Robię muzykę
Zastanawialiście się kiedyś, co znaczą te wymowne dwa słowa? Jeśli nie, to macie niepowtarzalną szansę na poznanie muzycznej drogi Olgi Meder.
Akademiczka, gitarzystka, pisarka tekstów i wokalistka. Niedawno wydała wraz z zespołem minialbum, zwany w muzycznym świecie EPką. W tym krótkim wywiadzie mamy ogromną przyjemność poznać jej drogę, zainspirować się i zobaczyć, że w tworzeniu muzyki nie może przeszkodzić bycie nieoficjalnym lub… właśnie Domownikiem. Tak więc – wszystkie reflektory na Olgę Meder!
Jak przedstawiłabyś samą siebie w maksymalnie trzech zdaniach?
Jestem studentką inżynierii akustycznej, harcerką i muzykiem. Paradoksalnie niecałe metr sześćdziesiąt w kapeluszu i głowa w chmurach. W wolnych chwilach siedzę w radiu i biegam na koncerty.
Jak właściwie wyglądała Twoja muzyczna droga? Czy od dziecka czułaś „to coś”?
Moja muzyczna droga zaczęła się od lekcji gry na pianinie w wieku 8 lat. Później doszła gitara basowa. Grałam na basie w kilku zespołach szkolnych i ze znajomymi. Śpiewanie i pisanie swoich tekstów pojawiło się dopiero na studiach i rozwinęło podczas pandemii. Solowy album „Domownicy” nagrałam w warunkach domowych (stąd nazwa), wszystkie ścieżki po kolei. Samo pisanie albumu zajęło mi ok. 3 miesięcy. Jednak nagrywki, poprawki itd. trwały następny rok. Zwieńczeniem był koncert premierowy na który zaprosiłam do współpracy muzyków – i tak już zostało.
Kontynuując temat muzyki, z jakiego osiągnięcia jesteś najbardziej dumna? Dlaczego?
Największym osiągnięciem był występ na Cieszanowie (Cieszanów Rock Festiwal – przyp. red.), jednak najbardziej dumna jestem z koncertu premierowego debiutanckiej płyty. Pierwszy raz podjęłam się organizacji muzycznego wydarzenia na większą skalę niż przypuszczałam. Wraz z chłopakami (teraz „Domownikami”) mieliśmy chyba ok. 10 prób i rozpisywaliśmy aranżacje, które kompletnie różnią się od tych nagranych na płycie. Chcieliśmy zrobić coś profesjonalnie, nie będąc jeszcze profesjonalistami. Do teraz mam wrażenie, że nie wszystko do mnie dotarło i te emocje, które pojawiły się na scenie, widząc mnóstwo osób, były po prostu nie do podrobienia.
fot. Tomasz Bąk/Multi Art Festiwal 2022
Co było najtrudniejszego w wydaniu EPki?
Cierpliwość. Podczas wyjazdu na Śląsk wszyscy byliśmy zmotywowani i zorganizowani. Przy nagraniach każdy z nas dał całego siebie i pomimo braku snu i zmęczenia, problemów technicznych, beznadziejnej pogody i w sumie braku wynagrodzenia, wszyscy zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Dla mnie najtrudniejsze było czekanie. Chciałam zobaczyć efekty jak najszybciej, ale na porządne rzeczy trzeba poczekać. Zaangażowanych było mnóstwo osób i ta zależność od innych mnie irytowała, ale byłam wdzięczna, że nie muszę wszystkiego robić sama. Nauczyłam się walki z moją niecierpliwością i oddania niektórych rzeczy innym.
W przyszłym roku gracie na głównej scenie festiwalu w Cieszanowie. Pamiętasz swoją pierwszą reakcję na tę wiadomość?
Tak, pamiętam. Historia jest o tyle ciekawa, że około północy dostaliśmy strzępek niejasnych informacji. Wyniki przeglądu kapel ogłosili po wszystkich koncertach, jednak nie mieliśmy możliwości ich usłyszeć na żywo, a media milczały. Dostałam jedną, prywatną wiadomość od dziennikarki pod tytułem: Gratulacje! I nic. Czekaliśmy do następnego dnia na jakiekolwiek potwierdzenie. Siedzenie jak na szpilach i totalna dezinformacja. Nagle potwierdzili wybory i okazało się, że jury nas wybrało, żebyśmy za rok zagrali na scenie głównej. Nie dowierzałam, na łączach z zespołem siedzieliśmy wszyscy jak wryci i przyszła dziwna ulga. Dopiero po chwili pojawił się płacz, a później wielka duma.
Jak wyglądają Wasze przygotowania do koncertów i festiwalu?
O, to jest dobre pytanie. Nasz zespół jest z całej Polski, więc nie mamy możliwości spotykać się cyklicznie. Zazwyczaj wynajmujemy salkę prób dzień przed koncertem, w miejscowości, w której gramy. Jeśli mamy jakieś zawirowania zespołowe, to przygotowujemy się wcześniej i w mniejszych grupach. Mamy niepisaną tradycję, że zawsze dodaję jakiś nowy utwór lub zmieniam wstęp i mówię o tym dopiero na próbie generalnej. Zespół w takich momentach ma ochotę mnie zabić, ale dzięki temu stresujemy się mniej innymi utworami. Także sami siebie zaskakujemy przed koncertem (zdarza się, że w trakcie też). Żałuję, że nie mamy możliwości pracować systematycznie, jednak jestem dumna z zespołu, że potrafią szybko dostosować się do warunków i improwizacji.
Częścią Twojego życia jest także bycie akademiczką w ZHP. Czy Twoja harcerska ścieżka w jakiś sposób krzyżuje się z muzyką? Czy może umiejętności nabyte w ZHP pomagają Ci teraz rozwijać się artystycznie?
Zdecydowanie. Akademictwo otworzyło mi zupełnie nowe możliwości i znajomości. Jeśli spotyka się w jednym miejscu grupa aktywnych studentów z różnych środowisk i kierunków, to jest duże prawdopodobieństwo, że trafi się na osoby, które podzielają twoje zainteresowanie. Tam poznałam moją menadżerkę, zostałam wciągnięta do radiowego świata przez akademika. To akademicy zorganizowali mi koncert na Watrze Wędrowniczej, a jedna z akademiczek pojawia się nawet na EP. Świat muzyczny i harcerski ciągle się przeplatają, a znajomości wyniesione z ZHP to największa moc na świecie.
fot. Natalia Ławska/koncert premierowy 2022
Jaką radę dałabyś sobie sprzed kilku lat, jeszcze nie wiedząc, jak daleko uda Ci się zajść?
Hmm, chyba powiedziałabym młodszej Oldze, żeby nie stresowała się tym tak bardzo i jeśli myśli, że to jest dużo, to niech poczeka jeszcze chwilę, bo świat zafunduje jej niesamowitą przygodę.
A jaką radę dałabyś innym osobom, które chcą rozpocząć swoją przygodę z tworzeniem muzyki?
Robienie muzyki w domu staje się standardem, więc nie ma co szukać wymówek, tylko usiąść i zacząć robić. Nie trzeba mieć wybitnych umiejętności, nie trzeba nawet grać na instrumencie. Byle być w zgodzie z samym sobą i powoli budować, uczyć się i przede wszystkim bawić muzyką, tak dla siebie, po prostu. A kto wie, może kiedyś będą z tego stadiony?
Przeczytaj też:
Zuzanna Gaweł - drużynowa 59 Wodnej Drużyny Harcerskiej z Hufca ZHP Rzeszów. Działa przy promocji i uwielbia copywriting. Prywatnie trenuje siatkówkę, gra na gitarze, czyta dużo książek i kocha wszystkie pieski, a szczególnie własnego.