zajęć, a później jeszcze o przypilnowanie całości jednego z bloków programowych. Podjęłam się tego wyzwania, choć jednocześnie byłam przerażona skalą wydarzenia. Był lekki strach, ale jeszcze większa determinacja, by udowodnić innym, a przede wszystkim sobie, że dam radę. Na tym też zlocie dostałam od Grzegorza propozycję współpracy z referatem.
Kilka lat później usłyszałam, że nie każdy w referacie był pozytywnie nastawiony do tego, abym została współpracownikiem. Uparty Grzegorz jednak zauważył coś w tej cichej, szarej myszce i… oto jestem!
Co najbardziej cenisz w metodyce, jaką są wędrownicy? Co mają w sobie takiego, czego inni mogą tylko pozazdrościć?
To metodyka, która najbardziej potrafi pomóc nam odnaleźć siebie
Polecę trochę klasykiem, czyli bycie wędrownikiem, to niemała sztuka. Wędrownictwo trzeba poczuć, a nie każdy będzie miał na tyle odwagi, by pójść na wędrówkę w poszukiwaniu samego siebie. Nie każdy będzie widział w ogniu coś więcej. Myślę, że jest to metodyka, która mimo wszystko najbardziej potrafi pomóc nam odnaleźć siebie, tym kim jesteśmy i w którą stronę chcemy iść.
Każdy wędrownik jest inny, a jednak razem tworzą spójną i wyjątkową całość, która może zdziałać cuda. Bardzo lubię patrzeć na pozytywność, radość wędrowników przy każdej czynności i na to, że żadne bariery i granice nie istnieją, gdy tylko tego chcą.
Pamiętam moment, gdy sama poczułam w sobie po raz pierwszy iskrę wędrownictwa. Co ciekawe było to na tym samym zlocie, na którym zaproponowano mi współpracę z referatem. Usiadłam przy ognisku z dala od innych i po prostu patrzyłam w ogień. Strasznie mnie fascynował – ciepło bijące od ognia, zsypujący się popiół i iskry wychodzące w świat. W pewnym momencie zaczęłam widzieć coś więcej w tym ogniu i stworzyłam swoją własną, prywatną wędrowniczą symbolikę ognia. Do tej pory wspominam ten moment jako prawdziwe narodziny wędrownictwa w moim życiu.
Już raz został Tobie przekazany referat. Możemy prosić o historię tego?
Byłam bardzo dumna z siebie i mojego zespołu za to przekazanie. Zaczęło się w sumie od luźnego hasła, abyśmy przygotowali jakiś mały żarcik na fanpage’u referatu w związku z 1 kwietnia. Były różne pomysły, aż w końcu padło na przekazanie referatu. Do tego już od jakiegoś czasu chodziły ploteczki o tym, że zostałam wyznaczona na przyszłą kierowniczkę. Znalazłam pasujące zdjęcie z nadania złotego suwaka, napisaliśmy post i poszło to w świat! Nie sądziłam, że ten żart urośnie, aż do takich rozmiarów. Posypały się gratulacje, skrzynka prywatna zaczęła się zapełniać wiadomościami, a co jakiś czas dzwonił telefon z pytaniem, czy to prawda. Bawiliśmy się wyśmienicie. W żart włączyło się środowisko z Golubia-Dobrzyń, które ogłosiło, że będzie nowym miejscem działania Grzegorza. Poprosiłam też Karolinę Polińską z referatu, aby przesłała mi zdjęcie swojego munduru ze złotym sznurem i wysyłałam je w odpowiedzi na pytania moich znajomych, czy to żart. Nasz post przekonał tak dużą liczbę osób, że na drugi dzień postanowiliśmy napisać kolejny ze sprostowaniem. Gdy na Watrze już naprawdę przejęłam referat, to znalazło się kilka osób, które dopiero po kilku tygodniach uwierzyły, że to nie jest kolejny żart referatu.
Co wyróżnia wasz referat wędrowniczy na tle innych? Czy w ogóle macie w planach uczynić go w jakiś sposób wyjątkowym, rozpoznawalnym na tle innych?
Może nie będzie to zbyt skromne, ale uważam, że Pierwsza Iskra już jest rozpoznawalna i wyjątkowa. Myślę, że nasze działania i propozycje, które pojawiały się w ostatnich latach, a także duży odzew środowisk sprawił, że staliśmy się jednym z bardziej rozpoznawalnych referatów. Jako jedni z pierwszych zaczęliśmy działać z propozycjami, a Wędrownicza Odznaka Chorągwi Białostockiej doczekała się swoich odpowiedników w innych referatach. Co do rozpoznawania, to widząc grupę ludzi ubranych na czarno z dodatkiem żółtych elementów, zapewne usłyszymy: to znów ta Białostocka. Nie da się ukryć – jesteśmy gadżeciarzami i dobrze nam z tym.
Jaka przestrzeń życia prywatnego może pomóc lub pomaga w kierowaniu referatem? Może to jakieś umiejętności nabyte w pracy, nietypowe hobby, które można przełożyć na działanie, czy coś zupełnie innego?
Mówi się, że wędrownicy to duże zuchy, więc moi znajomi żartują, że to pewnie moje wykształcenie pedagogiczne jest magicznym kluczem do wędrownictwa.
Wydaje mi się, że taką największą pomocą są po prostu bliscy mi ludzie, którzy mnie motywują, gdy już mam dosyć, podpowiedzą, gdy nie wiem, co robić i wspierają na każdym kroku. Tak naprawdę przez ostatnie lata, to referat mnie napędzał. Właśnie wśród tych ludzi i współpracy z nimi przeszłam pewną metamorfozę. Z cichej, szarej myszki, która boi się odezwać, stałam się zdecydowaną osobą, która potrafi wyrazić swoje zdanie i się go trzymać. Nieświadomie referat tak kierował moim rozwojem, że wydobył ze mnie dużo cech, bez których stałabym w miejscu, a może nawet bym się cofała.
Pamiętajcie, aby rozmawiać i wyjaśniać wszystko na bieżąco
Czy emocje już opadły po tegorocznej Watrze? Jakie wnioski wyciągniesz z niej na przyszłość?
Przyznam, że z radością oddawałam wszystkie pliki i maile watrowe. Przez czas przygotowań do Watry znienawidziłam odgłos przychodzącej wiadomości na Outlooku. Watra była pełna najróżniejszych emocji, które udzielały się każdemu z nas. Było to wydarzenie na dużą skalę i każdy chciał, aby wyszło jak najlepiej. Wnioski? Jednym słowem: komunikacja. Niezależnie od tego, z jakiego poziomu pracujecie, pamiętajcie, aby rozmawiać i wyjaśniać wszystko na bieżąco. Szczera rozmowa z pewnością rozwiąże więcej problemów, niż wam się wydaje.
Jaki dżem jest twoim ulubionym? Jako miłośniczka czerwonych dżemów, muszę zadać to pytanie.
Ostatnimi czasy jestem fanką borówek i malin więc, jak pytasz o dżemy to wskazuje właśnie te smaki.
Dziękuję pięknie za rozmowę.
Ja również bardzo dziękuję.
Przeczytaj też:
Julia Gierasimiuk - instruktorka szukająca miejsca, gdzie jeszcze jej nie ma, a gdzie mogłaby być. Studentka polonistyki zafascynowana mnóstwem rzeczy, ale zbyt podekscytowana nimi, by zdecydować się na tylko jedno. Lubi tylko czerwone dżemy.