Czy może być „za dużo”?

Kamila Smyczek / 10.04.2022

Służba to przecież nieodłączny element naszej harcerskiej tożsamości. Od zawsze uczymy (bo i nas tak uczono), że trzeba działać tam, gdzie widzimy potrzebę, a obecnie potrzeby są ogromne! To bardzo dużo. Może nawet dla kogoś za dużo.

Jeszcze nie zdążyliśmy się uporać z konsekwencjami pandemii, a na polsko-białoruskiej granicy tysiące ludzi, w tym dzieci wypychanych jest na tułaczkę w lesie, bez wody, jedzenia, w coraz gorszej kondycji fizycznej i psychicznej. Teraz przyszło nam mierzyć się z tym, że tuż za naszą granicą rozgrywa się dramat milionów ludzi, naszych sąsiadów. To bardzo dużo, może nawet dla kogoś za dużo.

Jednak, czy dla harcerza może być za dużo? Przecież mamy być zawsze gotowi/gotowe do działania!

Ogromną rolę w pomocy na rzecz osób uciekających z Ukrainy odgrywa ta niesiona w ramach powołanego w ZHP Zastępu Granica. To jest kawał świetnej i bardzo potrzebnej pracy. To niepodważalne! Ludzie pisząc posty o swoich doświadczeniach z granicy podkreślają, że osób na tzw. zmianach jest coraz mniej, a ona nadal jest potrzebna.

To ważne, żeby pisać o takich potrzebach oraz swoich doświadczeniach. Można jednak napotkać wiele komentarzy pod tymi postami. W niektórych komentarzach czytam, że zgłoszeń jest coraz mniej, bo przyzwyczajamy się do tej sytuacji albo że ludzie się nie zgłaszają, bo im się już nie chce pomagać. I tutaj niektórzy zaczynają obwiniać samego/samą siebie za to, że coś go/ją blokuje (czasem możemy nawet nie wiedzieć, co to jest).

Każde działanie jest ważne

Wyobraź sobie taką sytuację (być może się w takiej znajdujesz), że jesteś z tych, których nauczono, że harcerz jest zawsze gotów. Skoro działania na granicy są tak potrzebne, to czemu ty nie czujesz się gotów? Zadajesz sobie pytanie: co ze mną jest nie tak? Dlaczego inni mogli tam pojechać, a ja z jakichś powodów czuję, że nie jestem w stanie? Czy ja mogę nie być w stanie?

Dobry ratownik to bezpieczny ratownik!

Oczywiście, że możesz! Jedyne czego nie możesz, to bagatelizować tych wewnętrznych sygnałów. Dobry ratownik to bezpieczny ratownik! I przecież ty to wiesz, ale łatwiej to wiedzieć i mówić o tym, niż pogodzić się z tym, że akurat ja nie mogę.

Starasz się robić, co możesz w swojej miejscowości – działań jest sporo, ale są często na tu i teraz. Zatem starasz się wynajdować kolejne zadania, żeby jakkolwiek działać. Tylko cały czas towarzyszy ci pytanie, czy to nie za mało? Po każdej kolejnej akcji pomocy masz może przez chwilę poczucie dobrze wykonanego zadania, ale później czytasz, że najważniejsze są takie i takie działania.

Ponownie dopada cię poczucie, że to, co robisz, jest mniej wartościowe od tego, co robią inni, choćby dlatego, że jest na mniejszą skalę. I bijesz się z myślami, czy może jednak nie zrobić tego, o czym piszą ludzie – pojechać na granicę, przyjąć do domu gości z Ukrainy. I zaczynasz już planować te działania, już jedno kliknięcie dzieli cię od wysłania zgłoszenia, ale nagle paraliżuje cię jakaś wewnętrzna obawa, która może wynikać z różnych faktów (fizycznych, psychicznych, zdrowotnych, rodzinnych czy zawodowych ograniczeń). Wiedz, że masz do tego prawo!

Inni nie są tobą i nie wiedzą, z czym się teraz mierzysz

Musimy pamiętać, że każde działanie jest ważne! Jeśli czujesz, że robisz to, co możesz, bo akurat w takim momencie życia teraz jesteś, to wiedz, że robisz dobrze! Nie patrz na swoje działania przez pryzmat działań innych osób (choć te oczywiście warto doceniać) ani tym bardziej nie warunkuj poczucia wartości swoich czynów od tego, co przeczytasz. Inni nie są tobą i nie wiedzą, z czym się teraz mierzysz. Podobnie w drugą stronę. Nie jesteśmy innymi, więc nie wiemy, z czym się mogą borykać i dlaczego ktoś pewnych kroków nie podejmuje. Fakt, że nasze słowa, komentarze nie muszą odnosić się do kogoś bezpośrednio, nie oznacza, że nie mogą kogoś bezpośrednio zranić, czy przytłoczyć. Warto byśmy o tym pamiętali, zanim napiszemy cokolwiek i wyślemy to w świat.

To nie będzie sprint

Gdy innym skończą się siły – my harcerze nadal będziemy działać

Pamiętajmy też, że pomoc, jaka jest teraz potrzebna, będzie potrzebna jeszcze długo, choć może w zupełnie innym wymiarze. Jednak potrzebna będzie tak samo, jak ta teraz. Słyszałeś/aś pewnie, że to nie będzie sprint, tylko maraton, a może nawet nie maraton, ale sztafeta, w której musimy pamiętać o odpoczynku i przekazywaniu pałeczki dalej po to, by sił starczyło nam wszystkim jeszcze na długo. Szczególnie wtedy, gdy innym skończą się siły – my harcerze nadal będziemy działać – mam co do tego głębokie przekonanie.

W tym mądrym pomaganiu i dbaniu o własne bezpieczeństwo musimy się jednak wzajemnie wspierać, tak jak robi to niezastąpiony Zespół ds. Wsparcia Psychologicznego ZHP. Pamiętajmy jednak, że właśnie tego wzajemnego wsparcia powinniśmy udzielać sobie wzajemnie także (a właściwie szczególnie) w naszych środowiskach i na każdym szczeblu struktury Związku.

Nie podważam (w najmniejszym nawet stopniu) słuszności działań, jaka jest niesiona w ramach Zastępu Granica. To, co robili, robią i będą robić jego członkowie i członkinie budzi moje głębokie uznanie. Mam nadzieję, że jedni po przeczytaniu tego tekstu zrozumieją, że nie są osamotnieni/osamotnione w swoich obawach. Albo zastanowią się, czy nie wypowiadali słów (nawet nieświadomie), które mogą podważać słuszność i wartość innego rodzaju działań. Niezależnie od miejsca służby jest ona równie ważna.

 

Przeczytaj też:

Kamila Smyczek - harcmistrzyni działająca w Zespole ds. Służby w ZHP oraz w Zespole ds. SWA. Swoje zaangażowanie na poziomie centralnym łączy z prowadzeniem drużyny starszoharcerskiej w Hufcu Łódź-Widzew.