Romantyzowanie podróży

Wyjdź w Świat / Radosław Rosiejka / 29.10.2023

Słyszeliście o romantyzowaniu? Pewnie na lekcji języka polskiego. Ale wyobrażanie sobie czegoś jako łatwiejszego, przyjemniejszego, lepszego, niż jest w rzeczywistości zdarza się każdemu. W przypadku podróży może być to częstsze, niż się nam wydaje.

Od razu zaznaczam, że nie chodzi o to, że po kilku latach od wyjazdu na wędrówkę z drużyną wędrowniczą albo po prostu na wakacje za granicę, pamiętamy tylko miłe chwile, a sytuacje nieprzyjemne odchodzą w niepamięć. Ewentualnie w przypadku tych drugich – po latach – wydają się one błahe i raczej budzą uśmiech i komentarze: jak my się mogliśmy o to wtedy pokłócić. To całkowicie normalne, bo tak działa pamięć, że częściej zapamiętujemy rzeczy pozytywne. Nie bez powodu mówi się, że czas jest najlepszym lekarstwem.

Co innego w przypadku, gdy już w czasie podróży albo – co gorsza – jeszcze przed jej rozpoczęciem, oczekujemy, że będzie ona niezwykła i pełna pozytywnych wrażeń. Niestety dziś o to dość łatwo. Wystarczy na etapie przygotowań zobaczyć kilka filmików na You Tubie, przeczytać kilka artykułów i przewinąć kciukiem kilka postów na Instagramie.

Nie zauważamy, kiedy obóz z drużyną albo wyjazd na wakacje zamienia się w… wyprawę

Odkrywanie odkrytych miejsc

Trwa w nich festiwal wyjątkowości i romantyzowanie wszystkiego, co się tylko da. 10-godzinny lot samolotem, po którym przez następne kilka godzin włóczysz się po mieście, w którym z uwagi na święto wszystko jest zamknięte? Proszę bardzo! Opowieść o przepięknej plaży, na której nie ma ludzi i tylko dzika przyroda? Ależ oczywiście! Historia o wyprawie autostopem przez Turcję i niezwykłej gościnności mieszkańców? Internet to wytrzyma!

Nawet nie zauważamy, kiedy obóz z drużyną albo wyjazd na wakacje zamienia się w… wyprawę. Nagle chcemy odkrywać rzeczy, które już dawno odkryto oraz szukamy autentyczności w miejscach, które zbudowała masowa turystyka.

A jak jest naprawdę?

Rzeczywistość wygląda jednak inaczej. Ludzie na tureckiej prowincji są gościnni dla autostopowiczów, ponieważ w ich mniemaniu osoba podróżująca w ten sposób jest tak biedna, że nie stać jej na bilet autobusowy. Piękna plaża okazuje się bezludna tylko wczesnym rankiem, ponieważ później przyjeżdżają na nią turyści zwiedzeni opowieścią, że będą tam jedynymi ludźmi.

Sam się na to naciąłem w czasie wyjazdu na Islandię. Nie łudziłem się, że nie będzie ludzi, ale liczyłem na to, że rano na plaży Reynisfjara będą pojedyncze osoby. To miejsce znane z czarnego piasku, i bazaltowych skał. Kiedyś znalazło się na – jednej z wielu – liście najpiękniejszych plaż na świecie. Do tego wszystkiego było też scenerią w serialu Gra o Tron. To jeden z obowiązkowych punktów na liście rzeczy do zobaczenia na tej wyspie.

Wiele z nich miało na sobie żółte kurtki, co akurat mnie bawiło

Faktycznie plaża jest warta zobaczenia. Jednak nie myślcie, że będziecie tam jedyni. We wrześniowy poranek było na niej około 100 osób. Wiele z nich miało na sobie żółte kurtki, co akurat mnie bawiło. Przed wyjazdem usłyszałem na You Tubie radę, żeby właśnie na tej plaży mieć taką kurtkę, bo dobrze kontrastuje na zdjęciach z czarnym otoczeniem. Ani słowa o tym, że na zdjęciu nie będziecie jedyną osobą w takiej kurtce.

Oczekiwania kontra rzeczywistość

Lubię trend w Social Mediach pokazujący oczekiwania i rzeczywistość. Będąc na tej plaży, właśnie tego doświadczałem. Co nie znaczy, że nie udało się zrobić zdjęcia, na którym byłbym sam albo tylko kilka osób gdzieś w oddali.

Później jeszcze kilka razy mogłem przekonać się o tym, że rzeczywistość nie nadąża za oczekiwaniami. Mam też na myśli ludzi, którzy tak bardzo sobie wkręcili, że Islandia to dzika wyspa, że na wycieczki samochodem ubierali się tak, jakby wyruszali na długą górską wędrówkę. W rzeczywistości przechodzili maksymalnie kilkaset metrów z parkingu do wodospadu po wyasfaltowanej lub utwardzonej szutrowej drodze. Oczywiście są też tam piesze szlaki, które wymagają odpowiedniego ubioru. Są nawet pola namiotowe dla wędrowców. Jednak najważniejsze to dopasować swoje oczekiwania do rzeczywistości.

Tego właśnie życzę wszystkim przy planowaniu swoich wyjazdów – dokądkolwiek one będą.

 

Przeczytaj też:

Radosław Rosiejka - instruktor Wydziału Wędrowniczego GK ZHP, przez dwa lata drużynowy drużyny wędrowniczej w Hufcu "Piast" Poznań-Stare Miasto. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie.