W przyszłość krokiem wolności
Od lat mówi się, że Wielkopolska to gospodarny i innowacyjny region. Mija 100 lat i mam wrażenie, że mamy jakoś, a nie jakość. Chcemy, żeby harcerze zwracali uwagę na jakość i więcej chcieli i umieli – mówi komendant Zlotu Chorągwi Wielkopolskiej hm. Janusz Błaszczyk.
W Zlocie Chorągwi Wielkopolskiej z okazji 100-lecia Powstania Wielkopolskiego wzięło udział ponad 1500 osób. Data (15-17 lutego 2019 roku) nie jest przypadkowa, bo 16 lutego 1919 roku podpisano Rozejm w Trewirze, który zakończył zwycięskie Powstanie Wielkopolskie, a region na dobre stał się częścią niepodległej Polski.
Organizatorzy Zlotu informowali, że nie jest on tylko wydarzeniem upamiętniającym Powstanie Wielkopolskie, ale też miejscem kształtującym postawy społeczne, obywatelskie i braterstwa. My o Zlot zapytaliśmy samego komendanta, hm. Janusza Błaszczyka. Na co dzień jest on komendantem Hufca Piast Poznań – Stare Miasto, który w 2014 roku został wyróżniony tytułem Niezwyczajnego w kategorii Efektywne zarządzanie.
Jak to jest, gdy Niezwyczajny organizuje Zlot Chorągwi Wielkopolskiej?
Nie postrzegam tego, że robię Zlot jako Niezwyczajny, ale jako ktoś, kto ponad 30 lat temu zaczynał przygodę w tej organizacji, jako zuch. Przez wszystkie lata rozwijałem się, aż doszedłem do takiego momentu, w którym ktoś uznał, że jestem Niezwyczajnym. A ja po prostu jestem przekonany, że jak będziemy organizować duże rzeczy, to pociągniemy za sobą młodzież.
W takim razie, jak to się stało, że zostałeś komendantem Zlotu? Czy przyszedł do Ciebie Komendant Chorągwi i powiedział Janusz musisz?
Tak naprawdę wiadomo było, że Zlot będzie organizowany przy okazji rocznicy Powstania Wielkopolskiego. Było też wiadomo, że Zlot będzie w Poznaniu, więc Komendant Chorągwi spotkał się ze wszystkimi komendantami poznańskich hufców. Na pytanie, jak to widzimy i jak to ogarnąć stwierdziłem, że akurat mój hufiec jest imienia Powstańców Wielkopolskich i z przyjemnością spróbujemy to jakoś ogarnąć i zaangażować w to też inne hufce w Poznaniu. Efektem tego jest to, że tworzymy komendę, ale pomagają nam wszystkie hufce w mieście.
Ostatecznie samych uczestników Zlotu Chorągwi Wielkopolskiej jest 1550
To jeszcze ustalmy, kiedy zaczęły się prace nad Zlotem?
Spotkanie komendantów hufców odbyło się ponad rok temu. Program to jest zawsze rozterka, co ma w nim być i czemu ma służyć, więc trzy, cztery miesiące poświęciliśmy na zbieranie pomysłów oraz tworzenie listy partnerów, których można zapytać, czy nam pomogą. Później to jeszcze doprecyzowaliśmy. Pod koniec wakacji trzeba było już ruszyć z kopyta.
Z mojej perspektywy najtrudniejsze było odpowiedzieć sobie na pytanie, ilu będzie uczestników. Rok temu padło hasło, żeby było to 3 tysięcy ludzi, ale skąd ta liczba? Tego nie wiedział nikt. Spróbowaliśmy zebrać jakieś dane i oszacować liczbę uczestników. W samej Chorągwi Wielkopolskiej jest około 12 tysięcy osób, więc założenie, że Zlot będzie dla 10% z nich, jest już realne. Następnie zakładaliśmy, że skoro robimy Zlot w lutym, kiedy jest zimno i leży śnieg, to będzie od 700 do tysiąca osób.
Ostatecznie samych uczestników jest 1550. Do tego trzeba doliczyć około 130 osób obsług i seniorów. Wszyscy śpią w ośmiu szkołach, w których działają drużyny kwatermistrzowskie. Na zlocie mamy ludzi z 29 hufców na 40 w chorągwi.
Coś, co mnie bardziej interesuje, niż liczba wszystkich uczestników, to program. Jaki mieliście na to pomysł w komendzie?
Na samym początku pomysł na Zlot zakładał, że odbędzie się on 27 grudnia z okazji wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Wtedy jeszcze nie wiadomo było, co w tym dniu będzie organizowane, a myśleliśmy, że warto byłoby wziąć udział w ogólnych uroczystościach. Dlatego Zlot zorganizowaliśmy na zakończenie Powstania.
Zlotem obchodzimy zakończenie walk i zadajemy sobie pytanie: co dalej?
Hasłem jest W przyszłość, krokiem wolności, co akcentuje koniec Powstania. Na zlocie są m.in. zajęcia z robotów czy drukowania 3D. W ten sposób chcemy wpajać młodym ludziom, że muszą nabywać nowe umiejętności, żeby odnaleźć się w dzisiejszym świecie. Im więcej mają tych kompetencji i umiejętności, tym bardziej tworzą wspaniałość tego regionu.
Mówi się o czymś takim, jak nowoczesny patriotyzm, ale ludzie nie do końca wiedzą, co to jest i co z tym zrobić. Nie chcę, aby harcerze czy wędrownicy mieli łatkę, że stoją pod pomnikami, jak są jakieś uroczystości. My Zlotem obchodzimy zakończenie walk i zadajemy sobie pytanie: co dalej? Od lat mówi się, że Wielkopolska to gospodarny i innowacyjny region. Mija 100 lat od Powstania i mam wrażenie, że mamy jakoś, a nie jakość. Chcemy, żeby po Zlocie harcerze zwracali uwagę na jakość działania, więcej chcieli i więcej umieli.
Ilu jest wędrowników i co robią na Zlocie?
Od samego początku zakładaliśmy, że na Zlocie będzie około 100 wędrowników. Są dwa główne powody, dlaczego pojawiła się taka liczba. Po pierwsze w Chorągwi mamy Zlot Wędrowników, który jest imprezą cykliczną, sprawdzoną i doskonale znaną wędrownikom. Myślę, że tam spokojnie pojawi się 400 wędrowników. Drugim powodem jest to, że pozostałe metodyki mają swoich opiekunów i często wśród nich są wędrownicy. To sprawia, że na Zlocie mamy ostatecznie 103 wędrowników.
W sobotę do południa wędrownicy mieli panele dyskusyjne w Towarzystwie Wiedzy Powszechnej, a później zajęcia kręcące się wokół drukowania w 3D. Wiele osób ma mylne pojęcie, że drukarki 3D to przyszłość. My już dawno przespaliśmy ten moment, a takie drukarki to już teraźniejszość. Możesz zamówić jakąś rzecz i nawet nie wiesz, że została wydrukowana na drukarce 3D.
Rozmawiamy o Zlocie w sobotnie przedpołudnie. Co jeszcze się wydarzy?
Wieczorem (po zakończeniu żałoby narodowej o godz. 19 – przyp. red) dla harcerzy starszych i wędrowników w pobliżu Cytadeli odbędzie się koncert na maksymalnie 900 osób. Zagra Aligator Refligerator, czyli zespół ćwiczący w domu kultury, w którym jest nasz Hufiec. Natomiast oni są supportem dla gwiazd ze stolicy. Mam nadzieję, że Wszyscy Byliśmy Harcerzami nie rozniosą nam okolicy, zwłaszcza że mamy tutaj blisko zabudowę jednorodzinną i bloki. Oby obyło się bez protestów.
To nie wszystko, bo harcerze mają koncert w auli Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza dla maksymalnie 450 osób. Zuchy mają specjalny spektakl w Teatrze Animacji w Centrum Kultury Zamek.
Tutaj dochodzą też kwestie organizacyjne, bo zgodnie z prawem koncert plenerowy na tysiąc osób jest już imprezą masową. A jeśli o liczbie uczestników dowiadujemy się na początku stycznia, to zorganizowanie imprezy masowej w tak krótkim czasie nie zawsze jest możliwe. Bez względu na to, że nie jest to impreza masowa, mamy ochroniarzy i karetkę.
Na koniec zapytam, co sprawiło najwięcej problemów?
Jestem osobą raczej twardo stąpającą po ziemi. Przy organizacji Zlotu zauważyłem niepokojące zjawisko. Mamy w ZHP pewną ideę i staramy się ją wpajać, ale warto patrzeć, w jakim kierunku zmierza nasza organizacja. Obawiam się, że coraz trudniej na takich Zlotach o wolontariat wśród harcerzy. Łatwiej było nam pozyskać osoby spoza ZHP do przeprowadzenia zajęć niż harcerzy. Choć warto podkreślić, że mimo wszystko pomaga nam przeszło 100 osób z naszej organizacji.
Jako organizacja nie nadążamy z liczbą kadry
Druga sprawa to to, że musimy zwrócić uwagę na pracę z kadrą oraz to, że instruktorzy coraz krócej pełnią swoją funkcję. Ja dużo rozmawiam z rodzicami, sam jestem rodzicem dwójki zuchów i widzę, że parcie na harcerstwo jest ogromne, ale jako organizacja nie nadążamy z liczbą kadry, która mogłaby to ogarnąć.
Przeczytaj też:
Radosław Rosiejka - instruktor Zespołu Wędrowniczego WWM GK ZHP oraz Wydziału Komunikacji i Promocji GK ZHP, przez dwa lata drużynowy drużyny wędrowniczej w Hufcu "Piast" Poznań-Stare Miasto. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie.