O autorytetach inaczej

Maciej Bryja / 10.01.2021

Carl Sagan – znany astronom i wybitny popularyzator nauki – powiedział kiedyś, że w nauce nie ma autorytetów, a co najwyżej eksperci. Myślę, że to zdanie można odnieść nie tylko do świata nauki, ale ogólnie do wszystkich autorytetów.

Rozważania na temat autorytetów już od dawna we mnie wzbierały, a grudniowy felieton w Na Tropie tylko zmotywował do podzielenia się nimi z innymi. Nie do końca zgadzam się z treścią tekstu O autorytetach z 13 grudnia 2020 roku.

Pierwsza teza, z którą mam problem to ta, że obecnie obserwujemy upadek autorytetów. Moim zdaniem należałoby raczej powiedzieć, że obserwujemy upadek naiwnego i bezmyślnego postrzegania autorytetów.  To nieprawda, że niszczymy autorytety z przeszłości. Po prostu poznajemy fakty na ich temat i okazuje się, że w niektórych przypadkach nasze wyobrażenia były fałszywe. Sami okłamywaliśmy się mówiąc, że ten czy tamten człowiek jest idealny i że cały jego dorobek wart jest naśladowania. Ale czy naprawdę trzeba być ideałem aby być autorytetem?

Takie podejście do autorytetów, które każe nam brać ogólny przykład z danej osoby jest naiwne i… leniwe.

Każdy człowiek miewa słabości, upada i zawodzi od czasu do czasu

Naiwne, ponieważ nikt nigdy nie był, nie jest i prawdopodobnie nigdy nie będzie ideałem w stu procentach godnym naśladowania. Każdy człowiek miewa słabości, upada i zawodzi od czasu do czasu. To właśnie niedoskonałości czynią nas ludźmi i sprawiają, że praca nad sobą ma sens.

Leniwe, ponieważ o wiele łatwiej jest powiedzieć: ta postać jest idealna – naśladujcie ją niż analizować czyjś życiorys, zastanawiać się nad motywami i tłem poszczególnych decyzji podejmowanych przez daną postać i skutkami jakie za sobą niosły.

Druga sprawa to upadłe autorytety.

Spróbuję zaproponować swoją krótką listę bohaterów, których pomniki okryły się taką warstwą kontrowersji, że trudno byłoby brać ich za wzory do naśladowania – czytamy w felietonie O autorytetach. No i mam z tym problem. Moim zdaniem wymienione postacie nie okryły się warstwą kontrowersji, tylko raczej poznaliśmy więcej faktów na ich temat. Te fakty są częścią życiorysów tych postaci i zawsze nimi były, tylko nie o wszystkich zawsze wiedzieliśmy. Jeżeli bardzo zżyliśmy się z wyidealizowanym wyobrażeniem jakiejś postaci to trudno nam przyjąć fakty, które temu wyobrażeniu przeczą. Tym niemniej jednak… to tylko nasze wyobrażenie.

Co robić?

Po pierwsze – śmiało patrzmy na całokształt.

Musimy zrewidować naszą definicję autorytetu i bohaterstwa

Nie uważam, że należy zrezygnować z pracy z bohaterami w drużynach. Musimy jednak zrewidować naszą definicję autorytetu i bohaterstwa, i pogodzić się z faktami. Fakty są natomiast takie, że ludzie nie są idealni. Nie są idealni i to jest w nich właśnie piękne, bo dzięki temu mają szansę pracować nad sobą.

Słuchałem ostatnio wywiadu z Adamem Grantem – psychologiem organizacji.  Opowiadał on między innymi o CV porażek (A CV of failures). Temat dotyczył pracowników naukowych na wyższych stanowiskach (postrzeganych jako odnoszących sukcesy), którzy postanowili rozpowszechniać wśród swoich studentów i podopiecznych listy swoich porażek zawodowych – czyli swoje CV porażek. W tych listach opisywali publikacje, które nie doszły do skutku, źle ocenione prace i artykuły, wytknięte im pomyłki oraz ich projekty badawcze, które zostały odrzucone. Robili to, aby ułatwić, zwłaszcza swoim studentom, zrozumienie, że za każdym sukcesem stoi masa nieudanych prób. Że nieudane próby to nic złego, dopóki nie przestajesz próbować. Oraz, że sukces wymaga pracy i poświęceń, i droga do niego często wiedzie przez całą serię porażek.

To jest właśnie spojrzenie, którego nam potrzeba. Nie ma sensu szukać mitycznych autorytetów, które od dziecka, nieskażone słabością i porażką, parły do świetlanej przyszłości, ponieważ one nie istnieją. Szukajmy postaci, które upadały, ale pokonywały trudności. Które radziły sobie pomimo porażek. Uczmy się od nich, że porażka to coś, co przytrafia się każdemu i nie jest to powód, żeby przestać próbować. Uczmy się na ich błędach.

Po drugie – bierzmy tylko to, co najlepsze.

Człowiek nie musi być ideałem, żebyśmy mogli się czegoś od niego nauczyć

Nie ma ludzi idealnych, których można uważać za absolutne autorytety godne naśladowania całym życiem. Można jednak uczyć się dobrych praktyk od mistrzów w danych dziedzinach. Dana postać nie musi być ideałem, żebyśmy mogli się czegoś od niej nauczyć. Bierzmy tylko to, co wartościowe. To oczywiście trudniejsze, bo musimy oceniać konkretne zachowania, a nie przyjmować je za godne naśladowania tylko dlatego, że robił tak autorytet X albo Y.

Kiedy 12 letni harcerz dopuści się jakiegoś występku, to oceniamy zachowanie, a nie osobę. Mówimy wówczas: to zachowanie jest złe, a nie: ty jesteś zły. Podobną zasadę zastosujmy do tych, w których chcemy widzieć autorytety. Oceniajmy zachowania i osiągnięcia. Mówmy: to zachowanie jest dobre i godne naśladowania zamiast: ta osoba jest dobra i godna naśladowania. To chyba jedyne sensowne podejście.

Przeczytałem ostatnio książkę Plemię mentorów – jest to zbiór bardzo prostych wywiadów z ponad stu trzydziestoma mistrzami w swoich konkretnych dziedzinach. Książka składa się z odpowiedzi na 11 pytań, których udzielają kolejno rozmaici sportowcy, ludzie kina, pisarze, duchowni, artyści, inwestorzy, mistrzowie marketingu, dziennikarze i przedsiębiorcy.  Są tam Bear Grylls, Tony Hawk, David Lynch, Terry Crews, Marie Kondo i wielu innych. Możliwe, że żadna z osób w tej książce nie jest autorytetem godnym naśladowania w stu procentach, i nie nadaje się na bohatera drużyny. Jestem jednak pewien, że każda z tych osób jest światowej klasy ekspertem w swojej dziedzinie, i w tych dziedzinach warto brać z nich przykład.

Autorytety nie upadły, tylko nie ma już miejsca na udawanie, że autorytet to to samo, co ideał.

 

Przeczytaj też:

Maciej Bryja - instruktor i członek komendy Hufca Starogard Gdański. W ZHP zajmuje się głównie organizacją obozów i kształceniem. Interesuje się stolarstwem, wychowaniem duchowym i wszystkim co związane z przebywaniem w terenie. Jest ojcem trzech córek.