Primus Inter Pares 2021

Na Tropie Środowisk / Radosław Rosiejka / 10.10.2021

To była długa droga, która nadal trwa – tak o rozwoju drużyny mówi jej drużynowa phm. Lidia Magiera. W wakacje zaliczyli kolejny etap, jakim był samodzielny obóz wędrowny. A żeby tego było mało – zostali wyróżnieni tytułem Primus Inter Pares.

Pięć lat temu zaczynali, jako patrol wędrowniczy w drużynie wielopoziomowej. Jednak dość szybko, bo po roku – w maju 2017 roku – przekształcili się w 44 Drużynę Wędrowniczą Ŝtuparo. Nazwa drużyny w języku esperanto oznacza schody. Powstała krótko przed pierwszym rajdem, na który trzeba było jakoś nazwać patrol. W czasie burzy mózgów wyszło, że schody i wchodzenie po nich dobrze obrazują wędrownicze działanie. Jedna ekipa nazwała się Tribunalis, czyli po prostu schody po łacinie, a druga właśnie Ŝtuparo, co bardzo dobrze się przyjęło.

W tym roku 14-osobowa drużyna weszła na kolejne piętro – w całości wybrała się na swój pierwszy samodzielny obóz wędrowny, dotarła na zlot Wędrowniczej Watry w Pogorzelicy i jeszcze została wyróżniona tytułem Primus Inter Pares. Phm. Lidię Magierę zapytaliśmy o kilka rzeczy związanych z pracą drużyną, jak i samym wyróżnieniem.

Jakie to uczucie zostać Primus Inter Pares?

To uczucie, które chyba nie ma konkretnej nazwy. Powinno powstać jakieś specjalne nowe określenie, zarezerwowane dla opisu kolekcji naszych przeżyć. To połączenie dumy, ogromnego zaskoczenia, znalezienia się w nieznanej sytuacji, radości, perspektywy nowych wyzwań, ale też sporej presji. Na pewno czujemy się ogromnie wyróżnieni, bo na tegorocznej Wędrowniczej Watrze pojawiło się wiele świetnie działających drużyn.

Zaraz po zakończeniu Wędrowniczej Watry widziałem, że dobrze się bawiliście i bardzo dobrze się ze sobą czujecie. Wyglądaliście na zżytych ze sobą. Od kiedy działacie i jak to robicie, że jesteście grupą świetnych przyjaciół robiących wielkie rzeczy?

Mieliśmy szczęście – trafiliśmy właśnie na siebie w tym wielkim świecie

Jesteśmy mocno zżyci ze sobą, bo po pierwsze wiele projektów harcerskich, których podejmujemy się w roku szkolnym działa na nas jednocząco. Po drugie, część z nas to przyjaciele również poza harcerstwem, znający się od dawna – jeszcze z poprzedniej drużyny. Po trzecie druga część z nas, właśnie dzięki harcerstwu stała się przyjaciółmi również poza nim. Po czwarte po prostu mieliśmy szczęście – trafiliśmy właśnie na siebie w tym wielkim świecie. Łączą nas wspólne pasje, które mamy okazję rozwijać i w większej grupie stawać się w nich jeszcze lepszymi. Naprawdę lubimy przebywać w swoim gronie i cieszymy się ze wspólnych sukcesów. To chyba dlatego czuć od nas tę pozytywną energię. A to wszystko z charakterystycznymi małymi kaczuszkami na chustach, które są dla nas symbolem przyjaźni z naturą, radości i właśnie pozytywności.

Gdzie byliście na obozie i jak wyglądały wasze przygotowania do obozu i całej Wędrowniczej Watry? Czy to Wasza pierwsza Watra?

To była czwarta Watra, w której nasza drużyna wzięła udział, jednak tylko piątka z nas była wcześniej na obozach wędrownych. W 2017 uczestniczyliśmy jeszcze w poprzedniej, trasowej formule wydarzenia, kolejne dwa obozy współorganizowaliśmy z namiestnictwem wędrowniczym Hufca Gdańsk-Śródmieście, żeby w końcu wybrać się na tegoroczny, samodzielny obóz wędrowny 44 DW Ŝtuparo.

Podczas tegorocznego obozu wędrowaliśmy wybrzeżem Bałtyku z Ustronia Morskiego do Pogorzelicy na miejsce zlotu. Myśleliśmy o kilku różnych miejscach do odwiedzenia, jednak nadmorska przygoda wygrała ze względów praktycznych. Wiedzieliśmy na pewno, że chcemy wypróbować nocowania w hamakach i że będziemy biwakować zgodnie z zasadami Leave No Trace, a także gotować pyszne wegetariańskie jedzonko. Mamy jeszcze pole do poprawy, jednak mimo to moglibyśmy już śmiało dzielić się z innymi wskazówkami o tym, jak zorganizować dobry obóz wędrowny.

Jaką służbę pełniliście w ostatnim roku harcerskim?

W ostatnim roku udało nam się zorganizować kilka akcji sprzątania świata w najbliższej okolicy – Gdyni. Jednak w tym roku chcielibyśmy poświęcić służbie więcej uwagi, przeprowadzając wartościowy projekt społeczny, być może w ramach projektu Zwolnieni z Teorii i z wykorzystaniem wiedzy, którą zdobywaliśmy w tym mocno zdalnym roku pracy.

Bardzo ważnym polem służby jest dla nas wychowywanie zuchów i harcerzy, bo większość z nas pełni funkcje drużynowych lub przybocznych w Szczepie Szturwał. Przygotowaliśmy i w te wakacje przeżyliśmy razem z podopiecznymi świetny obóz szczepu nad jeziorem.

Jak poza służbą wyglądała wasza praca śródroczna? Muszę o to zapytać, bo właśnie staliście się drużyną, z której warto brać przykład.

W tym roku udało nam się zrealizować dwie propozycje programowe – EkoDrużynę oraz naszą lokalną, chorągwianą Czekoladową Propozycję Programową, która polegała na poznawaniu nowych, wędrowniczych form pracy. Jesienią i zimą widywaliśmy się regularnie na zbiórkach online, a wiosną wróciliśmy do wspólnych spotkań na świeżym powietrzu. Zaangażowaliśmy się w wydarzenia szczepowe, hufcowe i chorągwiane oraz takie inicjatywy, jak Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, akcję Czuwam dla Ziemi czy Godzina dla Bałtyku. Oprócz tego działaliśmy indywidualnie, realizując próby wędrownicze i te na stopnie, a nasze drużynowe KSW miało okazję spotkać się aż cztery razy. Nasze działania relacjonujemy na Facebooku.

Działacie od kilku lat i czy możesz zdradzić czytelnikom Na Tropie, jaką drogę przeszliście przez ten czas? Co zrobić, żeby zostać drużyną, którą inni mają się inspirować?

Warto dbać o dobre relacje w drużynie i cierpliwie dążyć do osiągnięcia celów

To była naprawdę długa droga, która nadal trwa. Zaczęło się od kilkuosobowej grupy chętnych licealistów, którzy nie wiedzieli jeszcze, co chcą robić i czego potrzebują. Z czasem dołączały do nas kolejne osoby z nowymi pomysłami, zaczęliśmy realizować próby wędrownicze, uczestniczyliśmy w różnych wydarzeniach, poznawaliśmy działania wędrowników z innych środowisk, cały czas szukając najlepszych dla nas rozwiązań. Uważamy, że naprawdę warto dbać o dobre relacje w drużynie i cierpliwie dążyć do osiągnięcia swoich celów, a kiedy nie uda się od razu, nie zrażać się, a może podejść do sprawy w nowy sposób. Jeśli dodamy do tego sporo luzu i odpoczynek wtedy, kiedy jest potrzebny, wędrowanie staje się bardzo przyjemne.

Jakie są Wasze plany na przyszłość? Na ten rok harcerski, może jeszcze dalej. Nie chodzi mi tylko o odpowiedź jako drużyna, ale też jako pojedyncze osoby.

Jako drużyna chcielibyśmy w końcu spełnić nasze największe marzenie o zagranicznym obozie wędrownym, najchętniej wybierając się do Norwegii. Liczymy na to, że uda nam się zrealizować je za rok.

Jeśli chodzi o plany pojedynczych osób, to Ewa chce zostać instruktorką, a także dobrze zdać maturę i wyjechać na Work&Travel do USA. Iga również planuje zamknąć próbę instruktorską, dalej działać z zuchami i jeszcze nauczyć się języka migowego. Instruktorami chcą też zostać Franek, Maja, Maks i Mateusz, który podobnie, jak Iga chce nauczyć się języka migowego. Franek myśli też o szkole muzycznej drugiego stopnia, a Maks chciałby połączyć pasję z pracą, czyli planszówki z dziennikarstwem. Wspomniana już Maja planuje jeszcze zdobyć naramiennik wędrowniczy i w głowie ma dalekie podróże. Próbę wędrowniczą w planach ma również Agata – kolejna osoba w drużynie, która poza tym planuje nauczyć się grać na gitarze. Dominika planuje naukę gry na pianinie, podszkolenie języka angielskiego i mieć jamnika. Natalia chce zadbać o swoje zdrowie psychiczne i zdać maturę, a Monika wyzdrowieć i odwiedzić Islandię. Mamy jeszcze w drużynie Asię planującą zdanie prawa jazdy i egzaminu zawodowego. Niko, jeśli będzie kolejna edycja Bike Jamboree, to chce wziąć w niej udział. Ada w planach ma znalezienie pracy, a w dalszej przyszłości zamieszkanie za granicą. A ja planuję obronę pracy licencjackiej, przeprowadzkę do Gdańska i dalsze podróże.

Trzymam za was kciuki. I na koniec mam pytanie, które zadajemy od kilku lat wszystkim Primusom: czy coś przeczuwaliście?

Absolutnie nie. Większość z nas była po raz pierwszy na Watrze i nie znała jeszcze tego wyróżnienia, dlatego wyczytanie naszej drużyny na ceremonii kończącej zlot, było dla nas ogromnym zaskoczeniem. Proporzec został przekazany pomiędzy drużynami o tym samym numerze – 44 – i to w sumie jest ciekawym zbiegiem okoliczności.

 

Przeczytaj też:

Radosław Rosiejka - instruktor Zespołu Wędrowniczego WWM GK ZHP, przez dwa lata drużynowy drużyny wędrowniczej w Hufcu "Piast" Poznań-Stare Miasto. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie.