Harcomix – czyli o ludziach niezastąpionych
Z pewnością wielu z was kojarzy Thermomix – wielofunkcyjnego robota kuchennego, co to ziemniaki obierze, zupę ugotuje a nawet ciasto na chleb wyrobi. Podobno jak już kupisz, to stanie się niezastąpiony. A wiesz, że istnieją harcerskie thermomixy?
Ostatnio poruszałam temat sposobu przekazywania funkcji, a konkretniej wychowywania następcy. Zdarza się jednak, że proces ten nie następuje. Dlaczego tak jest? Wpierw przyjrzyjmy się tym, którzy po części powinni wziąć za to odpowiedzialność.
Harcomix, czyli wielofunkcyjny omnibus instruktorski
Sznurów masz tyle, że mógłbyś pleść z nich warkocze
Wyobraź sobie, że jesteś młodym, ambitnym drużynowym lub przybocznym. Umiesz zrobić prostą grafikę, lubisz planować i przygotowywać program, nie straszna ci praca z młotkiem w ręku. Jesteś jeszcze w liceum albo już na studiach – masz sporo wolnego czasu, więc chętnie angażujesz się w nowe, zajmujące inicjatywy. Sznurów masz tyle, że mógłbyś pleść z nich warkocze. Po kilku miesiącach okazuje się jednak, że znajomi spoza harcerstwa nie mogą się doprosić ciebie o spotkanie, zawalasz egzamin, a na zmianie w pracy ledwo stoisz, bo cały poprzedni wieczór spędziłeś na planowaniu propozycji programowej dla hufca. Brzmi znajomo?
Niestety, wciąż mamy problem z zarządzaniem sobą w czasie, choć nauka tych umiejętności to jeden z priorytetów wychowania w ZHP (wystarczy chociażby spojrzeć na istniejące i podyktowane jej sprawności, czy jeden z wymogów próby przewodnikowskiej). W szczególności jeśli jesteśmy ambitni, a większość przyjaciół i znajomych znamy z harcerstwa, istnieje niebezpieczna możliwość, że zatracimy się w ilości naszych zajęć. Organizm prędzej czy później nie wytrzyma, a nie da się robić wielu rzeczy bardzo dobrze. Jak to mówią – nie da się być jednocześnie na dwóch weselach.
Równie dużym problemem jest sytuacja, w której objęliśmy naszą funkcję samodzielnie np. jesteśmy zastępcą komendanta hufca ds. pracy z kadrą, a Zespół Kadry Kształcącej jeszcze nie funkcjonuje. Nawet jeżeli pojawią się chętne osoby, być może nie będziemy chcieli oddać im większych obowiązków, będąc przyzwyczajonym do tego, że pracuje się samotnie. Jaki tego efekt? My wciąż będziemy sami, oni zaś odejdą zniechęceni, pozbawieni pola służby i popisu.
Wolne elektrony, czyli jak znaleźć dla nich orbitę służby
Bardzo częstą sytuacją jest były już drużynowy lub przyboczny, w stopniu przewodnika, który zakończył już bezpośrednią pracę wychowawczą. Wciąż chce działać, coś porobić, ale nie do końca wie, w czym byłby dobry. Jeżeli wyłapiemy takiego wolnego elektrona, jest to nasza szansa do znalezienia następcy, a w przypadku kilku takich osób, do zbudowania całego zespołu. Kapituły stopni, zespoły promocji, kadry kształcącej, czy komisje historyczne – pól do służby jest wiele. Jeśli nasz kandydat nie jest zdecydowany na żaden z zespołów, być może jego możliwości pozwoli odkryć próba instruktorska.
A co w sytuacji gdy nasz wolny elektron wyjechał np. na studia do innego miasta? Wbrew pozorom, nie jest to sytuacja bez wyjścia. Pandemia nauczyła nas, że wiele rzeczy jesteśmy w stanie zrobić zdalnie. Jeżeli jest duża chęć w naszym kandydacie, można zlecić mu zadania, które będzie w stanie wykonać, a jednocześnie nie będą mu zajmować zbyt wiele czasu. Tym samym pozostanie członkiem zespołu, a nas odrobinę odciąży. Da nam to dużo szersze możliwości, niż gdybyśmy robili wszystko sami.
Pamiętajmy też o jednym – członkami zespołów hufcowych nie muszą być instruktorzy. Znasz wędrowników, którzy osiągnęli już wiek 21 lat, a nie są instruktorami? Zaproponuj im pole służby. W moim hufcu spora część takich właśnie osób działa w referacie kwatermistrzowskim, który zajmuje się opieką nad bazą obozową. W obszarze komunikacji i promocji, gospodarki finansowej oraz majątkowej istnieją ponadto miana kadry wspierającej. Może to dobry pomysł, aby zachęcić starszyznę do pomocy?
Nawet Thermomix ma swoich pomocników
Nie da się być samodzielnym Harcomixem
Nawiązując trochę do przykładu o robocie kuchennym, nawet on ma swoich pomocników. Ma wgraną książkę kucharską, wymienne łyżki, łopatki itd., a niedawno powstał nawet tzw. Thermomix Friend – jego mniejsza wersja do pomocy przy potrawach, z którymi nie radzi sobie podstawowy model. Najważniejszym jednak składnikiem gotowania z Thermomixem wciąż pozostaje człowiek (ktoś musi donosić inne składniki). Skoro nawet taki robot potrzebuje drużyny, to chyba znak, że nie da się być samodzielnym Harcomixem. Podziel się więc pracą z innymi, by razem stworzyć idealne danie.
Przeczytaj też:
Marta Włodarczyk-Rybacka - nauczycielka historii, archiwistka, bibliotekarka. W Hufcu ZHP Poznań – Wilda jest przewodniczącą Komisji Historycznej, ponadto działa w wielu komisjach zajmujących się pracą z bohaterem. Fanatyczka tego tematu. W wolnym czasie dusza artystyczna i książkoholiczka. Niepoprawna idealistka.