O czytaniu nie-książek

Na Tropie Kultury / Katarzyna Nowak / 09.07.2023

Ta dzisiejsza młodzież to już nie czyta zupełnie – podobne sądy słyszymy tak często, że mimowolnie je akceptujemy. Ale czy jest to stwierdzenie tak prawdziwe, jak rozpowszechnione? A co, jeżeli jest inaczej?

W corocznym raporcie o stanie czytelnictwa przygotowanym przez Bibliotekę Narodową 34% Polaków w wieku powyżej 15 lat deklaruje przeczytanie przynajmniej jednej książki w 2022. Jest jednak grupa, w której te wyniki są znacznie wyższe – to młodzież w przedziale wiekowym 15-18 lat. Aż 72% z nich przeczytało w zeszłym roku co najmniej jedną książkę. Z kolei dla 18% z nich było ich przynajmniej 7. Te wyniki są wyższe zarówno w stosunku do dorosłych Polaków, jak i rezultatów tej samej grupy wiekowej z roku poprzedniego. Co prawda nie możemy porównać tych danych z czytelnikami młodszymi, którzy nie biorą udziału w badaniu, ani tymi nieco starszymi, których wyniki nie są wyodrębnione. Widać jednak, że młodzi ludzie czytają. Jak jednak wygląda ich czytelnictwo i co, jeśli naprawdę czytają więcej, niż pokazuje raport?

A co, jeżeli po prostu czytają inaczej?

Duża część Polaków nie przeczytała żadnej książki, ale nie znaczy to, że nie mieli oni do czynienia z żadną formą tekstu

Przede wszystkim warto tutaj zwrócić uwagę na współczesny status książki. Nie jest to już główne źródło wiedzy i rozrywki, ale zaledwie jeden z wielu sposobów na naukę i spędzanie czasu. Książka ma konkurencję, którą jest na przykład internet. Właśnie tam znaczna część osób przenosi swoje praktyki czytelnicze (czytając ten tekst także do nich należysz), gdzie wybierają chociażby artykuły, czy też inne teksty związane zarówno z pracą, nauką, jak i rozrywką. Mogą też mieć kontakt z literaturą w inny sposób. Przykładem tego są audiobooki, a także mniej bezpośrednie formy poznawania książek, jak oglądanie ich ekranizacji. Są to jednak praktyki trudniejsze do sklasyfikowania i zbadania. Dlatego też statystyki w raporcie nie są perfekcyjnym odwzorowaniem stanu czytelnictwa. Biorą one pod uwagę tylko tradycyjne książki, nie nadążając za współczesnymi tendencjami. Niedoceniane są inne formy czytelnictwa, jak chociażby manga, komiks, czy fanfiction, które często są podobne objętościowo do tradycyjnych powieści, a nawet jako takie wydawane. To także problem audiobooków, które są pełnoprawną formą poznawania tekstu literackiego (tylko nie za pomocą wzroku, jak w przypadku papierowej wersji). Jak pokazuje wiele badań, młodzi ludzie nie porzucają czytania, czytają nawet więcej niż dorośli, ale ich praktyki czytelnicze ewoluują.

Czytanie poza książką

Wbrew temu, co może się wydawać, ilości tekstu czytane przez młodzież są naprawdę duże. Już na samym gruncie szkolnym nie są to tylko lektury, ale przecież także podręczniki, czy notatki (z reguły czytane wielokrotnie). Oprócz tego przecież samo spędzanie czasu w internecie wiąże się z czytaniem postów w mediach społecznościowych, komentarzy czy wiadomości tekstowych, a nawet reklam i ofert sklepów internetowych. Jeżeli dorzucimy do tego jeszcze napisy w filmach, przepisy kulinarne, maile, a nawet… zerkanie na billboardy w drodze do szkoły, etykiety kupowanych produktów, ulotki otrzymywane na ulicy, ilość przyswajanego na co dzień tekstu wzrasta.

W internecie przyswajamy ogromne ilości tekstu

Okazuje się, że ogromna część wykonywanych przez nas czynności wymaga wykorzystania umiejętności czytania, nawet jeżeli często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Tak więc to, że duża część Polaków nie przeczytała żadnej książki w poprzednim roku, wcale nie znaczy, że nie mieli oni do czynienia z żadną formą tekstu pisanego. Jest wręcz przeciwnie, obecnie spędzające czas w internecie osoby przyswajają ogromne ilości tekstu. Gdybyśmy przeliczali je na liczbę słów czy znaków, z pewnością uzbierałoby się z tego trochę książek, bo chyba każda forma aktywności online wymusza minimalny kontakt z tekstem pisanym.

Problemy internetowego czytania…

Istnieje jednak wiele zastrzeżeń co do zaliczania tych praktyk, jako form jakiegokolwiek czytelnictwa. Są one często określane, jako literacki ekwiwalent pustych kalorii, który wcale nie poprawia poziomu czytelnictwa. Przestawienie się na taki typ czytanych tekstów, krótkich i łatwo dostępnych, bywa, że niskiej jakości i pełnych błędów, niesie za sobą konsekwencje.

Może i użytkownicy internetu, szczególnie młodzi, statystycznie czytają na co dzień więcej znaków niż starsza część populacji, ale ilość niekoniecznie przekłada się na jakość. Nie chodzi tu o jakąś wyższość tradycyjnej literatury, ale sam poziom tych tekstów, chociażby wiadomości na Messengerze czy postów na Instagramie. Książka, choćby i nie najlepsza, przechodzi etap redakcji, który podnosi jakość słowa pisanego. Tymczasem w Internecie często tego nie ma, a tworzone przez użytkowników teksty często są dalekie od norm językowych. W Na Tropie artykuły akurat przechodzą przez korektę.

Czytanie online skutkuje zmniejszonym głębokim zrozumieniem tekstu

Poza tym badania wskazują, że czytanie online skutkuje zmniejszonym głębokim zrozumieniem tekstu, a często wiąże się jedynie z przejrzeniem go lub pobieżną lekturą. Przez wzrost popularności mediów społecznościowych, stawiających na szybką i prostą komunikację, długość internetowych tekstów stale się zmniejsza, by były one łatwiejsze do przyswojenia. W związku z tym mamy do czynienia z pogorszeniem umiejętności skupienia uwagi. Trudniej jest nam skoncentrować się na jednym długim, linearnym tekście, a łatwiej na wielu krótkich i skondensowanych. Prowokuje to także wiele innych problemów, jak zalanie natłokiem informacji, czy brak możliwości kontrolowania wszystkich treści, co prowadzi do powstawania fake newsów i tekstów szkodliwych dla innych użytkowników. Jednak oprócz narzekania warto zwrócić także uwagę na plusy tego zjawiska.

…i jego zalety

Można oczywiście nie być zadowolonym z jakości tego, co można przeczytać w internecie, ale często wynika to z elitarystycznego poczucia, że warte czytania są jedynie książki laureatów literackiego Nobla, ewentualnie kanon lektur szkolnych. Warto jednak zauważyć, że jakość zależy od treści, a nie od medium. Tak samo, jak istnieją lepsze i gorsze książki, tak jest i z tekstami zamieszczonymi w internecie. Mogą to być przecież zarówno clickbaitowe artykuły szukające sensacji, jak i te naukowe lub hobbystyczne.

Tak samo jest w przypadku komentarzy pod postami na Facebooku – mogą to być dramy i nic niewnoszące narzekanie, a także debaty światopoglądowe, czy kulturalne wyrażanie swojego zdania na dany temat. Czytanie tekstów w internecie jest przede wszystkim dużo bardziej dostępne. Na wyciągnięcie ręki mamy informacje na każdy temat, w wielu językach, są one także często aktualizowane. Jest to także wygodne – na telefonie możemy czytać praktycznie wszędzie, czy to w podróży, czy w ciemności.

Wraz z popularyzacją krótkich internetowych form wzrosła także przeciętna szybkość czytania wśród użytkowników, jak i wzmocniły się inne umiejętności np. szybkiego przeglądania tekstu z wyłapywaniem jego kontekstu i sensu, czytanie ze zrozumieniem i formułowanie wniosku z wielu krótkich, różnych i często niezorganizowanych tekstów, a także precyzyjność i konkretność przy samodzielnym ich pisaniu.

Technologia wspomaga także czytelników tradycyjnych książek. W internecie mogą znaleźć więcej informacji na temat swoich ulubionych utworów, czy poleceń nowych książek. To także sieć umożliwia im, co ważne w kontekście internetowych tekstów, czytać i tworzyć fanfiction, a także dołączyć do społeczności i poznawać innych fanów literatury.

Tak więc nawiązując do tematu fandomów, sparafrazuję cytatem z okładki Harry’ego Pottera: jeśli sądzisz, że w dobie komputerów sztuka czytania zanikła, zwłaszcza wśród dzieci, to niezawodny znak, że jesteś MUGOLEM!

 

Przeczytaj też:

Katarzyna Nowak - harcersko przyboczna wędrownicza i fanka metodyki zuchowej, prywatnie od niedawna studentka filologii francuskiej. Pomiędzy jednym a drugim z reguły słucha podcastów, czyta książki albo jeździ na rolkach