Zmiana

Radosław Rosiejka / 05.09.2018

Mógłbym napisać, co mi się w tym zlocie nie podobało, ale tego nie zrobię. Nie dlatego, że wszystko było źle i zrobiłbym to lepiej. O nie! Nie napiszę, bo Zlot ZHP Gdańsk 2018 pokazał coś ważniejszego.

Mógłbym tworzyć analizy niedociągnięć i niepowodzeń organizacyjnych. Te jednak sprowadziłyby się do szukania winnych i przerzucania odpowiedzialnością (co nie znaczy, że nie powinno być ewaluacji po zlocie). Jedni powiedzieliby, że byli tylko od wyznaczenia miejsca; drudzy by zapewniali o skontaktowaniu się z osobą odpowiedzialną za to zadanie; trzeci rozłożyliby ręce, bo projekt trzeba wcześniej przygotować, a teraz jest trochę za późno. Czwarta osoba powiedziałaby, że zaraz ktoś przyjdzie, a ktoś stwierdziłby, że albo ma ważniejsze rzeczy do zrobienia, albo nic nie wiedział. Jeszcze w międzyczasie trzy razy mógł się zmienić plan. Brzmi znajomo?

O miejscu zlotu też nie będę wiele pisać. Z jednej strony było daleko od centrum Gdańska, ale dzięki temu nie byliśmy uciążliwi dla jego mieszkańców. Z drugiej strony, dzięki specjalnym autobusom można było łatwo tam dojechać. A w samym Gdańsku harcerze zostali zauważeni. I nawet bez mundurów było wiadomo, że są harcerzami. Czy to dobrze, czy źle, to już kwestia indywidualnej oceny. Ja się jej nie podejmuję. Jedynie nie zgadzam na uproszczenie, że harcerz w mundurze to tradycja, a bez munduru to jej zatracenie i bezideowość.

Zmiana

Jednak zlot w Gdańsku w porównaniu z tymi w Krakowie czy Kielcach pokazał coś bardzo ważnego, czyli jak bardzo ZHP zmieniło się w ostatnich ponad 10 latach i jak bardzo różnorodną jest organizacją.

Przez przypadek uczyliśmy harcerzy kierowców, że nie wszędzie można wjeżdżać

Pokazując zmianę w ZHP można porównać koncerty ze zlotów w Kielcach i Gdańsku, ale nie o to chodzi. Pokazał to program zlotu, pojawiający się na nim goście, infrastruktura czy rozwiązania logistyczne.

Pamiętam, jak w 2007 roku nie raz zafundowano uczestnikom długi marsz do centrum Kielc. Teraz trzeba było jedynie poczekać na specjalny autobus. Albo pomysł z zostawianiem samochodów przy Amber Expo w Gdańsku i dojeżdżaniem na zlot autobusem. Akurat dobrze, że jako organizacja postanowiliśmy przez przypadek uczyć harcerzy kierowców, że nie wszędzie można i powinno się wjeżdżać samochodem.

Harcerz miłuje przyrodę

To nie takie rozwiązania pokazują faktyczną zmianę, ale właśnie program i tematy rozmów. Bywa też tak, że różne działania, które prezentowane są jako ekologiczne czy minimalizujące wpływ na otoczenie są dorabianiem ideologii. Jednak uczestnicy bez dorabiania ideologii mogli zetknąć się na zajęciach z problemem wpływu człowieka na środowisko, konsumpcjonizmu czy globalnego ocieplenia. I te rozmowy na punktach programowych – i nie tylko – pokazują zmianę w ZHP oraz nowy temat rozpalający emocje na miarę zmian 10. punktu Prawa Harcerskiego.

Emocje zostały rozpalone kilka razy

Być może jeszcze nie zdajemy sobie z tego sprawy. Przedsmak już jednak mieliśmy, gdy trzeba było przygotować obiad z mięsem mielonym. Od razu pojawiły się uwagi o jego niskiej jakości mówiące, że ZHP powinno sobie wyżej stawiać poprzeczkę. Pytanie, czy te komentarze były zasadne pozostawiam bez odpowiedzi. Emocje zostały też rozpalone w kwestii śmieci na zlocie, ich segregacji albo wszechobecnego plastiku.

Skoro już edukujemy w tym zakresie, to nic dziwnego, że coraz więcej osób w ZHP przykłada do tego wagę. Im więcej wiemy, tym częściej zdajemy sobie sprawę, jak wiele rzeczy trzeba jeszcze zrobić, aby móc stwierdzić, że harcerz faktycznie miłuje przyrodę.

 

Przeczytaj też o zlocie:

 

Radosław Rosiejka - instruktor Zespołu Wędrowniczego WWM GK ZHP, przez dwa lata drużynowy drużyny wędrowniczej w Hufcu "Piast" Poznań-Stare Miasto. Lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki, ale nie robi tego równocześnie.