Baśń o tym, co niespisane

Archiwum / Ewa Sidor / 30.06.2012

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma górami, „Za-ścianą”, wśród poczciwych ludzi mieszkała sobie dziewczynka o imieniu dorSi. Wiodła spokojne życie, aż pewnego dnia zdarzyła się rzecz niebywała…

Podczas codziennych zajęć, jak mycie samochodu czy cerowanie skarpet, jej oczom ukazała się wróżka. Mam na imię Emisia, powiedziała. Czy chciałabyś przeżyć wielką przygodę, poznać wspaniałych ludzi i dotrzeć na szczyt Wielkiej Góry? DorSi pomyślała, że to może być świetna okazja na wyrwanie się ze swojego „Zaścianka”. A jak to zrobić? zapytała wróżkę. Musisz mieć oczy i uszy szeroko otwarte, słuchać ciszy wśród ciszy lasu, a wtedy patrząc w swą przyszłość, odnajdziesz własną ścieżkę na szczyt Wielkiej Góry. Mała dorSi nie potrzebowała wiele czasu. Pomyślała, że nie ma co zastygać  w wygodnym, osiadłym życiu, toczącym się zbyt wolno. Spakowała mały tobołek i wyruszyła na nieznane szlaki.

Pierwszą osobą poznaną na szlaku, był stary mędrzec Sucharem zwany. Witaj nieznajomy skłoniła się dorSi. Czy możesz mi powiedzieć, co należy zrobić, by dotrzeć na szczyt Wielkiej Góry? Mędrzec zamyślił się i po chwili powiedział Jedyny sposób, to odnaleźć przyjaciół i wraz z nimi zdobyć szczyt niezdobyty, odkryć ląd nieodkryty lub spisać traktat niespisany. To powiedziawszy mędrzec wsparł się na swej spróchniałej lasce i odszedł w dal. Co to znaczy? zastanawiała się dorSi. Myślała o tym wędrując w zimie, w lecie, na wsi, w mieście. Na swej drodze spotykała wielu innych wędrowców, najczęściej tropicieli. A ci, najczęściej tropili miejsca, gdzie mogli być pożyteczni. Byli wśród nich ludzie, zwierzęta, a czasami postacie, które nie wydawały się dorSi zbyt realne… Każdy z nich był inny, ale każdy bardzo wyjątkowy. Spotkała Włóczykija Ryszarda, Wiosennego Filipa, Pandę Monikę, zadziornego Łukaszka, Giganta Arkadiusza, Lemura Juliana i wielu, wielu innych. Niezależnie czym się zajmowali, byli specjalistami w tropieniu oraz specjalistami w wędrowaniu. Właśnie wraz z tymi wędrowcami-tropicielami, dorSi przemierzała wielką krainę, by zdobytym w wędrówce doświadczeniem dzielić się z innymi wędrowcami. Robiła to, co parę lat temu zaproponowała jej wróżka Emisia – poznała wspaniałych… nie tylko ludzi. Niezależnie jednak od tego, nadal nie znała odpowiedzi na pytanie Co mędrzec miał na myśli mówiąc: zdobądź szczyt niezdobyty, odkryj ląd nieodkryty lub spisz traktat niespisany?

Po 4 latach wędrówki, trafiła do niezwykłego hrabstwa. Wszyscy jego mieszkańcy stale czuwali. Czuwali we śnie, czuwali na jawie, czuwali w pracy i czuwali w swych domach… Czuwali, bo tak im przykazał ich pan – Hrabia Grzegorz. Gdy wraz z Włóczykijem Ryszardem stanęli przed jego obliczem, po plecach przebiegł ją zimny dreszcz. Oczy hrabiego świdrowały to jej oblicze, to oblicze włóczykija. DorSi zastanawiała się, czy ten człowiek może jej pomóc z zdobyciu szczytu Wielkiej Góry… i gdy w końcu miała zebrać się w sobie i wydusić pierwsze słowo, jej towarzysz Ryszard zrobił krok w kierunku hrabiego. Na ten gest oczy hrabiego Grzegorza złagodniały, oblicze się rozjaśniło, a uśmiech zagościł na twarzy obnażając śnieżnobiałe siekacze. Rzucili się sobie w objęcia, klepali się po plecach i śmiali jeden przez drugiego. Wtem wzrok hrabiego padł ponownie na dorSi. To moja przyjaciółka powiedział Włóczykij Ryszard. Wiele lat temu mędrzec Suchar dał jej wskazówkę, jak dotrzeć na szczyt Wielkiej Góry. I tutaj opowiedział historię, którą już znamy z wcześniejszych wersów tej baśni. Gdy skończył, hrabia zadumał się i przez chwilę wyglądał jak mędrzec szukając odpowiedzi na pytanie dorSi sprzed wielu lat. Nie powiem Ci, jak dotrzeć na szczyt, powiedział po chwili do dziewczynki. Ale z pomocą tego tu włóczykija możesz spisać „Traktat niespisany – mądrość wędrowców, dla innych wędrowców”. Dzieło to, zbliży Was do nieosiągniętego szczytu. Dzięki niemu Wasza mądrość przetrwa wieki. Ja – Hrabia Grzegorz, jestem gotów Was wesprzeć zwojami pergaminu, litrami atramentu i świętym spokojem, byście mogli poświęcić się temu zadaniu.

I tak mała dorSi i włóczykij Ryszard rozpoczęli pracę nad niespisanym traktatem dla wędrowców. Wiele dni i miesięcy pisali, pisali i pisali. Gdy nie czuli się na siłach, by udźwignąć sami ciężar zadania, zapraszali do współpracy przyjaciół z wędrowniczego szlaku. I tu znów przyszli im z pomocą panda Monika, wiosenny Filip, Gigant Arkadiusz, zadziorny Łukasz, czy lemur Julian. Wszyscy pisali, pisali i pisali… Gdy traktat był prawie skończony dorSi usiadła z włóczykijem przy herbacie. Sącząc aromatyczny napar, dyskutowali, co jeszcze można by napisać, by traktat był jeszcze lepszy? Wielokrotne czytanie rozdziałów spowodowało przemęczenie i znużenie. Hrabia Grzegorz coraz bardziej się o nich martwił, aż w końcu powiedział: Przyjaciele, traktat w tej chwili nie może być lepszy. Dołożyliście wszelkich starań, by każdy wędrowiec czytając jego stronice dowiedział się, jak wędrować ku szczytom Wielkiej Góry. Zakończcie swe prace i odpocznijcie w łagodnych objęciach hamaków i legowisk. Odnajdziecie je wśród przyjaciół, na tropie kolejnej przygody.

I tak się też stało, dorSi, włóczykij Ryszard i ich przyjaciele skończyli pracę nad traktatem. Rozkoszowali się myślą, że zbliżyli się do nieosiągniętego. Nikomu, od wielu lat nie udało się tego spisać. I tylko czasami ich wzrok dorSi i Ryszarda spotykał się i przywoływał wspomnienie rozmowy przy herbacie Co można by napisać więcej, mądrzej, lepiej…?

Niewiele czasu minęło, a w życiu małej dorSi ponownie pojawiła się wróżka Emisia. Osiągnęłaś więcej, niż sobie wymarzyłaś, powiedziała. Masz wielu przyjaciół. Z nimi, na wędrowniczym szlaku przeżyłaś wiele przygód. Traktat spisany z włóczykijem, jest niczym biały kruk wśród dzieł dla wędrowców. Może to czas, by pochylić się nad nim ponownie? Z czystej ciekawości dorSi sięgnęła po traktat. Czytając go po wielu miesiącach, nie mogła oderwać się od jego stronic. Gdy skończyła go czytać, była zawiedziona, że nie ma w nim opisanych jeszcze wielu wspomnień, wątków i przygód. Dopiszmy parę stronic do traktatu… zaproponowała w liście do włóczykija Ryszarda. Wiesz, że to będzie niemała sztuka? zapytał w odpowiedzi. Wiem pomyślała…

Dziś mała dorSi siedzi nad ostatnimi poprawkami do drugiego wydania traktatu. Już dziś, cieszy się na spotkanie z przyjaciółmi: włóczykijem, pandą, lemurem, gigantem i innymi wędrowcami. Postanowili tłumnie spotkać się w Borach podczas jubileuszowego święta wszystkich wędrowców. Wtedy, przy niezwykłym ogniu będą mieli okazję porozmawiać z młodymi wędrowcami-tropicielami. Wtedy do ich rąk, podczas wielkiej narady, trafi drugie wydanie dzieła. Mała dorSi ma nadzieję, że wszyscy spotkani tam wędrowcy powiedzą jej, czego brakuje w traktacie i będzie mogła wrócić w zacisze „Za-ścianka”, by po raz trzeci pisać stronice tego, co niespisane… Przy okazji może uda się odkryć to, co nieodkryte, zdobyć to, co nie zdobyte… Byle ku szczytom Wielkiej Góry.

Ewa Sidor - kierownik wydziału Wędrowniczego GK ZHP, ZOKK, ZOKP. Obszary jej pracy instruktorskiej związane są z wędrownictwem i pracą z kadrą – jest: drużynową 72 WDW Bagno (Hufiec Warszawa Praga Północ im. Wigierczyków), członkinią Komisji Programowej Rady Naczelnej ZHP, instruktorem CSI ds. kształcenia metodycznego. Poza harcerstwem pracuje jako wychowawca przedszkolny i rytmiczka, oraz zajmuje się Edukacją Seksualną.