Porozmawiajmy! Karolina Kornas-Bojaronus

Jestem w Związku / Radosław Rosiejka / 06.02.2021

Karolina, jak sama mówi, szefową Zespołu Wędrowniczego została z dwóch powodów – z poczucia misji i dla ludzi, czyli tego, co trzyma ją w harcerstwie. I trochę o misji, ludziach i harcerstwie będzie ta rozmowa.

Trzy lata temu Karolina udzieliła nam już wywiadu, ale od tamtego czasu w jej życiu wiele się zmieniło. W tym harcerskim, mówimy o zdobyciu stopnia harcmistrzyni, przekazaniu referatu wędrowniczego swojemu następcy i dołączeniu do Zespołu Wędrowniczego Wydziału Wsparcia Metodycznego GK ZHP oraz zespołu ds. reformy instrumentów metodycznych. Przez te trzy lata Karolina napisała też kilka artykułów do Na Tropie dotyczących wędrownictwa. Długo wymieniać wszystko, co przez ostatnie lata się działo. Dlatego my dzisiaj zajmiemy się ubiegłorocznym mianowaniem na szefową Zespołu Wędrowniczego i tym, co z tego wynika.

Zacznijmy od początku. Jak zostałaś szefową Zespołu Wędrowniczego?

Karolina Kornas-Bojaronus: Moja poprzedniczka bez ogródek spytała, czy przejmę pałeczkę, ja się zgodziłam i się stało, ot cała historia. W Zespole Wędrowniczym działam od końca lutego 2018 roku, a od kilku miesięcy pełniłam również rolę prawej ręki Sylwii jako jej zastępczyni. Po ponad 2 latach dobrej służby Sylwia zdecydowała, że czas poszukać nowych pól do rozwoju i zrobić miejsce dla innych, więc naturalnie wyszło, że z zastępczyni stałam się następczynią. Niestety nie mam dla ciebie historii rodem z Gry o tron, nikt nie walczył o skórzany sznur, po prostu się stało.

Mam poczucie, że przed ruchem wędrowniczym stoją spore wyzwania w najbliższych latach

W takim razie jeszcze powiedz dlaczego zgodziłaś się na propozycję przejęcia zespołu?

Z poczucia misji i dla ludzi, czyli dwóch rzeczy, które mnie trzymają w harcerstwie. Od samego początku mojej bytności w Zespole Wędrowniczym miałam na sercu kwestie związane ze wsparciem i współpracą strukturalną, ale także rozwojem metodyki. Mam poczucie, że przed ruchem wędrowniczym stoją spore wyzwania w najbliższych latach. A że lubię wyzwania, to czemu nie miałabym się zgodzić?

Chciałbym zwrócić uwagę, że przeszłaś ciekawą drogę. Zanim dołączyłaś do Zespołu Wędrowniczego byłaś szefową Referatu Wędrowniczego Chorągwi Gdańskiej. Myślisz, że to doświadczenie może ci jakoś pomóc?

Myślę, że bez tego doświadczenia nie byłabym tu, gdzie jestem! W referacie miałam możliwość sprawdzenia się w boju, dołożenia cegiełki do rozwoju wędrownictwa w Chorągwi Gdańskiej, poznania różnych metod wspierania hufców w pracy z wędrownikami, ale też szerokiego spektrum problemów, z jakimi drużyny i hufce się spotykają. Działanie w referacie dało mi też możliwość szlifowania moich umiejętności liderskich – w zespole miałam niełatwe charaktery, a i sytuacja w jakiej stałam się szefową nie była komfortowa dla nikogo z zespołu. Niemniej, po czterech i pół roku szefowania mogę śmiało powiedzieć, że miałam super zespół i tylko dzięki nim mam tak bogate doświadczenia wędrownicze, które z pewnością już teraz się przydaje na szczeblu centralnym.

Mamy początek roku, więc muszę zapytać o priorytety na ten rok. Gdzie widzisz zespół i wędrownictwo na koniec tego roku? Albo w jeszcze dłuższej perspektywie.

Priorytetem niewątpliwie jest ciągłe wsparcie programowo-metodyczne, które powinno docierać poprzez strukturę – referaty, namiestnictwa, komendy chorągwi i hufców – do samej drużyny, a tym samym pomagać jej działać w tych niełatwych czasach.

Kolejne z rzeczy dużych, które mam na liście to do, to kwestie związane ze zmianą formuły Wędrowniczej Watry i wypracowaniem dobrego know-how, jak ten projekt prowadzić oraz dokończeniem poradników metodycznych. Lista jest długa, więc nie będę ci wymieniać wszystkich jej punktów, bo by nam czasu zabrakło.

Gdzie widzę zespół? Mam takie małe marzenie, żeby pod koniec roku urosnąć do wydziału i stworzyć przestrzeń na te wszystkie projekty, które się dzieją wokół ruchu wędrowniczego.

Gdzie widzę wędrownictwo? To jest dużo trudniejsze pytanie, bo moja wizja wędrownictwa sięga dalej niż koniec tego roku i jest dużo bardziej rozbudowana. Chciałabym za kilka lat zobaczyć prężnie działający ruch wędrowniczy, który dzięki swoim członkom zmienia świat wokół siebie na lepsze.

Brzmi trywialnie, ale żeby to się wydarzyło trzeba podjąć całkiem sporo małych kroków, aby nasza wspólnota wędrownicza prężnie działała, a drużyny miały komfortowe warunki do realizacji swoich celów.

Po tym, jak zostałaś szefową zespołu to trochę powiększył się jego skład. Możemy powiedzieć, że jeszcze szukamy kolejnych osób i czym będą się zajmować?

Oczywiście! Oficjalnie w styczniu ruszyła rekrutacja do Zespołu Wędrowniczego, niemniej cały czas jesteśmy otwarci na współpracę – czy to w formie dołączenia do zespołu, czy prowadzenia projektów w ramach współpracy. Poszukujemy osób do bieżącego wsparcia referatów wędrowniczych, koordynowania ogólnopolskich przedsięwzięć skierowanych do metodyków wędrowniczych i samych wędrowników, a także osób, które wyjdą z własną inicjatywą potrzebną wędrownictwu. W końcu każdy z nas jest odpowiedzialny za ruch.

Na początku stycznia Rada Naczelna podjęła decyzję o obniżeniu wieku wędrowniczego do 15 roku życia i zatarciu granic metodycznych

Na razie pytałem o Zespół Wędrowniczy i tylko trochę o samo wędrownictwo, więc powiedz, jak zapatrujesz się na zmiany w metodyce. Na razie nie wiemy wszystkiego, ale mimo wszystko jakieś zmiany będą.

Zmianą, która już zaszła decyzją Rady Naczelnej na początku stycznia i dotyczy metodyki wędrowniczej jest obniżenie wieku wędrowniczego do 15 roku życia i zatarcie granic metodycznych (to znaczy, że 15-16 latek może działać zarówno w drużynie starszoharcerskiej jak i wędrowniczej). Na horyzoncie mamy jeszcze reformę instrumentów metodycznych, która niewątpliwie będzie dużą zmianą dla naszej metodyki. O szczegółach proponowanych zmian można przeczytać na stronie zhp.pl/instrumenty-metodyczne/metodyka-wedrownicza. Wszystko powinno być jasne najpóźniej na wiosnę tego roku.

Czy jest coś, co bardzo cię motywuje ogólnie w harcerstwie, jako ruchu?

Poczucie dobrze zrobionej roboty – to jest coś, co mnie ogólnie w życiu motywuje. W harcerstwie też ludzie wpływają na moją motywację – przyjemniej jest robić rzeczy z ludźmi, z którymi się znasz i lubisz.

Nie byłbym sobą, gdybym nie zapytał, czy jest coś demotywującego?

Może to zabrzmi źle, ale… ludzie. A już zupełnie poważnie to bliżej mi do pracoholizmu niż lenistwa, więc niesamowicie mnie demotywują instruktorzy, którym trzeba na każdym kroku przypominać, że mieli coś zrobić.

Jak kojarzę wywiady z twoimi poprzedniczkami to padało w nich pytanie o największy wyczyn. W takim razie, jaki jest twój największy wyczyn. Tylko proszę, nie mów mi, że prowadzenie Zespołu Wędrowniczego.

To akurat może będę mogła powiedzieć, jak przekażę Zespół w następne ręce! Póki co jest to tylko wyzwanie, bo jeszcze nie wiem jakie sztormy po drodze mnie czekają.

Ciężko mi wskazać jeden konkretny wyczyn, który uważam za największy. Raczej nie mam na koncie spektakularnych wyczynów w postaci zdobycia Mount Everest czy nawet pomniejszych w postaci przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego, choć to jeszcze kiedyś zrobię.

Z nieco przemądrzałego Korka o rewolucyjnych zapędach zmieniła się w dojrzałą instruktorkę

Wyznaję zasadę, że każdego dnia powinno się stawiać sobie poprzeczkę coraz wyżej, przez co rzeczy, które kiedyś wydawały mi się niemożliwe są teraz w zasięgu ręki. Jeśli musiałabym już coś wskazać, to niewątpliwie moim wyczynem była próba harcmistrzowska. I to nie z powodu zadań, które sobie wymyśliłam, ale procesu kształtowania charakteru, jaki się odbył w trakcie jej trwania i miliona rzeczy, które wydarzyły się obok. Jak to podsumował jeden z moich przełożonych z nieco przemądrzałego Korka o rewolucyjnych zapędach zmieniła się w dojrzałą instruktorkę, wciąż szaloną, ale świadomą tego, co w organizacji można zrobić, co bardzo trafnie podsumowuje to, co przeszłam. Pracę nad swoim charakterem wciąż uważam za najtrudniejszą część samodoskonalenia się.

 

Przeczytaj też:

Radosław Rosiejka - instruktor Wydziału Komunikacji i Promocji GK ZHP, przez dwa lata drużynowy drużyny wędrowniczej w Hufcu "Piast" Poznań-Stare Miasto. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie.