Przepis na udany zjazd

Radosław Rosiejka / 24.05.2022

Spodziewałem się, że to będzie jeden z najgorszych zjazdów ZHP, a było wręcz przeciwnie. Tak dobrego zjazdu nie było od lat. I wcale nie chodzi o wyniki wyborów ani o przyjęcie drugiej wersji roty Przyrzeczenia Harcerskiego.

Przed pierwotną datą 42. Zjazdu ZHP w rozmowach instruktorów przewijało się stwierdzenie, że to może być najgorszy zjazd – mało merytoryki, dużo oskarżeń i prób zdyskredytowania innych. Po tym, jak ówczesny przewodniczący ZHP przełożył termin zjazdu, wrażenie zostało tylko spotęgowane.

Budujące jest to, że 42. Zjazd ZHP wyglądał inaczej! Ogromna zasługa w tym delegatów. I naprawdę nie chodzi o to, że po latach dyskusji udało się przyjąć alternatywną rotę Przyrzeczenia Harcerskiego albo wybrano do władz te lub inne osoby.

Delegaci

Przede wszystkim wybrano świetne prezydium, którego członkowie dzielili się pracą, pilnowali czasu wypowiedzi oraz to czy na zadawane pytania delegaci otrzymują odpowiedzi. To bardzo ważne, gdy jednocześnie jest dużo spraw, ograniczony czas i jeszcze trzeba dbać o jakość dyskusji. Dobrze też, że wykorzystano kilka dodatkowych miesięcy, żeby przepracować zjazdowe uchwały – choć tyle dobrego wyszło z przesunięcia zjazdu.

Nie pozwalali na dyskusje, które do niczego nie prowadziły

To jak wyglądał ten zjazd to zasługa delegatów. To oni wybrali takie, a nie inne prezydium. To oni też nie pozwalali na dyskusje, które do niczego nie prowadziły. Było to widać po wnioskach formalnych o zamknięcie listy mówców lub zamknięciu dyskusji i przejściu do głosowania, gdy przy mikrofonach stali cały czas ci sami instruktorzy i do niczego to nie prowadziło.

To w końcu delegaci zaproponowali i przegłosowali ograniczenie czasu odpowiedzi. Zrobiono to już po kilku pierwszych bardzo długich odpowiedziach przedstawicieli ustępujących władz, z których nic nie wynikało. Ci sami delegaci również mieli odwagę wstawać i rzeczowo polemizować z odpowiedziami. I co ważne, ponad połowa z nich była na zjeździe po raz pierwszy!

Słowo 42. Zjazdu ZHP: konkret

Jeśli ktoś organizowałby plebiscyt na słowo 42. Zjazdu ZHP to prawdopodobnie wygrałoby słowo konkret. Każdy, kto obserwował lub uczestniczył w obradach, wiele razy usłyszał, jak ktoś prosił o odpowiedź, w której będą konkrety. Mierzyć musieli się z tym m.in. przedstawiciele ustępującej Głównej Kwatery, przewodniczący ZHP czy kandydująca na naczelniczkę hm. Martyna Kowacka. Ograniczenie czasowe dotyczyło każdego i wobec każdego oczekiwano mówienia o konkretach.

Delegaci nie zadowalali się ogólnymi odpowiedziami

Jeszcze w czasach stanu epidemii w kraju, jednym z argumentów na to, że zjazd musi odbyć się stacjonarnie, było to, że szczera rozmowa będzie możliwa tylko na żywo. Ba, tylko szczera rozmowa miała pozwolić na zasypanie podziałów. I znowu to delegaci stanęli na wysokości zadania, bo nie zadowalali się ogólnymi odpowiedziami. Gdy omawiano ryzyko konfliktu interesu jednego z członków ustępującej Rady Naczelnej bez podawania szczegółów sprawy, do mikrofonu podszedł główny zainteresowany, przyznał, że to o niego chodzi i wyjaśnił, jak to wyglądało.

Konfrontowanie kuluarowych plotek

Zjazdy to nie tylko sala obrad, ale też tzw. kuluary. Niektórzy bardzo dużo czasu poświęcają na rozmowy poza salą obrad. Jeśli te kuluarowe spotkania służą temu, żeby przekonać innych do swoich argumentów to nie ma w tym nic złego. Gorzej, gdy rozsiewane są plotki, a tak też było na 42. Zjeździe ZHP.

Jednak budujące jest to, że znaleźli się delegaci, którzy potrafili podejść od mikrofonu i powiedzieć o nich. Nieważne jakie intencje za nimi stały – czy chęć konfrontacji plotki z rzeczywistością, czy poinformowania o niej wszystkich delegatów. Dzięki temu kandydaci do władz naczelnych mogli się do nich odnieść.

Tak było w przypadku aktualnej naczelniczki, którą zapytano czy słyszała plotki o tym, że na zjeździe jest osoba gotowa zgłosić się z sali, jeśli nie otrzyma wymaganego poparcia delegatów. Po czym bohaterka plotki podeszła do mikrofonu i powiedziała, że to o nią chodzi, ale kandydatka na naczelniczkę jest tylko jedna.

Bierzmy sprawy w swoje ręce

Coś się nie podoba? Działajmy, żeby to zmienić

Ostatecznie Martyna Kowacka przekroczyła minimalny próg wyborczy, czyli 50% plus jeden głos. Jednocześnie wielu delegatów było gotowych na scenariusz przedłużającego się zjazdu, w którym do wyboru byłaby też osoba bez powszechnie znanego programu i członków Głównej Kwatery. Oczywiście mieli do tego prawo, nie każdemu mógł podobać się program czy osoby chcące tworzyć Główną Kwaterę. Delegaci mieliby większy wybór w grudniu, kiedy o funkcję naczelnika starały się jeszcze dwie inne osoby, ale później zdecydowały się z tego wycofać.

Jeśli chcemy zmian w Związku, musimy zrobić je sami. Nie warto czekać i oglądać się na innych. Coś się nie podoba? Działajmy, żeby to zmienić. Warto się angażować, być gotowym na szczere rozmowy i wymagać też tego od innych. Zmiany w ZHP nie będą szybkie – to długi proces.

 

Przeczytaj też:

Radosław Rosiejka - instruktor Zespołu Wędrowniczego WWM GK ZHP, przez dwa lata drużynowy drużyny wędrowniczej w Hufcu "Piast" Poznań-Stare Miasto. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie.