Byłam naiwniakiem
Przez wiele lat bycia członkinią ZHP byłam wielkim naiwniakiem. Nawet do głowy mi nie przyszło, że ktoś na obozie harcerskim, biwaku czy zlocie, mógłby wpaść na pomysł pójścia z kimś do łóżka. W harcerstwie?! Nie, takie rzeczy się nie dzieją!
Dziś, jak o tym myślę, staje mi przed oczami mina mojego serdecznego przyjaciela, który mówi: ty, Ewa, jesteś uroczo naiwna, jak te twoje przedszkolaki. Gdy zaczęłam wspominać różne przedsięwzięcia, analizować niezauważalne dotychczas dla mnie sygnały, uświadomiłam sobie, że rzeczywiście, byłam ślepa i zupełnie nieświadoma tego, co dzieje się w harcerskich alkowach.
Nie myślałam, że może tam się wydarzyć coś więcej
Wymykające się nastolatki i nocne schadzki nikogo chyba nie dziwią. Sama nie raz ganiałam swoich wychowanków, gdy po ciszy nocnej cichutko, na paluszkach, szli niby to do latryny. I oczywiście wiedziałam, że idą się spotkać ze swoją lubą/lubym, ale jakoś nie myślałam, że może tam się wydarzyć coś więcej niż trzymanie się za ręce podczas spaceru w blasku księżyca.
Znam przynajmniej dwoje dzieci, które urodziły się 9 miesięcy po Harcerskiej Akcji Letniej. Każde z nich miało dorosłych rodziców, w trakcie tych pamiętnych wakacji. Rodzice tych dzieci chcą ze sobą spędzić całe życie (jedni są już małżeństwem), a jako instruktorzy w żadnym momencie nie zaniedbali swoich obowiązków wychowawczych. I gdy dziś o tym myślę, to nie widzę w tym nic złego, ale… zawsze jest jakieś ale! Sama, nie raz powtarzam to zależy.
Sytuacja w drużynie wędrowniczej
Dopóki seks uprawiają osoby dojrzałe, gdy towarzyszy temu uczucie niezwykłej zażyłości, zaufania i miłości, gdy nie ma miejsca na działania przemocowe i niezgodne z prawem powszechnym, przy jednoczesnym niezaniedbywaniu swoich obowiązków, to absolutnie nie ma w nim nic złego. Tych wymienionych powyżej warunków jednak trochę jest i nie zawsze da się je wszystkie spełnić. Co w takiej sytuacji? No kurcze… może jednak nie uprawiać tego seksu?
Nie ma zgody na łamanie słynnego art. 200 Kodeksu karnego
Absolutnie wszystko, co robimy, powinno się zawierać w granicach prawa powszechnego. Nie ma zgody na łamanie słynnego art. 200 Kodeksu karnego, który mówi o zakazie obcowania płciowego z osobą małoletnią poniżej lat 15. Nie możemy również dać zgody na jakiekolwiek działania przemocowe. Mam tu na myśli przymuszanie, szantaż, działanie siłowe etc. Nie, nie i jeszcze raz nie!
Koniecznie musimy pamiętać o nienaruszalności relacji kadra-wychowanek. Zapisy Kodeksu Dobrych Zachowań mówią wprost: Nie inicjuj sytuacji kontaktu fizycznego z wychowankiem (m.in. siadanie na kolanach, uściski, głaskanie, przytulanie). W przypadku, kiedy dziecko tego potrzebuje (ból, tęsknota za domem, strach) nie czyń tego na osobności. Nie pozwalaj sobie na związek intymny między tobą a podopiecznym. Nie prowokuj dzieci do rozmów na temat intymne, nie pozwalaj na sprośne lub dyskryminujące żarty, komentarze lub piosenki. Nie proponuj i nie prowokuj zabaw wymuszających zbytnią bliskość fizyczną.
Oczywiście, sprawy komplikują się w wieku wędrowniczym, bo nie raz mamy drużyny kadrowe, relacje służbowe nie są tak do końca dopowiedziane wprost, bo jednocześnie pełnimy kilka funkcji, ale o tym już mówiłam we wcześniejszych felietonach. Ważne jest, by z tyłu głowy zawsze paliła się lampka ostrzegawcza z powyższymi zapisami.
Musimy zapobiegać, by do nie dochodziło nieszczęść
Wymykający się nocami nastolatkowie muszą być uświadomieni, że takim zachowaniem łamią regulamin obozowy. Obowiązkiem każdego uczestnika wypoczynku (nie tylko harcerskiego) jest po ciszy nocnej przebywać w swoich sypialniach. Niezależnie, czy mieszczą się one w namiotach, pokojach czy innych dormitoriach. Jeśli coś się wydarzy w trakcie takiego spaceru, chociażby ktoś złamie nogę, bo przewróci się o wystający konar, to odpowiedzialność za to ponosimy my jako kadra i organizatorzy. Oczywiście nikt od nas nie będzie oczekiwał, że będziemy pilnować każdego łóżka, każdej nocy, ale musimy zachować wszelkie środki zapobiegawcze, by do takich nieszczęść nie dochodziło. Przypominać zapisy regulaminów, wymagać sumienności od służby wartowniczej i być uważni na to, co się dzieje wokół nas.
Seks wiele zmienia
Nie jest to seks dwóch przypadkowych osób
Z moich prywatnych obserwacji, już nie tych naiwnych, wnioskuję, że nie jest jednak z nami tak źle. Z nami, harcerzami. Jeśli ktoś decyduje się na seks, np. na obozie, to najczęściej nie jest to seks dwóch przypadkowych osób. Najczęściej są to świadome tego, co robią osoby, znające się od jakiegoś czasu. Co więcej są to osoby, które nie robią tego kosztem swoich obowiązków, dla których przyjechały na obóz, biwak czy zlot. I to jest bardzo pozytywne.
Niemniej ostatnią rzeczą, o której musimy pamiętać jest to, że seks wiele zmienia. Przez seks, a może częściej dzięki niemu, zmienia się relacja między dwojgiem ludzi. Zmienia się nasze postrzeganie drugiej osoby i siebie samych. Zmienia się nasz odbiór osób trzecich. Zmienia się ich wyobrażenie o nas, jeśli dowiedzą się o tym. Wiele się zmienia. Czy jesteśmy na te wszystkie zmiany gotowi? W moim odczuciu nie zawsze. Szczególnie w tak intensywnym czasie, jaki funduje nam harcerstwo. Dlatego też myślę, że czasami warto odpuścić sobie na harcerstwie ten cały seks i dać niektórym powody do bycia naiwniakiem.
Ewa Sidor - harcmistrzyni, członkini komendy hufca Warszawa Praga Północ, członkini Komisji ds. Społecznych Rady Naczelnej ZHP, instruktorka CSI. Poza harcerstwem nauczycielka, edukatorka seksualna.