Kiedy studia dają najwięcej?

Katarzyna Lesiak / 22.10.2021

Niedługo minie miesiąc od rozpoczęcia roku akademickiego. Większość z nas zdążyła się już pewnie na studiach zadomowić, przyzwyczaić do nowych zasad i trybu nauczania. Ale co zrobić, jeśli nasze refleksje dotyczące studiowania nie są specjalnie pozytywne?

Część wędrowników i wędrowniczek po skończeniu szkoły średniej wybiera się na studia. Jest to obecnie raczej powszechna droga rozwoju, stąd nie dziwi fakt, że wybór samego kierunku studiów to temat aktualny w prawie każdej drużynie wędrowniczej. Niektórzy dopiero się wybierają, niektórzy już na nich są i trudy studenckiego życia próbują z harcerstwem pogodzić, a niektórzy (tu już w zdecydowanej większości kadra drużyn) studia kończą.

Z tematem studiów nierozerwalnie połączony jest fakt istnienia Kręgów Akademickich, które zrzeszają studentów harcerzy, którzy z rodzinnych miast przyjechali na studia. Mimo że są daleko od swoich macierzystych środowisk, to nadal chcą w harcerstwie działać i łączyć się z ludźmi o podobnych wartościach. Więcej o działaniach Akademików w tekście pisałam w tekście Akademicki tygiel, a w Na Tropie znajdziecie kilka innych artykułach o Akademikach.

Kiedy rzucić studia?

Zdobywanie wykształcenia wyższego to dla niektórych strata cennego czasu, który można przecież poświęcić na zdobywanie doświadczenia zawodowego. Dla innych najlepszy czas w życiu, a jeszcze dla innych, którzy chcą zdobyć konkretny zawód, po prostu droga do celu.  Ale co zrobić w momencie, w którym studia, które wybraliśmy, okazały się nie tylko pomyłką, ale też zupełną stratą czasu? W którym momencie rzucić studia, a w którym bardziej opłaca się je dokończyć?

Nie istnieje granica, która wyznacza, kiedy z niechcianego kierunku można się wycofać

Zacznijmy od tego, że na te pytania nie ma jednej, uniwersalnej odpowiedzi dla każdego. Nie istnieje granica, która wyznacza, kiedy z niechcianego kierunku można się wycofać, a kiedy należy zacisnąć metaforyczne zęby i je dokończyć. Warto jednak mieć świadomość tego, że ma się wybór i decyzja o podjęciu konkretnego kierunku najprawdopodobniej nie będzie określała naszej zawodowej drogi na całe życie.

Na początek wyjaśnijmy kilka kwestii technicznych. Jednym ze skutków zapoczątkowanego w 1999 roku w Europie Procesu bolońskiego, jest podział studiów na te pierwszego i drugiego stopnia. Oznacza to mniej więcej tyle, że osoby, które wybiorą konkretny kierunek, nie muszą być z nim związane przez 5 lat, co kiedyś było regułą. W obecnym systemie po co najmniej 3 latach (6 semestrach) studiowania i ukończenia konkretnego kierunku nie jesteśmy zobligowani do kontynuowania go na studiach drugiego stopnia. To znaczy, że po 3 latach studiowania np. dziennikarstwa, na studia drugiego stopnia możemy udać się np. na logistykę. Istnieją oczywiście wyjątki od tej zasady, bo niektóre kierunki jak np.: prawo czy psychologia nadal na większości uczelni pozostają 5-letnie, inaczej jednolite. Zdecydowana większość studentów ma jednak możliwość zdobycia wiedzy z dwóch różnych dziedzin w dość krótkim czasie. Oczywiście, system ten nie jest idealny i ma swoich przeciwników, ale warto mieć świadomość, że możemy z niego skorzystać.

Ważne jest zaangażowanie

Inną kwestią jest fakt, że na to, jak będą wyglądać nasze studia, w dużej mierze mamy wpływ my sami. Mimo że może nam się wydawać, że tak jak w szkole średniej, jesteśmy tylko trybikiem w wielkiej machinie uczelni i przechodzimy tę samą, utartą drogę zaliczeń i kolokwiów co starsze roczniki, to jednak mamy możliwość kształtowania tego, jak ta droga będzie wyglądać.   Mam tu na myśli przede wszystkim nasze zaangażowanie i podejście. Warto sobie uświadomić, że studia nie są czymś obowiązkowym i będąc na nich powinniśmy chcieć się czegoś nauczyć. Zdarzają się oczywiście te ciekawsze i bardziej nużące tematy, a nasza chęć nauki bardzo często zastępowana jest naglącymi terminami egzaminów, ale jeśli nie ma jej w ogóle, to spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie – dlaczego?

Inwestujemy przede wszystkim w siebie

Kolejnym czynnikiem jest zaangażowanie. Studia to czas indywidualnego zgłębiania wiedzy. I nie mam tu na myśli spędzania całego wolnego czasu w bibliotece, ale uświadomienie sobie, że dostaniemy dokładnie tyle, ile sami zainwestujemy. A inwestujemy przede wszystkim w siebie. Zaangażowanie może objawiać się w przeczytaniu nadprogramowej lektury, poszukaniu badań na jakiś temat, a może także być włączeniem się w życie Samorządu Studenckiego czy Kół Naukowych. Zależnie od tego, co lubimy i w czym dobrze się czujemy.

Nie od dziś wiadomo, że inaczej nastawiamy się w stosunku do rzeczy, które musimy zrobić, bo są nam narzucone z góry, a inaczej do tych, których podjęliśmy się z własnej woli. Ta zasada dotyczy także studiów, które warto przejść bez poczucia uciążliwego obowiązku, który nad nami wisi. A zaangażowanie, może przełożyć się na wyniki, które z kolei wpłyną na naszą chęć.

Myślę, że dobrze jest przede wszystkim nie wpaść w rutynę studiowania i po jakimś czasie zweryfikować czy kierunek, na jaki się wybraliśmy chociaż częściowo spełnił nasze oczekiwania. Podejście na zasadzie dociągnięcia do końca nie sprawdza się o tyle, że ukończenie studiów nie jest celem samym w sobie. Same studia to oczywiście świetny czas i ich ukończenie jest sukcesem, ale studia mają nam dać również narzędzia i wiedzę, którą będziemy wykorzystywać później w pracy zawodowej. Może się więc okazać, że po ukończeniu uciążliwych studiów będziemy jeszcze bardziej zagubieni, niż w momencie porzucenia ich np. po 2 latach. Są oczywiście sytuacje, kiedy otworzyła się przed nami nowa ścieżka zainteresowań lub nowy pomysł na siebie, a do ukończenia obecnych studiów pozostał nam semestr lub dwa. W takiej sytuacji, po rozpatrzeniu za i przeciw konkretnego przypadku, może się okazać, że warto skończyć obecne studia, nawet pomimo tego, że niespecjalnie nam z nimi po drodze.

Tak jak wspomniałam na początku, nie ma uniwersalnej recepty na to, co zrobić, kiedy studia nie dają nam satysfakcji. Pamiętajmy też, że każdy przypadek jest inny! Dla jednego pierwszy wybór będzie strzałem w dziesiątkę, inna osoba odnajdzie się dopiero na trzecim rozpoczętym kierunku, a jeszcze inna osoba pójdzie na studia kilka lat później, niż jej rówieśnicy. Ważne jest, aby nie popaść w rutynę, a swoich wątpliwości co do obranej drogi nie ukrywać, bo prędzej czy później wrócą one do nas ze zdwojoną siłą.

 

Przeczytaj też:

Katarzyna Lesiak - w ZHP od 5 lat drużynowa 9 RDH „Włóczykije”. Studentka nauk politycznych. Ciekawi ją kultura Rosji i wschodu, inspiruje duchowość człowieka. Często szuka drugiego, a nawet trzeciego dna. Czyta wszystko, co wpadnie jej w ręce, ale nie zawsze do końca. Nic, co harcerskie, nie jest jej obce.