Cztery bardzo różne bohaterki

Na Tropie Kultury / Maria Korcz / 18.10.2020

Dawno nie było czasu tak sprzyjającego oglądaniu filmów i seriali. Zarówno warunki pogodowe, jak i te związane z pandemią nie zachęcają do opuszczania ciepłego domu.

Jesienne polecenia serialowe to już mała tradycja w Na Tropie. Jak wszyscy lubimy trochę oderwać się od rzeczywistości, która jesienią może być dość ponura, i przenieść się w serialowy i filmowy świat niezwykłych kolorów, wyjątkowej muzyki i nietuzinkowych bohaterów. Choć tym razem lepiej byłoby napisać „nietuzinkowych bohaterek”.

Wszystkie główne postacie to kobiety

Tak się złożyło, że w tegorocznym jesiennym przeglądzie filmów i seriali, wszystkie główne postacie to kobiety. Każda pochodzi z zupełnie innego świata, od cukierkowego Paryża przez duńskie miasteczko, amerykańską metropolię aż po mglisty Londyn. Każda opowieść tworzy inny klimat i przenosi nas w całkiem inny świat. Tylko do nas należy wybór, jakiej historii chcemy stać się częścią.

Szefowa (2017)

Osobowość głównej bohaterki, jest nieoczywista, momentami nawet irytująca, ale to nadaje serialowi tempo i charakter

Oryginalny tytuł serialu „Szefowa” to „Girlboss”. Oba tytuły jednak nie do końca pasują do opowiedzianej w 13 odcinkach historii młodej amerykanki. Wciąż przechodzi ona fazę młodzieńczego buntu, a jej osiągnięcia są zazwyczaj przypadkiem lub efektem wątpliwych moralnie działań. Choć to akurat jest zaletą serialu. Osobowość Sophie, głównej bohaterki, jest nieoczywista, momentami nawet irytująca, ale to ona nadaje serialowi tempo i unikalny charakter. Zdarza się, że ponosi sromotne porażki, popełnia niemądre błędy albo przedwcześnie cieszy się z sukcesów. To sprawia, że jest wiarygodna a rozwój wydarzeń nieoczywisty, co – szczególnie dla doświadczonych widzów – będzie sporą zaletą.

Wspomniany już bunt Sophie polega na tym, że za wszelką cenę chce ona żyć samodzielnie, bez pomocy rodziny. To wymaga jednak funduszy, a o te niełatwo młodej dziewczynie bez wykształcenia. Ratuje ją przypadek i pasja do ubrań. Od kiedy główna bohaterka odkrywa, że dzięki swoim zdolnością krawieckim może zarabiać pieniądze, razem z życiowymi potyczkami bohaterki, to ten wątek staje wiodący. Nie należy jednak spodziewać się po Sophie luksusów, próżno w jej garderobie szukać Diora czy Chanel, wszystko za to jest w stylu vintage.

Oprócz starych ubrań i dziwacznej bohaterki serialowi uroku dodaje fakt, że jego akcja dzieje się w latach dwutysięcznych. Inaczej wyglądał wtedy internet, nieco inne były zwyczaje i nieco inaczej się ubierano. Wszystko jest o tyle ciekawe, że cała historia jest oparta na biografii „#GIRLBOSS” Sophii Amoruso. Modowa marka „Nasty Gal” stworzona przez nią i odtworzona później w serialu istnieje do dziś.

Rita (2012)

W przeciwieństwie do „Szefowej” Rita to serial o dojrzałej kobiecie. Mierzy się ona z wyzwaniami stawianymi przez szkołę, w której uczy oraz przez skomplikowane życie osobiste. Przy okazji obserwowania losów głównej bohaterki poznajemy duńską kulturę i szkołę. Z odcinka na odcinek coraz bardziej dostrzegałam, ile interesujących i wartościowych treści można wyczytać z historii Rity i bohaterów, z którymi krzyżują się jej losy.

Myśląc o oświacie w Danii, wyobrażamy sobie nowoczesne szkoły z nowoczesnym podejściem i systemem nauczania. Większość serialu rozgrywa się w klasach lub na korytarzach, dzięki czemu możemy przyjrzeć się temu, jaka faktycznie jest ta szkoła. A nie jest ona bez wad. Choć rzecz jasna, to tylko serialowy obraz, który mógł być zniekształcony, przekonujące jest jednak to, że bohaterowie i placówki szkolne przedstawiane są w realistyczny sposób.

W serialu poruszane są problemy braku funduszy, wykluczonych uczniów, toksycznych rodziców, nietolerancji dla różnorodności i luk w systemie edukacji. Rita wszystkiemu temu próbuje stawić czoła. Ale sprawy nie ułatwiają jej prywatne problemy, które mieszają się z tymi zawodowymi.

Możliwość przyjrzenia się duńskiemu życiu jest jedną z zalet serialu

To nie jest typ serialu, który przenosi nas w bajkową krainę, ale jednak w inną rzeczywistość. Taką, w której bohaterowie są bardzo różnorodni oraz domy i zwyczaje są inne od tych, do których przywykliśmy. Możliwość przyjrzenia się duńskiemu życiu jest jedną z zalet serialu. Drugą natomiast jest to, że każdy odcinek jest lekcją wychowania. Rita przygląda się osobiście przypadkom swoich uczniów, podejmuje dialog z ich rodzicami, a czasem próbuje działań na własną rękę. Zawsze jednak liczy się przede wszystkim dobro dziecka.

To, co sprawiło, że obejrzałam w przeciągu kilku tygodni wszystkie sezony serialu jest to, że każdy odcinek jest – dosłownie i w przenośni – jakąś lekcją. Po pierwsze lekcją o duńskiej rzeczywistości, a po drugie lekcją pedagogicznego postępowania, która – dla instruktorów pracujących z młodzieżą – może być sporą dawką inspiracji.

Enola Holmes (2020)

„Enola Holmes” to najbardziej familijna pozycja w tym zestawieniu. To szczególnie ważna informacja dla fanów jej brata – Sherlocka Holmesa – tym razem ustępującego pozycji na rzecz młodszej siostry. Jeśli więc przywykliśmy do Sherlocka w głównej roli, tu wszystko jest odwrócone do góry nogami. Młodsza widownia będzie mogła wkroczyć w świat tajemnic i zagadek, a starsza przyjrzeć się temu, jak Enola idzie w ślady swojego znanego starszego brata.

W główną rolę wciela się Millie Bobby Brown –  szesnastoletnia Brytyjka, która karierę aktorską zaczęła w wieku 9 lat. Millie, grając Enolę, miała dokładnie tyle samo lat, ile odtwarzana przez nią bohaterka.

Dzieciństwo Enoli wygląda nieco dziwacznie, ale to tylko kawałek historii. Późniejszy rozwój wydarzeń zmusza nastoletnią dziewczynę do wykorzystania zdobywanych przez lata umiejętności w celu przeprowadzenia własnego, momentami przerywanego w brutalny sposób, śledztwa. Zadanie dodatkowo utrudnia to, że musi przechytrzyć własnego brata znanego z doskonałej dedukcji.

Emily w Paryżu (2020)

Gdyby spojrzeć na proponowane dziś tytuły chronologicznie, ten jest najnowszy i chyba także najbardziej kontrowersyjny. Na razie opublikowano pierwszy sezon „Emily w Paryżu”, ale sądząc po momencie urwania akcji, możemy spodziewać się kolejnych. Po „Elonie Holmes” to druga najbardziej bajkowa pozycja w tym zestawieniu, choć serial zupełnie nie jest bajką. Intensywny kolory, piękne widoki, przerysowany paryski klimat, urocza i zawsze umiejąca wykaraskać się z każdego trudu bohaterka, wielka moda i spora dawka miłości tworzą cukierkowo-bajkową mieszankę.

Serial krytykowany jest za oderwanie od rzeczywistości i stereotypy o Francuzach

Istnieje grupa widzów, która krytykuje serial za jego oderwanie od rzeczywistości i nadmierną liczbę stereotypów o Francuzach. Pierwszy zarzut można z łatwością wybronić, bo zapewne słodkość serialu była jego zamysłem. Momentami jest to przytłaczające, ale można dzięki tej słodkości spojrzeć na świat przez różowe okulary.

Według autorów serialu Francuzi nie lubią Amerykanów, na potęgę popadają w romanse, dużo palą, mało pracują, a dużo poświęcają się przyjemnością, w tym przede wszystkim przesiadywaniu z kieliszkiem wina w dłoni w środku dnia w restauracjach z widokiem na wieżę Eiffla. Są oni zupełnie inni od samej Emily, która jest pracowitą i powściągliwą Amerykanką, pochodzącą z Chicago. Właśnie na tle różnic kulturowych toczą się dwa główne wątki – życie uczuciowe Emily i jej praca w agencji marketingowej, która współpracuje z największymi markami luksusowymi.

Podobnie jak w „Szewowej” mamy więc zagubioną dziewczynę zajmująca się modą. Jednak Sophie i Emily to zupełnie różne, sprzeczne osobowości. „Emily w Paryżu” ogląda się dużo łatwiej, odcinki są krótkie, a jej życie dużo mniej skomplikowane od życia głównej bohaterki „Szefowej”. Ważną różnicą jest też to, że w przeciwieństwie do Sophie, Emily wszystko się zawsze udaje. Niektórych to w tym serialu drażni, a innych zachęca do przeniesienia się w kolorowy świat miasta miłości, w którym problemy rozwiązuje się od ręki.

Przeczytaj też:

Maria Korcz - drużynowa 93 Poznańskiej Drużyny Wędrowniczej, komendantka jednego z poznańskich szczepów, studentka ekonomii, w Na Tropie szefowa działu Na Tropie Kultury.