Wyżej znaczy gorzej?

Marta Włodarczyk-Rybacka / 02.04.2023

Chwalimy się tym, że mamy #sprawnościnacałeżycie. Nie zawsze jednak ich możliwości mogą być wykorzystane na poziomie szczepu czy hufca. Co więc z osobami, które pełnią funkcje w chorągwi lub nawet na poziomie centralnym? 

Znasz go, odkąd był zuchem. Przeszedł przez wszystkie metodyki w ZHP, poprowadził drużynę i gdy ją oddał następcy, zaczął specjalizować się w swojej ulubionej dziedzinie. Może być to m.in. promocja, komisja historyczna, kształcenie, określona metodyka. Pojechał na kilka wydarzeń centralnych takich jak Wędrownicza Watra albo zlot chorągwi, ale nie jako uczestnik a organizator. Ktoś go dostrzegł… i tutaj zaczyna się problem.

Niech się specjalizuje… tylko czemu nie u mnie? 

Twój podopieczny już nie będzie tylko instruktorem twojego szczepu

Najprawdopodobniej włożyłeś wiele wysiłku w wychowanie tego swojego człowieka. Obserwowałeś go od małego tam, gdzie to było możliwe wspomagałeś jego rozwój. Z satysfakcją obserwowałeś, jak osiąga kolejne stopnie, jak staje się instruktorem, jak poświęca swój czas i możliwości na prace na rzecz swojego środowiska. Nagle ktoś go dostrzegł… tylko wyżej (jak to się zdarza określać w drużynach). Twój podopieczny już nie będzie tylko instruktorem twojego szczepu, ale może hufca lub nawet chorągwi. Co czujesz? Dumę czy ukucie zazdrości, że to nie ty, tylko ktoś inny dostrzegł jego możliwości? Czujesz coś jeszcze… jest to lęk.

W końcu im dalej od drużyny, tym więcej obowiązków w ZHP. A co, jeśli po jakimś czasie, twój instruktor dojdzie do wniosku, że służba w hufcu czy chorągwi, daje mu więcej satysfakcji i chce się jej poświęcić? Masz wrażenie, że traci na tym twoje środowisko i ty sam. Zrobiłeś dla niego tak wiele, tak bardzo o niego dbałeś, a on śmie się tak odwdzięczać.

Twoi wychowankowie nie są twoją ani twojego środowiska własnością 

Naszym głównym zadaniem jest wychowanie młodego człowieka, czyli wspieranie go we wszechstronnym rozwoju. Psychologowie i pedagodzy są zgodni, co do tego, że wychowanie jest procesem ciągłym, jednak podkreślają też, że jednym z jego najważniejszych etapów jest usamodzielnienie i puszczenie dziecka w świat. Jeśli podejmie decyzje, że chce zostać to w porządku, ale nie wolno go do tego zmuszać. Tak samo jest i w harcerskim wychowaniu. Chcielibyśmy bardzo, żeby wszyscy nasi harcerze zostali w naszym środowisku i dbali o nie, tak jak ono dbało o nich. Jednak to niemożliwe. Część z nich postanowi rozwijać się poza strukturami Związku, a jeszcze inni zdecydują się go rozwijać na poziomie chorągwianym czy centralnym, dla dobra wszystkich jego członków. Wyrzuty lub zamykanie tego rozwoju, to nic innego jak tworzenie sztucznego szklanego sufitu. Zbyt wiele osób wie, jak trudno jest go przebić.  

Pamiętajcie o ogrodach, przecież stamtąd przyszliście (Jonasz Kofta) 

Dawanie możliwości rozwoju to jedno, ale należy również pamiętać o swoich harcerskich korzeniach. To nasze pierwsze drużyny pokazały nam to, co w harcerstwie najpiękniejsze, pozwalając nam się w nim zakochać. Tam nauczyliśmy się pierwszych harcerskich technik i umiejętności, to tamte próby nauczyły nas szukać pól służby i rozwijać swoje umiejętności. To w naszym szczepie, pierwszej drużynie nadano nam barwy, które uczyniły nasz mundur pełniejszym. To tam przeżyliśmy pierwsze biwaki, obozy, być może po raz pierwszy się zakochaliśmy. Nasze środowisko jest tym, co nas ukształtowało, i o ile nas nie skrzywdziło, to nie ma żadnego powodu, aby się od niego odcinać.  Podkreślanie pochodzenia będzie wręcz bardzo miłym akcentem.  

Jak to więc pogodzić? 

W ten sposób może dać innym osobom w środowisku szansę na rozwój

Sytuacja, w której jeden z naszych instruktorów, bądź wędrowników, ma możliwość rozwoju na poziomie chorągwianym a może i centralnym, ma olbrzymi potencjał i wciąż pozostawia możliwość współpracy. Instruktor może pozostawić barwy swojego macierzystego środowiska jako główne czy naszyć plakietkę do munduru. Wraz z zespołem, w którym działa, może zorganizować szkolenie dla instruktorów lub zajęcia dla harcerzy. W ten sposób może dać innym osobom w środowisku szansę na rozwój w tej samej dziedzinie, znaleźć następców.

Jego środowisko natomiast może podkreślać, skąd się on wywodzi. Dobrym pomysłem może być też stworzenie koła przyjaciół harcerstwa, w ramach którego zrzeszymy dawnych instruktorów, którzy chcą dać coś od siebie.

Nie zapominajmy więc o naszych macierzystych środowiskach, nie zamykajmy sobie bram do rozwoju, nie twórzmy szklanych sufitów. Czy coś stoi na przeszkodzie, żeby te dwa elementy funkcjonowały w symbiozie? 

 

Przeczytaj też:

Marta Włodarczyk-Rybacka - nauczycielka historii, archiwistka, bibliotekarka. W Hufcu ZHP Poznań – Wilda jest przewodniczącą Komisji Historycznej, ponadto działa w wielu komisjach zajmujących się pracą z bohaterem. Fanatyczka tego tematu. W wolnym czasie dusza artystyczna i książkoholiczka. Niepoprawna idealistka.