Watrowe zaskoczenia

Ewa Sidor / 30.08.2019

Gdy pierwszy raz jechałam na Wędrowniczą Watrę w 2004 roku, nie sądziłam, że na stałe zagości w moim wakacyjnym kalendarzu.

Za mną dwanaście Wędrowniczych Watr, dwanaście prawdziwych wędrowniczych świąt, dwanaście świetnych przygód. I każda z nich to wyjątkowo niezapomniane wspomnienie. W Suchej Rzeczce gotowałam kurze główki, w Suchedniowie zamarzła mi pasta do zębów w tubce, w Funce ktoś nazwał mnie królową, a w Pólku dostałam największe polano ever. Jadąc na Watrę, musisz mieć założenie, że na pewno cię ona czymś zaskoczy.

Moim największym szokiem była Watra w Małeczu, zorganizowana w 2014 roku przez zespół Andrzeja Walusiaka. Była to Watra zorganizowana w nowej formule. Pewnie dla wielu z was to najnormalniejsza formuła, ale dla osób pamiętających wcześniejsze to był zwrot o 180 stopni. Zmieniliśmy wiele elementów, ale najbardziej zauważalne zmiany to:

  • komenda Watry przed 2014 wywodziła się ze środowiska konkretnej chorągwi, najczęściej  z referatu wędrowniczego. Postanowiliśmy, że skład komendy będzie szerszy, niezwiązany z danym regionem
  • wędrówki przed Małeczem były w okolicy miejsca zlotu i kończyły się w jego miejscu. Postanowiliśmy, że wędrówki mogą być po całym kraju, a nawet poza jego granicami. W związku z tym musieliśmy dołożyć dzień transferowy
  • od 2014 obowiązkowymi elementami wędrówek jest dzień programowy, kiedy testujemy zajęcia przygotowane przez patrole i dzień służby dla społeczności lokalnej
  • założyliśmy, że skład każdej kolejnej komendy powinien w pewnej części być ten sam, co rok wcześniej
  • zrezygnowaliśmy z systemu biletowania zajęć
  • obowiązkowym elementem zostało wiosenne spotkanie patrolowych.

Wszystkie te elementy były w Małeczu testowane. Od momentu, kiedy we wrześniu 2013 roku z Łukaszem Czokajło przy herbacie, to wymyśliliśmy, do momentu, kiedy Andrzej to przeprowadził, czułam, że to jeden wielki eksperyment. Niczego nie byliśmy pewni. Większość była niespodzianką, a przynajmniej dużą niewiadomą. Niemniej każde z tych zaskoczeń było ostatecznie cudowne, a przede wszystkim rozwijające.

Po tych 20 latach cieszę się, że każda kolejna Watra jest inna od poprzedniej. Że projekt Wędrownicza Watra jest w ciągłym procesie, że cały czas się rozwija. To raduje moje serduszko wędrowniczej seniorki. I już się nie mogę doczekać tegorocznych niespodzianek.

 

Felieton pochodzi z pierwszego polowego numeru Na Tropie na Wędrowniczej Watrze 2019

 

Przeczytaj też:

 

Ewa Sidor - kierowniczka Zespołu Wędrowniczego WWM GK w latach 2011- 2016; członkini komendy Wędrowniczej Watry w 2014 i 2015 roku; redaktorka podręczników dla kadry wędrowniczej "Wędrowniczym szlakiem" i "Niemała sztuka". Dziś członkini KH, komendantka CSI, członkini Komisji ds. Społecznych RN ZHP.