Laponia jakiej nie znacie
67 lat temu, między 31 sierpnia a 3 września, odbyła się pierwsza międzynarodowa saamska konferencja. Rozpoczęto wtedy wspólne działania na rzecz zachowania i promowania saamskiej kultury. Kim są mieszkańcy Laponii i czego nie wiesz o tej krainie?
W Finlandii istnieje region administracyjny na kształt polskiego województwa o nazwie Lappi (pol. Laponia). Właśnie tam, w miejscowości Rovaniemi, znajduje się baza św. Mikołaja, gdzie adresowane są dziecięce listy i skąd wyrusza magiczny zaprzęg z reniferami. Pomimo faktu, że najczęściej konotujemy Laponię dokładnie w ten sposób, to istnieje również Laponia będąca zjawiskiem znacznie szerszym niż ograniczającym się tylko do jednego fińskiego województwa.
Laponia w kontekście krainy historyczno-geograficznej jest największą i przy okazji ostatnią z krain, gdzie praktykowany jest spęd wielkich stad zwierząt – mowa tutaj oczywiście o reniferach. Zajmuje ok. 380 tys. km kw. i rozciąga się na terenie czterech państw – Szwecji, Norwegii, Finlandii i Rosji.
fot. Karolina Zając (na zamarzniętym jeziorze)
Rudolf był kobietą?
Natura nakazywała reniferom iść i żaden człowiek nie miał prawa tego zmienić
Lud zamieszkujący te tereny do dziś słynie z hodowli reniferów. Jednak nie stało się to z dnia na dzień. Najpierw przyglądano się tym zwierzętom i próbowano zrozumieć ich naturę, a ta – polegała na ciągłym byciu w drodze. Mając na uwadze niepodważalne prawa ustanowione przez przyrodę, lud ten zdecydował się po prostu przyłączyć do wędrujących zwierząt. Skoro natura nakazywała reniferom iść – tak właśnie musiało być i żaden człowiek nie miał prawa tego zmienić. Ścieżki reniferów są niezmienne od tysięcy lat, mimo że dziś przez wiele z nich przebiegają m.in. drogi szybkiego ruchu.
fot. Karolina Zając (pasące się renifery)
Renifery to niezwykłe zwierzęta, które są świetnie przystosowane do warunków, w jakich przyszło im żyć. Ich włosy są puste w środku, co zapewnia doskonałą izolację przed zimnem. Potrafią też zmieniać kolor oczu w zależności od pory roku, a do tego widzą w ultrafiolecie. Renifery potrafią również wyczuć porosty spod 70-centymetrowej warstwy śniegu!
Przypisano im umiejętność latania, za którą odpowiedzialne są poduszki na ich kopytach. Dzięki nim renifery nie zapadają się w śniegu, a kiedy biegną – wyglądają z daleka jakby latały. A skoro już przy mitach jesteśmy – wśród reniferów obie płcie noszą poroża, tylko że samce zrzucają je na zimę. Samicom są one niezbędne do utrzymania ciąży. Biorąc to pod uwagę, możemy śmiało stwierdzić, że… Rudolf czerwononosy był samicą!
Lud Słońca i Wiatru
Ludzie zamieszkujący te obszary jeszcze do niedawna byli nazywani Lapończykami, jednak aktualnie używa się neutralnego określenia Saamowie. Mówią o sobie, że są Ludem Słońca i Wiatru (…) i tak jak wielu ludzi, chcą przetrwać i żyć własnym życiem. Saamowie od zawsze byli ludem koczowniczym, który nie tworzył stałych siedzib, nie posiadał także prawa czy ustroju politycznego. Mówi się, że w XI w. to właśnie u nich Wikingowie zamawiali łodzie.
Mimo że ich ojczyzna podzielona jest między cztery państwa, posiadają swój hymn narodowy, flagę oraz parlament w każdym z krajów.
fot. Anna Mroczek (drogowskaz do zagrody z reniferami i saamska flaga)
Sanie i łódź w jednym
Saamowie prawdopodobnie są pionierami nart biegowych
Saamowie byli świetnie przygotowani do drogi – z jednego pnia drzewa wykonywali sanie przypominające łódki, które stawały się nimi w trakcie roztopów. Oprócz tego prawdopodobnie są pionierami nart biegowych. Ułatwiały one polowania oraz podążanie za stadami reniferów. Przybyli do Laponii misjonarze widząc, jak Saamowie zwinnie poruszają się po śniegu, uznali to za diabelskie sztuczki.
fot. Karolina Zając (sanie w Muzeum Saamskim w Kirunie)
Dźwięk prosto z duszy
Jednym z symboli saamskiej kultury jest jojk, czyli najstarsza technika wokalna w Europie. Saamowie uważali, że jojk pochodzi od istot pozaziemskich i jest indywidualny dla każdej osoby. Nie można się go od nikogo nauczyć, bo wypływa z głębi duszy i każdy musi go w sobie odnaleźć. Joik nie musi posiadać nawet słów – chodzi o zwerbalizowanie tęsknoty, radości, wiatru czy nawet ukochanej osoby, której już nie ma. Innym, równie ważnym, symbolem saamskiej kultury są bębny, których niestety do dzisiaj zostało ok. 70, bo w trakcie chrystianizacji palono je na stosie.
Krwawe naleśniki
Dieta saamska opierała się głównie na mięsie reniferów, jednak jego łatwy dostęp wcale nie sprawiał, że mięso można było jeść kiedykolwiek. Istniały specjalne zasady dotyczące tego, kiedy, jak i którego renifera należy uśmiercić. Saamowie byli bardzo kreatywni, jeśli chodzi o potrawy z mięsa renifera – od gulaszów po zupy na naleśnikach zabarwionych krwią kończąc. Laponia zimą zamienia się w pustynię śniegu i naprawdę trudno o cokolwiek innego niż mięso renifera do jedzenia.
Jeśli jednak dzisiaj zgłodniejecie w Laponii, bądźcie spokojni, bo jest tam praktycznie wszystko. Jedną z częstych atrakcji turystycznych jest skosztowanie mięsa renifera w postaci tradycyjnego gulaszu, czy …w kebabie.
Zapadające się miasto
Kopalnia w Kirunie odpowiada za 90% wydobycia rudy żelaza w Europie
Saamowie wiedli spokojne życie, którego rytm wyznaczała tylko i wyłącznie natura. Jednak ich spokój przerwała początkowo chrystianizacja (XVII w.), a później upatrzenie sobie Laponii jako celu ekspansji (XIX w.). Zaczęto m.in. budować kopalnie, a jedna z nich znajduje się w Kirunie, w Szwecji. Odpowiada ona za wydobycia niemal 90% całej rudy żelaza w Europie!
Obliczono też, że jeśli wydobycie rudy żelaza będzie przebiegało tak, jak dotychczas to część miasta zwyczajnie zapadnie się pod ziemią. W 2004 roku zadecydowano, że Kiruna zostanie przeniesione na bezpieczną odległość o kilka kilometrów dalej. Obecnie w mieście trwają przenosiny – część wybudowana od zera, a część ważnych zabytków będzie przetransportowana. Taki los spotka m.in. zabytkowy kościół.
O Laponii nie da się napisać tylko jednego tekstu, czy przeprowadzić tylko jednego spotkania. To długa opowieść o pokoju wynikającym z przyjęcia zasad ustanowionych przez naturę, bogatej tradycji, przedziwnych zwyczajach czy mitycznych wierzeniach. Mam nadzieję, że ten wpis zainspiruje Was do własnych poszukiwań!
fot. Karolina Zając
Przeczytaj też:
Anna Mroczek - drużynowa 4 DW „Olimp” z Bochni, członkini Referatu Wędrowniczego Chorągwi Krakowskiej, studentka 3. roku filologii szwedzkiej. Miłośniczka dalekiej Północy, dobrych reportaży i podróży.