Każdy gra trochę inaczej

Na Tropie Środowisk / Maria Korcz / 03.02.2019

Po raz kolejny zadaliśmy kilka pytań akademikom, tym razem należącym do Wrocławskiego Kręgu Akademickiego Polifonia. Opowiedzieli nam m.in. o organizowaniu tras na ogólnopolskich imprezach – w tym od jakiegoś czasu są specjalistami.

Jak scharakteryzowalibyście krótko swój krąg?

Tomek: Międzyuczelniane miejsce spotkań harcerzy z różnych zakątków Polski. Krąg po reaktywacji działa prężnie już 5 lat, a ten czas został uwieczniony przez masę selfie. Nazwa Polifonia to dlatego, że każdy gra trochę inaczej. Ale to, co najpiękniejsze, to że współgramy ze sobą na różnych płaszczyznach i nawet dobrze nam to wychodzi. Współgramy harcersko, ale nie tylko.

Międzyuczelniane miejsce spotkań harcerzy z różnych zakątków Polski

 Jak często się spotykacie i jak wyglądają wasze spotkania?

Tomek: Spotykamy się co tydzień, a dzień i godzinę zbiórki wybieramy zawsze demokratycznie na początku semestru, żeby umożliwić jak największej liczbie osób spotykanie się. Rozwijamy się w czterech płaszczyznach akademickich: ja harcerz, ja obywatel, ja student i ja hobbysta. Każda zbiórka dotyczy jednego z nich. Czasem siedzimy w harcówce, a czasami wychodzimy na miasto. Wszystko zależy od tematyki danego spotkania. W tradycję wpisała się forma naboru i wydarzenie zaraz po nim, czyli śpiewanki, które naprawdę przyciągają tłumy. Za wpisową paczkę ciastek oferujemy naprawdę dobry repertuar. Poza schematycznymi działaniami, w zależności od czasu i chęci, spotykamy się na nockach z planszówkami, filmami i pogaduchami. Zdarza się nam nawet gotować w lesie, wspólnie grillować na nadodrzańskich wałach albo spędzać czas całkiem poważnie we wrocławskich muzeach i na spotkaniach z poezją śpiewaną.

Robicie bardzo różnorodne rzeczy, ale czy jest coś wspólnego, co charakteryzuje członków waszego kręgu?

Tomek: Ten, kto z nami zostaje to student, hobbysta, obywatel i harcerz w jednym. Poza tym każdy akademik to harcerz, który nie godzi się na harcerską stagnację. Wyjechał ze swojego środowiska i brakuje mu tego harcerskiego ducha albo zbiórki, na które wraca do domu, nie wystarczają, chce więcej i… z tego rodzą się pomysły organizacji trasy na Wędrowniczej Watrze i Rajdzie Odkrywców.

Akademik to harcerz, który nie godzi się na harcerską stagnację

Na Watrze w 2017 roku uczestniczyłam w organizowanej przez was trasie Polibaśnie i wspominam ją bardzo dobrze. Rozumiem, że tras waszego autorstwa było więcej?

Dawid: Na Wędrowniczej Watrze 2015 zorganizowaliśmy trasę Gra o Śląsk. Skąd taki pomysł? Jako całkowicie odnowiony skład kręgu szukaliśmy miejsca, gdzie możemy się wykazać i sprawdzić, jednocześnie zdobywając doświadczenie. Uznaliśmy to za doskonałą okazję do pokazania harcerzom piękna regionu kotliny Kłodzkiej.

Fabuła opierała się na klimatach fantasy RPG, które były nam bliskie. Na początkowych etapach największy wkład w organizację miała komendantka trasy phm. Martyna Trzaska, odpowiadający za program pwd. Dawid Brojak i odpowiadający za sprawy organizacyjne phm. Jędrzej Kowalewski. W późniejszych etapach praktycznej realizacji szczegółowego programu i przygotowania trasy, zaangażowana została duża część kręgu. Działaliśmy razem aktywnie aż do zakończenia trasy. Uczestnicy, którzy wybrali naszą górską trasę, okazali się przemiłą i bardzo aktywną harcerską grupą, z którą doskonale się pracowało.

Już na miejscu w rejonie Kotliny Kłodzkiej, mimo kilku nieuniknionych w warunkach górskich komplikacji, trasa przebiegła bez większych trudności, a program w znacznej mierze okazał się sukcesem.

Ania: Później była Wędrownicza Watra 2017 i Trasa I – Polibaśnie. Potrzebowaliśmy wspólnego działania na poziomie godnym akademika. Jako środowisko studenckie czuliśmy potrzebę zrobienia czegoś więcej niż organizowanie dla siebie nawzajem zbiórek. Mieliśmy początkowo bardzo dużo pomysłów, gdzie chcielibyśmy zorganizować swoją trasę. To, co nas łączyło to studiowanie we Wrocławiu. I na Wrocławiu skończyliśmy poszukiwania idealnego miejsca.

Polifoniczna trasa była jedyną trasą, w całości zorganizowaną na terenie miasta

Nasza polifoniczna trasa była jedyną trasą w całości zorganizowaną na terenie miasta. Z miesiąca na miesiąc, gdy pomysł przeradzał się w realne działania do współpracy, zapraszaliśmy do współpracy nowe osoby. Spotkania miały formę zbiórek w naszych mieszkaniach. Szukaliśmy, robiliśmy burzę mózgów, korzystaliśmy ze swoich rozległych znajomości i czytaliśmy sobie bajki i baśnie – bo nasza trasa inspirowana była legendami wrocławskimi.

Pierwszego dnia wysłaliśmy wędrowników w miasto. Drążyliśmy temat baśni i wrocławskich legend. Kluski, czarownice, krasnale, szermierz, nie mieli już tajemnic przed uczestnikami naszej trasy. Ich stopy stanęły m.in. w Muzeum Narodowym, Pałacu Królewskim, na Wyspie Słodowej czy pod wrocławskim Hogwartem. Na zakończenie dnia patrole obejrzały pokaz Fontanny Multimedialnej w pięknym otoczeniu Pergoli i Hali Stulecia.

Drugi dzień był bajką. Tak całkiem serio. Był LARP, były czerwone szaty Króla i zdarte przy ognisku gardła.

Trzeciego dnia trasy skorzystaliśmy z uroków naszego pola biwakowego. Duże miasta też potrafią zaskoczyć urokiem przyrody. Do tego tradycyjnie, testowaliśmy zajęcia naszych patroli. Za to po zmroku… pokazaliśmy przybyłym, jak wygląda prawdziwe studiowanie. Takie z paniami z dziekanatu, walką o notatki, juwenaliami i wieloma innymi sekretami akademików.

Nastał czwarty, ostatni dzień naszej wrocławskiej trasy. Zaprosiliśmy naszych gości na wycieczkę po Uniwersytecie Wrocławskim. Mieliśmy wielką przyjemność skorzystać z oprowadzania po zabytkowych wnętrzach Auli Leopoldina, Oratorium Marianum, a przewodnikiem był sam Rektor Profesor Adam Jezierski, który poświęcił nam większość swojego dnia. Największym zaskoczeniem dla nas był koncert na pianinie w jego wykonaniu. Kadrze opadły szczęki z wrażenia, a patrole nie mogły przestać bić braw. Na Wieży Matematycznej Rektor polecił gościom, co warto zobaczyć, gdzie zabłądzić i do czego we Wrocławiu wracać.

Z czym kojarzy mi się nasza trasa? Kojarzy mi się z ogromnym wsparciem takich wrocławskich instytucji, jak Uniwersytet Ekonomiczny, Akademia Wychowania Fizycznego, Akademia Sztuk Pięknych, Politechnika Wrocławska, czy bardzo otwarty na nasze działania Uniwersytet Wrocławski.

Wspólnie tworzyliśmy program trasy, zbieraliśmy informacje o jej bohaterze

Bardzo cieszy mnie fakt, że gdybyśmy znów mieli okazję spotkać się w podobnym gronie z odpowiednią ilością czasu, zmienilibyśmy bardzo mało rzeczy w naszym postępowaniu.

Ania: W zeszłym roku organizowaliśmy trasę na Rajdzie Odkrywców. Zwykle w takie projekty długoterminowe angażują się osoby zainteresowane danym tematem. Tym razem było nas kilkanaście osób. Wspólnie tworzyliśmy program trasy, zbieraliśmy informacje o jej bohaterze – Józefie Wybickim. Było to dla nas duże wyzwanie, bo nie było wśród nas historyków ani humanistów, którzy poratowaliby swoją wiedzą na ten temat. Pracę, którą rozpoczęliśmy w październiku, zwieńczył wyjazd na Kaszuby w sierpniu. Praca się opłaciła, bo na trasie poznaliśmy niesamowitych ludzi, z którymi po kilku dniach na finale Rajdu w Pucku, czuliśmy się jak rodzina.

Nie ma tygodnia, żeby w mieście nie odbywał się jakiś festiwal

Co warto wiedzieć o akademickim życiu Wrocławia?

Karolina: Przede wszystkim to, że jest bardzo bogate. Nie ma tygodnia, żeby w mieście nie odbywał się jakiś festiwal: a to filmowy, a to muzyczny, kawowy czy związany z jedzeniem. Oprócz tego mnóstwo koncertów, spektakli teatralnych, warsztatów, spotkań z ciekawymi ludźmi. Każdy znajdzie coś dla siebie i warto korzystać z tego, co oferuje duże miasto.

Dlaczego uważacie, że warto kontynuować działalność harcerską na studiach i dlaczego akurat w waszym kręgu?

Karolina: Każdemu chyba ciężko się rozstać z harcerstwem, a krąg akademicki nie dość, że pozwala na poznanie nowych ludzi i wymianę doświadczeń, to jeszcze umożliwia dalszy harcerski rozwój na różnych funkcjach. Poza tym cotygodniowe zbiórki to miła odskocznia od studenckich obowiązków.

Na pytania odpowiedzieli: Tomasz Suś, Dawid Brojak, Ania Kamzol, Anna Słowik, Karolina Skonieczna.

 

Przeczytaj też:

Maria Korcz - drużynowa 93 Poznańskiej Drużyny Wędrowniczej, studentka ekonomii, w Na Tropie szefowa działu Na Tropie Środowisk.