Najtrudniejszy pierwszy krok

Na Tropie Środowisk / Patrycja Kiryluk / 23.09.2021

Jestem po pierwszym Zlocie Wędrowników Chorągwi Warmińsko-Mazurskiej. Skończył się on prawie 2 tygodnie temu (12 września). Czy było warto?

Siadam przed klawiaturą komputera kilka godzin po zakończeniu zlotu, w niedzielny wieczór. Jeszcze rano patrzyłam na twarze ponad trzydziestu wędrowniczek i wędrowników z ośmiu hufców chorągwi. Widziałam zmęczenie i radość mojego zespołu – komendy zlotu. Jeden z moich instruktorskich znajomych zwykł kiedyś żartować, że ta Warmińsko-Mazurska to taka wędrownicza pustynia. Czy rzeczywiście?

Kulisy

Jest ciepły, wiosenny dzień tego roku. Jestem trochę znudzona i zmęczona rutyną zdalnych studiów doktoranckich. Moje myśli uciekają ku harcerstwu: Co jeszcze ciekawego mogłabym zrobić? Jakie wyzwanie podjąć? Do głowy przychodzi mi pomysł: zorganizuję zlot wędrowników chorągwi! Brzmi super, prawda? Równolegle pojawiła się jednak inna myśl: mam trochę doświadczenia, nie znam jednak wielu instruktorów z chorągwi. Jak zbuduję zespół? Popytałam znajomych, polecili mi kilka nazwisk. Dwóch z trzech osób nigdy wcześniej nie widziałam, nawet o nich nie słyszałam. Na szczęście zaufali mi w ciemno, dając spory kredyt zaufania. Jak nam poszło?

Operacja 1001 Frombork

Program zlotu zdecydowaliśmy się częściowo oprzeć na historii Operacji 1001 Frombork. Była to harcerska akcja odbudowy Fromborka, który po II wojnie światowej praktycznie nie istniał. Działania te odbyły się na przełomie lat 60. i 70. XX wieku i wzięło w nich udział ponad 30 tysięcy członków ZHP. W sobotni wieczór odwiedził nas Honorowy Obywatel Fromborka, phm. Jacek Iwulski, instruktor hufca Braniewo, który był fotografem podczas Operacji. Opowiedział nam o tym, jak wyglądała codzienność harcerzy, gdzie szukać śladów ich działalności. Spotkanie było żywą lekcją historii, niezwykle ciekawą i potrzebną. Poznaliśmy działalność ludzi, z których warto czerpać wzorce. Wspomnieniami, jakie usłyszeliśmy, warto się dzielić, aby wychowywać świadomych ludzi, znających historię okolicy, w jakiej żyjemy – uważa Ola, wędrowniczka i instruktorka, uczestniczka zlotu. Usłyszeliśmy również ciekawostki na temat bazy, na której się znajdowaliśmy.

fot. ZHP/Wiktor Leśkiewicz

Baza Górników

Na zlocie wędrowników nie zabrakło wędrówki, a jej celem była Baza Górników – nieopodal miasta, zbudowana i zamieszkana przez młodzież w czasie Operacji 1001 Frombork. Najdłuższą trasę przebyła 98 EDW „Ad Astra” z Hufca Elbląg, która ruszyła szlakiem z Suchacza przez Tolkmicko aż do Fromborka. Na bazie we Fromborku zrobiliśmy makaron z serem i brokułami. Podczas drogi towarzyszyły nam harcerskie piosenki i rozmyślania o drodze wędrownika – wspomina Liwia z 98 EDW „Ad Astra”. Wszyscy wędrownicy w trakcie wędrówek zastanawiali się między innymi nad dewizą wędrowniczą, stawianiem wyzwań i tym, jak rozumieją wędrownictwo.

fot. 98 EDW „Ad Astra”

Przy watrze

Późnym wieczorem w sobotę spotkaliśmy się przy ognisku. Odwiedził nas komendant chorągwi, hm. Maciej Micielski, który mówił o swoich największych wędrowniczych wyczynach i roli wędrowników w kształtowaniu przyszłości chorągwi. Tylko prawdziwa i świadoma harcerska wspólnota może osiągać najwyższe cele – podkreślił.

Wierzę, że relacje zbudowane podczas zlotu będą rozwijać się w czasie roku harcerskiego, a drużyny wędrownicze będą pamiętać o sobie częściej, by wspólnie „wyruszyć w świat”. Nie możemy być bierni, prawdą jest to, że możemy być zmianą, jeśli tylko mocno w to uwierzymy – dodaje programowiec zlotu pwd. Dominik Jeffrey Rimaszauskas.

fot. ZHP/Wiktor Leśkiewicz

Weź na warsztat

Niedzielny poranek rozpoczęły zajęcia z jogi. Następnie uczestnicy mogli wybierać spośród trzech bloków zajęć – dla liderów wędrowniczych, bloku dotyczącego idei wędrownictwa oraz harcerstwa akademickiego prowadzonego przez HKA Iuvenis z Olsztyna. Podczas prowadzonych przez cudownych instruktorów zajęć odnalazłam inspirację do działania w tym roku harcerskim oraz odpowiedzi na problemy mojej jednostki. Uważam, że taki zlot był mi bardzo potrzebny – podsumowuje patrolowa Agata. A przyboczna 91 DW Wadera, Monika, dodaje, że ważna była atmosfera zlotu, dzięki której każdy czuł się swobodnie. Zlot wędrowników dał wszystkim uczestnikom przestrzeń do rozmów, wymiany doświadczeń i wzajemnej inspiracji – podkreśla programowiec zlotu.

Zamiast zakończenia

Na początku przygotowań do zlotu zastanawialiśmy się, jaką powinien mieć nazwę. Mieliśmy kilka różnych pomysłów. Podjęliśmy jednak decyzję, że zadaniem przedzlotowym dla patroli będzie zaproponowanie nazwy naszego zlotu. Decyzji w tej sprawie jeszcze nie podjęliśmy, ale wiemy, że będzie ona wspólna – wszystkich uczestników i uczestniczek wydarzenia. Myślę, że wszyscy czujemy, że koniec zlotu to dopiero początek naszej wspólnej drogi. Droga do celu czasem jest kręta, ale jeśli podążamy nią z ludźmi, którym zaufaliśmy, możemy być pewni, że osiągnięcie sukcesu może zmienić nasze życie, a może i świat – podsumowuje Dominik Jeffrey Rimaszauskas.

 

Przeczytaj też:

Patrycja Kiryluk - zastępczyni komendanta Hufca Morąg, szefowa referatu wędrowniczego chorągwi Warmińsko-Mazurskiej. Uwielbia wzajemność oddziaływań i kolor fioletowy.